3-Koniec rozmowy.

312 21 2
                                    

DAMIAN:
Przebrałem się w swój uniform i poszedłem do pokoju głównego.
Tam byli już pozostali, nie licząc Raven. Pewnie czyta albo medytuje.
Serce zabiło mi szybciej na myśl o niej. Dlaczego tak się dzieje..?
-¡Hola, Amigo!-Przywitał mnie Blue.
-Witaj, Damian.-Dodała Tamaranka.
Skinąłem na nich głową i zająłem miejsce przed komputerem, by rozejrzeć bazę danych w poszukiwaniu nowych złoczyńców. Nagle poczułem za sobą czyjąś obecność.
-Jak tam Twoja noc, stary?-Wyszczerzył się zmiennokształtny.
Zmarszczyłem brwi. Nie lubię gdy mnie tak nazywa, ale mimo to odpowiedziałem.
-Myślę że to ja powinienem o to spytać. Zważyszy na to że to WY byliście na mieście, a JA w Wieży.
-Po pierwsze. Ty nigdy nie pytasz, bo Cię to nie obchodzi...
-Przejrzałeś mnie.
-A po drugie...-Ciągnął dalej, ignorując moją uwagę.-Chodzi mi o was. Ciebie i Raven.
Zauważyłem że różowowłosa i Latynos również mi się przyglądają.
Przypomniało mi się że to widocznie któreś z nich musieli zamknąć drzwi do sypialni Roth. To oznacza że musieli nas widzieć. Shit.
Zarumieniłem się tak, że nawet maska nie potrafiła tego ukryć.
-Wowowo... Więc to prawda!-Krzyknął Reyes.
W końcu wróciłem na ziemię, by zniszczyć ich wyobrażenia.
-Nie. Nie ma żadnych "nas".
-Ale widzieliśmy...-Odezwała się nieśmiało Starfire.
-I tylko tym się sugerujesz?
-No... Jesteście blisko.-Powiedział zielony.-PODEJRZANIE blisko.
Westchnąłem przeciągle.
-To moja przyjaciółka. Łączy nas więź, odkąd mnie uleczyła. Nic poza tym. To, co widzieliście tej nocy... Da się wyjaśnić.
-Słuchamy.-Zachęcił mnie Jaime.
-Rachel miała koszmar. Nie chciała być sama, więc zostałem. Do niczego nie doszło. NIE CHCIAŁEM żeby do czegokolwiek doszło.
Po dłuższej chwili Gar zapytał:
-Naprawdę w to wierzysz?
Poczerwieniałem, ale tym razem ze złości.
-Koniec rozmowy.-Prychnąłem.

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz