IV 74-Znowu boli.

171 15 4
                                    

DAMIAN:
Obudziły mnie promienie słońca, padające na moją twarz. Leżałem na łóżku Raven i obejmowałem, jeszcze śpiącą, Azaratkę. Przyglądałem jej się dłuższą chwilę. W ostatnim czasie nie wygląda najlepiej. Jest bledsza, ciągle albo medytuje albo rozmawia ze sobą. Każdej nocy budzą ją koszmary. Martwię się. Jest ciągle zmęczona.
Wiem że Trigon łatwo nie odpuszcza, ale ostatnich parę miesięcy naprawdę jej nie oszczędza.
Zeszłej nocy Roth ponownie obudziły złe sny. Słyszałem jej krzyk więc przyszedłem ją uspokoić. Koniec końców, zasnęła oparta o moje ramię. Zaniosłem ją do łóżka, ale nie chciałem zostawiać jej samej więc zostałem. Objąłem ją lekko i sam zasnąłem.
Mam nadzieję że to wkrótce się unormuje. Chcę żeby Rachel czuła się lepiej niż jak ostatnio.
Nagle jej ciało spięło się, a ona sama podskoczyła, otwierając gwałtownie oczy. To był moment.
Rozejrzała się i, gdy mnie zobaczyła, zrozumiała że to tylko sen.
-Nic Ci nie grozi.-Zapewniłem ją.
-Tym razem nie mnie coś groziło...-Spuściła wzrok.
-Niszczycielka Światów?-Zapytałem.
Pokiwała ponuro głową.
Pamiętam jak opowiadała mi o tym często powtarzającym się śnie.
Była w zniszczonym San Francisco. Znajduje rannego Reyes'a, który oskarża ją o zniszczenie świata i wezwanie Trigona. Potem znajduje moją maskę i myśli że nie żyję.
-Nie wezwiesz Trigona. Znam Cię. A mi, jak pozostałym, nic nie ma.
-Wiem. Ale te sny są tak realistyczne i...-Chwyciła się za głowę.
Nachyliłem się nad nią.
-Znowu boli?
-Jak cholera...

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz