II 47-To nie jego wina.

171 13 4
                                    

RAVEN:
Stanęliśmy z Damianem pod domem Henry'ego Stacy, dziadka rudowłosej.
Wayne wziął głęboki oddech i zapukał. Czułam jego emocje. Był zdenerwowany. Posłałam mu uspokajające spojrzenie.
Wtedy drzwi się otwarły i stanął w nich staruszek.
-Robin?-Zapytał zdziwiony.-Wiesz co z Alice?
Na początku mnie nie zauważył, jednak gdy to w końcu się stało dodał:
-Kim jesteś, młoda damo?
-Przyjaciółką.-Powiedziałam łagodnie.-Możemy wejść?
Mężczyzna pokiwał głową i wpuścił nas do środka.
-Czy Alice dzwoniła do Ciebie?-Henry był bardzo zmartwiony. Nie trzeba być demonem, by to wyczuć.
To było przykre, że za moment musimy zabić nadzieję na kontakt z wnuczką...
-Musimy coś Panu powiedzieć...-Zaczął chłopak.
-Zaparzę herbaty.-Poinformował. Chciał pójść do kuchni, ale go zatrzymałam.
-Dziękujemy, ale nie przyszliśmy tu na herbatę. Niech Pan usiądzie.-Poprosiłam.
-Powiecie mi o co chodzi? Zaczynam się niepokoić...
Mój były długo się zbierał żeby otworzyć usta. W końcu jednak zebrał się w sobie.
-Wiemy... co z Alice...
-Wiecie?-W oczach Pana Stacy błysnęła nadzieja, co lekko mnie wzruszyło.-Więc gdzie ona jest? Mogę ją zobaczyć? Doleciała bezpiecznie do Niemiec..?
Widziałam jak Al Ghul szuka odpowiednich słów i że nie jest mu łatwo. Postanowiłam mu pomóc.
-Alice nie żyje, proszę Pana.-Poinformowałam. Może mało delikatnie, ale nie było innej opcji, by mu to powiedzieć.
Starzec usiadł na fotelu i spojrzał na nastolatka.
-Ja... Jak..?-W oczach zebrały mu się łzy.
-Ktoś ją zamordował...
-To Twoja wina!-Wykrzyknął starszy Pan.-Wiedziałem że nie powinna się spotykać z Robinem! To Twoi wrogowie ją zabili!
Widziałam że Robina dotknęły słowa, jednak ten tylko zmarszczył brwi.
-To nie jego wina...-Próbowałam bronić przyjaciela.
-Wynoście się! Już!
-Chodź Raven. To nie ma sensu...
Tytan pociągnął mnie do wyjścia.



Raven chyba w tej kwestii nie umie być delikatna xD

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz