Lin
Jesteśmy w bibliotece i staramy się uczyć do jutrzejszego egzaminu. Wszyscy oprócz Diany, którą gdzieś wcięło. Oczywiście nauka nam idzie słabo przez to że żadne z nas nie potrafi wytrzymać bez dosrywania drugiemu. W tym gronie jest też Lois, która po dwóch tygodniach szybko się zaaklimatyzowała i jej specjalnym żartem jest straszenie kogoś z zaskoczenia głównie trąbkami. Przez to już nawet jak ktoś zaśnie nie jest bezpieczny chyba że ktoś był bardzo zmęczony. Wtedy odpuszcza.
Niestety teraz ta nauka, która niezbyt dobrze idzie przeznaczona jest na jutrzejsze kilka sprawdzianów... Wstaliśmy i zaczęliśmy się zbierać. Oczywiście nie zabrakło kilku przepychanek.
Zee: Mam nadzieje, że znowu nam nie da maturalnych zadań.
Kara: Nie licz na to. Pewnie tak będzie Izma.
Zee: Ta. Żebyś ty zdała nawet na podstawie...
Na ten komentarz Kara podstawiła jej haka na którego się złapała ale upadła na mnie, która z wrednym uśmiechem pocałowałam ją w polik i rzuciłam na Karę.
Zee: Dam ci kurwa haki!
Gdy tamte zaczęły się bić bibliotekarka lekko przerażona hałasem podbiegła i nie wiedziała co zrobić to zobaczyłam coś na krześle tak jak Trawożerca.
Jess: Ej. Czy to nie plecak Diany?
Babs: Tylko ona ma raczej symbol bogów na plecaku.
Karen: Powinniśmy jej to oddać czy raczej najpierw poszperać?
Lin: Mimo że szperanie to kusząca propozycja to raczej jej oddajmy.
Lois: A tobie co się stało? Ruja? Miałaś ją w zeszłym tygodniu.
A no tak. Zapomniałam wspomnieć jeszcze Lois o rui. Powiedzieć że była zaskoczona tym że przymilam się do nich to jak nic nie powiedzieć. Myślała że jestem chora. Oczywiście dziewczyny nic nie powiedziały bo robiły sobie z niej jaja. Na szczęście nie wykorzystują rui przeciwko mnie... i ich okresów dlatego gdy tylko któraś z nas ma okres a w moim przypadku ruje to automatycznie robienie żartów czy kawałów tej osobie jest zakazane. Oczywiście można dosrywać ale mniej.
Lin: Chcesz znowu dostać jakąś pułapką?
Chwila realizacji w jej umyśle była cudowna i natychmiast wzdrygnęła się tak jak reszta.
Lois: Z ciężkim sercem to mówię ale masz racje - spojrzała się na Kare i Zee - Jak je rozdzielimy?
Karen: Jest na to prosty sposób. Ekhm... kto pierwszy dotrze do samochodu dostanie ciasteczka Lin na wyłączność!
One: Ciasteczka?!
Obie pobiegły do samochodu Jess aż się kurzyło. Babs przeprosiła bibliotekarkę i poszliśmy do samochodu. Założyłam słuchawki i odpłynęłam do własnego świata gdy spokojnie przebywała podróż. Zee i Kara i tak się kłóciły o to która dobiegła pierwsza. Na szczęście Lois zablokowała je i stwierdziła że urządzą jeszcze jedna zawody o to która dostanie ciasteczka. Uspokoiły się a ja przez kolejne kilkanaście minut mogłam być w błogiej ciszy jednak do czasu gdy nie zorientowałam się że jeździmy w kółko.
Lin: Chwila. Gdzie my jedziemy? Krążymy w kółko od prawie dwudziestu minut - zapytałam się telepatycznie.
Jess: Co.
Zatrzymała się przez co Babs, która nie zapięła pasów walnęła głową o siedzenie i upadła ledwo przytomna na ziemie.
Babs: Dlaczego to zawsze ja... Dzięki trawożerco...
CZYTASZ
Multivers: początek
FanfictionLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...