V 110-Nowa nadzieja.

131 11 5
                                    

DAMIAN:
Przez ostatnich kilka nocy nie mogłem spać ze strachu o Roth.
I te zdanie.
Wkrótce problem będzie z głowy
Czy to możliwe że moja dziewczyna już nie żyje? Zawiodłem. Jako bohater i, co ważniejsze, jako jej chłopak. Liczyła na mnie do końca. A ja poległem. Ratujemy tyle ludzi, dlaczego nie mogliśmy uratować jednej z nas? Jeszcze to do mnie nie do końca dotarło... To naprawdę jest koniec?
Nie płaczę. Nigdy. Ale tej nocy uroniłem jedną łzę, po czym zamknąłem oczy i odpłynąłem w sen. Mimo zmartwienia i bólu, zmęczenie po nieprzespanych nocach wzięło górę.
I właśnie tej nocy, gdy myślałem że wszystko jest stracone, koło 3 do mojego pokoju wpadła Zatara.
-Robinie! Obudź się!-Krzyknęła.
Obudziłem się natychmiast.
-Co?-Mruknąłem. Nie miałem ochoty na towarzystwo.
-Roth się odezwała!
Moje oczy powiększyły się.
-Czyli ona żyje!
-Niedługo. Jutro Zed'en chce ją zabić.
-Musimy działać!-Zeskoczyłem na podłogę.-Wiesz gdzie ona jest?
-Coś przerwało przekaz. Mówiła że nie ma siły uciec. Zapewne jest ranna. Nie wiem jak się ze mną skontaktowała. Nie zdążyła powiedzieć gdzie jest, ale powinno mi się udać ją namierzyć.-Objaśniła.
-Robimy zbiórkę! Zbierz wszystkich i ruszajmy! Na co czekasz?! Już!
Ponagliłem iluzjonistkę i ruszyłem budzić całą Wieżę. Nowa nadzieja odrodziła się we mnie. Zrobię wszystko żeby ocalić Rachel. I tym razem nikt, ani nic mnie nie powstrzyma.


Jeszcze 10 rozdziałów i następne ff! 10 rozdziałów do końca!

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz