II 25-Odsiecz.

181 14 2
                                    

DAMIAN:
Czekałem, ale dziewczyna się nie podnosiła. Leżała nieruchomo, podobnie jak Francuz.
-Kurwa!-Zobaczyłem krew wypływającą spod ciała nastolatki.
Zacząłem się jeszcze bardziej szarpać w kajdankach na metaludzi. One jednak nie chciały puszczać.
Widziałem jak krwi wypływało więcej. Jeśli wróg się ocknie, zabije nas wszystkich, jeśli się nie wydostanę. Lub gorzej. Raven umrze, jeśli jej nie pomogę, a nie pomogę, bo jestem cholera przykuty!
Mężczyzna nie wyciął nam lokalizatorów, więc jest szansa że drużyna nas znajdzie. Chyba że zakłócił ich pracę i po prostu się zawiesiły. Cholera.
Szarpnąłem raz jeszcze, ale tym razem mnie poraziło.
To będzie potężna ujma na mojej dumie jeśli zacznę krzyczeć. Ale Raven...
Spojrzałem w stronę wykrwawiającej się Roth.
-Do diabła z tym... POMOCY!
Zacząłem zdzierać sobie gardło, ale nikt nie przychodził.
-Cholera szybciej..!-Zerknąłem raz jeszcze na ametystowooką.
I wtedy usłyszałem nad sobą kroki, a w moim sercu pojawiła się nadzieja.
-TUTAJ!
Kroków było więcej i zbliżały się. Po chwili, w wejściu do piwnicy stanęli Tytani.
Zobaczyli mnie, przykutego do ściany, porywacza na podłodze i wykrwawiającą się Tytankę.
Starfire rzuciła się w stronę przyjaciółki i poleciła Garowi mnie uwolnić.
Chłopak zamienił się w goryla i wyrwał kajdanki ze ściany.
-Wszystko gra?-Zapytał.
Rozmasowałem sobie przeguby i odparłem cicho.
-Jeszcze nigdy nie byłem tak upokorzony... Jak nas znaleźliście?
-Lokalizatory.
-Co tu się stało?-Chciał wiedzieć dowódca.
-Może najpierw nią się zajmij?-Prychnąłem, by ukryć zmartwienie.
-Musi trafić do szpitala.-Powiedział Reyes.
-Dlaczego nie do Wieży?-Uniosłem brew.
-Więcej rąk.-Odpowiedział.

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz