Lin
Lin: Gotowa?
Babs: A wyglądam?
Oboje stoimy na najwyższym budynku w Metropolis. To tak właściwie nasz pierwszy taki trening odkąd ma moce. Wiem że to nie jest najlepszy pomysł żeby od razu skakać na głęboką wodę ale raczej da radę. Cóż. Jeżeli nie to będzie słabo ale może woda zamortyzuje upadek. Skaczemy w jej kierunku więc jeżeli wbije się w nią odpowiednio to nie zabije się... Przynajmniej mam taką nadzieje.
Lin: Wyglądasz jak przerażona wiewiórka. No dawaj. Jesteś gotowa?
Babs: Zginę.
Lin: Myśl pozytywnie.
Babs: Zginę szybko.
Kit: Coach motywacyjny normalnie
Lin: To jest pozytywne myślenie ale spróbuje jeszcze inaczej. No dajesz. Sama chciałaś.
Babs: Tak. Ale kiedy mówiłam, że chce żebyś mnie uczyła myślałam o małych początkach jak na przykład skok z ziemi lub przyspieszenie. Nie wiem dlaczego jesteśmy na tym budynku.
Lin: Jeżeli uda Ci się skoczyć z tego budynku i przeżyć to dasz radę z każdego.
Babs: Co to za jakaś terapia strachem? A jeżeli się nie uda?
Lin: To cały mój wysiłek, który przeznaczyłam na twój trening pójdzie na marne i będę musiała szukać kogoś nowego.
Babs: Od tak mnie zastąpisz?
Kit: Wszystkich da się zastąpić. Trzeba tylko umieć porywać bez śladu.
Lin: Nowego pająka. Tak. Dziewczynę, którą kocham nad życie. Nie - stała się cała czerwona zakładając ręce na siebie wydając pomruk - Daj spokój Babs. Gdy się uczyłam bujać strzelała do mnie horda uzbrojonych naukowców i goniła mnie żuk.
Babs: A pierwszy skok w nieznane?
Lin: Najwyższy budynek w Nowym Jorku. Szczerze to adrenalina mnie popchnęła do strzelenia. Ty masz łatwiej.
Babs: Jak niby kurwa mam łatwiej?! Beton może mnie zabić. Woda zabije!
Lin: Nie jeżeli nie walniesz w wodę na plaskacza - dalej się trzęsła - Jeżeli coś pójdzie nie tak to Cię złapie - dałam jej lekkiego kuksańca - Jestem z tobą Rudziku.
Babs: Wiesz. Jak teraz się przysłuchuje, to rzeczywiście masz ten mocny akcent.
Kit: Ta dziewczyna myli słowo puszka z butelką. To nie jest akcent...
Lin: Nie panikuj. Spójrz. Ja skoczę pierwsza. Ty tylko spróbuj zrobić to co ja lub W swoim stylu. Naszym celem będzie zaczepienie się pajęczyną o ten budynek i wylądowanie na niższym obok albo za. Najlepiej jak ci się uda na dach tego magazynu portowego. To od ciebie zależy.
Babs
Cofnęła się lekko do tyłu. Ustawiła się do biegu po czym wystartowała. Biegnie tak kompletnie bez stresu. Gdy już była blisko krawędzi skoczyła i zapierając się rękami zrobiła przewrót w przód jednocześnie się przy tym wybijając. Gracja w jej ruchach była niesamowita. Jakby robiła to od urodzenia. Co jest dziwne gdy się zna Lin a nie SG. Lin nie ma w sobie ani trochę gracji. Chodzi wiecznie przygarbiona, ociężale ale niezwykle szybko. Jak nie ona. W końcu jednak bez problemu wylądowała na dachu i usłyszałam jej głos w komunikatorze.
Lin: Dobra. Teraz ty! Jeżeli się boisz po prostu skocz! Bez akrobacji!
Babs do siebie: Dobra. Mam skoczyć na budynek oddalony kilkadziesiąt metrów dalej A woda, która może mnie zabić jest naprawdę daleko. Łatwizna... kogo ja oszukuje?
CZYTASZ
Multivers: początek
FanfictionLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...