III 66-Krzyki.

158 14 7
                                    

DAMIAN:
Ocknąłem się w jakiejś celi. Nogi były wolne, jednak górną część ciała krępował kaftan bezpieczeństwa.
-Co do..?
Wstałem i zacząłem się z nim szarpać. Wyczułem z tyłu dziurę. Była jednak mała, a ja sam nic z nią nie zrobię.
Nagle poczułem ból. W szyi. Ktoś musiał wyciąć mi lokalizator. Shit.
Rozejrzałem się po celi. Wyglądała jak sala dla bardzo chorych psychicznie ludzi. Ściany obite materiałem, brak okna, jedna żarówka daje słabe światło. I wtedy zdałem sobie sprawę.
Gdzie jest Rachel?
Została w herbaciarni, a może porywacz nas rozdzielił..?
Trochę kręciło mi się w głowie. Poczułem jak razi mnie prąd, zanim zemdlałem. Widać bomba miała nas obezwładnić. Tylko kto jest porywaczem..? Morderca Stacy? A może ktoś niezwiązany ze sprawą?
Pierre..? Nie. On jeszcze siedzi w więzieniu...
Poszedłem do drzwi.
Grube. Metalowe. Kiedyś były obite, ale ktoś zdrapał materiał.
Kopnąłem w nie z całej siły.
Tylko odrobinę zadrżały.
Zacząłem kopać jeszcze szybciej i mocniej żeby ustąpiły.
Po dłuższym czasie usłyszałem, lekko przytłumiony przez drzwi, krzyk.
-DAMIAN!
Nawet ściany nie były w stanie stłumić jej przerażenia w głosie.
-Rachel..? JUŻ IDĘ!
-Damian..!-Tym razem krzyk był krótki. Jakby z czasem tłumiony...
-Raven!-Krzyczałem. Tym razem nikt mi nie odpowiadał. Panowała śmiertelna cisza.
Bałem się o nią. Cholernie.
Nagle usłyszałem kroki. Ktoś był po drugiej stronie.
-Odejdź od drzwi, albo ucierpi jeszcze bardziej.
To znajomy głos. Kurna. Wiem kto nas porwał!



Myślę że wy też wiecie xD

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz