Lin
Cóż. Teraz zaczynamy testy ich nowych mocy co powinno dać mi rozrywkę ale SIMON popsuł mi tą chwilę wieścią że Carmen dzisiaj wieczorem wraca do domu. Trochę szkoda bo jest nawet fajna. Pierwszy raz byłam w stanie z kimś tak otwarcie pogadać mimo że jej praktycznie nie znam. Dała mi to czego nie miałam gdy moja matka umarła. W pewnym sensie czuje się jakby ona... nie. Co ja myślę? Znam ją dopiero od kilku dni. To głupie. Dobra. Nie ważne.
Lin: Dobra. To od kogo zaczynamy?
Kara: Ja chcę. Masz Kryptonit?
Lin: SIMON?
SIMON: W czystej postaci jakieś pięć kawałków.
Lin: Tylko tyle? Wydawało się że mamy więcej.
SIMON: Przypominam że Pani przegrała go ze Starkiem.
Lin: Cicho! Po prostu przynieś!
Najwyraźniej dziewczyny chciały mi zadać kilka niewygodnych pytań ale na szczęście wtedy do pokoju wszedł robot, który miał w sobie kryptonit. Jej strój natychmiast się zmienił na drugą wersję.
Lin: Jak się czujesz Kara?
Kara: Na razie nic. Działa. Strzel tym we mnie.
Lin: Na pewno?
Kara: Tak.
Lin: To twój pogrzeb jeżeli popełniłam jakiś błąd.
W jej ruchach zobaczyłam zwątpienie w swoje decyzje ale było już za późno. SIMON wystrzelił w nią odłamkiem, który ku dziwu złapała, rzuciła na ziemie i rozwaliła nogą. Szczerze szczęka mi opadła podobnie jak reszcie w tym chwilowej publice jaką mieliśmy czyli Kittiego i Carmen, którzy szli na ostatnie szlify protezy.
Kitty: Jakim cudem kryptończyk zniszczył kryptonit?
Lin: Eeee. To dzięki mojej wysokiej inteligencji... pięćdziesiąt jeden szans na powodzenie... i szczęściu.
Carmen: Spory margines błędu.
Jess: Jak na nią to i tak mały. Animatronik, który tworzy jest pełen błędów.
Lin: Bez przesady.
Jess: Dosłownie kiedy spałam z tobą gdy byłaś ślepa to on w nocy potrafił do mnie podejść i się na mnie gapić przez północy.
Zee: A ja myślałam że mój zawał był gorszy.
Jess: Nie mogłam wtedy spać. Wyobraźcie sobie że kupa żelastwa jak z koszmaru wwierca w ciebie wzrok.
Carmen: On normalnie mnie przeraża a w ten sposób to bym bała się wejść do jej pokoju.
Lin: Czy możemy przestać gadać o moich fa-kapach? Kitty. Ty też zawaliłeś kiedy chciałeś otworzyć portal do świata Barb a otworzyłeś portal do świata kubkogłowych.
Nat: Diabeł był takim moodem.
Kara: To prawda ale możemy zaczynać? Chcę większe wyzwanie.
Lin: Tak możemy - poczułam coś - Czy coś się przypala?
Kitty: Zostawiłem włączony generator antymaterii! Cholera!
Pobiegł jak najszybciej w swoich małych nóżkach do generatora ciągnąc za sobą Carmen, której ręka była najwyraźniej podłączona do jego narzędzi. Próbowała za nim nadążyć ale ledwo co.
Barbie: No oczywiście że to. Normalni ludzie zostawiają włączone żelazko albo piekarnik a tu...
Lin: Oj daj spokój. Raz przez przypadek włączyłam odliczanie bomby jądrowej.
CZYTASZ
Multivers: początek
FanfictionLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...