V 100-Fałszywy alarm.

133 9 3
                                    

DAMIAN:
Podczas drogi ciągle myślałem. A jeśli za ostro ją potraktowałem? No, ale gdybym powiedział jej o nagłym wezwaniu Batmana, zareagowała by tak samo..! Prawda..? Nie znoszę gdy ludzie się mnie czepiają.
No ale... Ona chyba chciała mi coś powiedzieć. Albo nie miała odwagi, albo nie zdążyła. Albo jedno i drugie, a ja jej nie pomogłem...
Ciągle się uczę być w związku, ale to mnie nie usprawiedliwia. Może jednak nie zachowałem się odpowiednio... Mogłem jej chociaż powiedzieć. Była zaskoczona i zła chyba nie tylko z mojego powodu, a ja zachowałem się jak dupek...
Dojechałem do Wayne Manor. Zaparkowałem swój motor na podjeździe i zapukałem.
-Witam, paniczu Damianie.-Usłyszałem.
-Cześć, Alfred. Gdzie jest Bruce?
-Zaanonsuję Pana.
Wszedłem do środka i poczekałem w salonie.
-Damian? Co Ty tu robisz?-Do pomieszczenia wszedł Mroczny Rycerz.
-Nie bardzo rozumiem.-Zmarszczyłem brwi.-Wzywałeś mnie.
-Nie, nie wzywałem.-Mężczyzna założył sobie ręce na piersi.
-Ee... Tak, wzywałeś.-Wpisałem hasło do ekranu blokady i pokazałem mu historię połączeń.
-Co?-Nie mógł zrozumieć.
-Oby to był żart. Nagrywam każdą rozmowę, więc ostatnią też.
-Damianie, możesz przyjechać do Wayne Manor?
-Jasne. To pilne?
-Bardzo. Oczekuję Cię.
-Więc jestem.-Wpatrywałem się w niego wyczekująco. Czy on ma amnezję czy co?
-To nie mogłem być ja.
-A kto?-Uniosłem brew.
-Słyszałem jak rozmawiałeś z nim przez telefon.-Do dyskusji włączył się Nightwing.
-Dobra. Mam świadka. Potrzebujesz mnie? Czy mogę jechać?
-Jedź. Nie dzwoniłem.-Upierał się Bruce.
-Super.-Przewróciłem oczami.
Nie dość że tłukłem się kilka godzin do Gotham, to jeszcze przez ten "fałszywy alarm" pokłóciłem się z Rachel. Udany dzień.

|DAMIRAE| Po prostu mnie nie kochaj... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz