Niby takie twarde a jak dzieci...

23 3 1
                                    

Leslie

Leslie: Zajebiście!

Krzyknęłam gdy tańczyłam w rytm mocno metalowej muzyki. Aktualnie jestem wraz z Karą, Doris i Ewą w jednym z metalowych klubów. Jest genialnie. W piątki zawsze mają najlepszą muzę. Nie spodziewałam się też że Ewa nie będzie tym wszystkim przytłoczona. Ona bawi się chyba najlepiej z nas wszystkich. W ogóle jej wygląd jest jest bardzo podobny do MJ więc chyba będą mieli kolejnego metalowca. Co prawda założyłam się z innymi dziewczynami że pójdzie w ślady Lin i będzie Gotką ale najwyraźniej się myliłam. Hajs w plecy ale teraz to nie ważne. Teraz jest koncert!

Gdy naszła solówka to Doris nas wyrzuciła w górę i wraz z Karą pocałowaliśmy się w powietrzu po czym upadliśmy na nogi dalej słuchając muzyki. A właśnie. Kara. Szczerze nie spodziewałam się że kiedykolwiek połączy nas jakakolwiek przyjaźń a co dopiero jakieś uczucie. Na początku i tak to było coś do Lin w moim przypadku. Doris polubiła Karę, Karen i Lin. To było dziwnie uroczę ale dochodząc do tego co chciałam powiedzieć ostatecznie też spiknęłam się z Karą i Doris, z którą byłam w związku pierwotnie. To żeby dołączyć do tego związku było zajebistą decyzją. Jedyną zasadą jest to żebyśmy nie byli złolami. Możemy być antybohaterami i to mi pasi.

Ogólnie w tym dużym związku wytworzyło się wiele podzielonych na mniejsze grupki takie jak my. Na przykład Barbie i Lois, które łażą ze sobą cały czas, Latarnie dwie, ostatnio Selina i Lin itd. To sprawia że ten związek się nie rozpada i jest stabilny więc to jeszcze lepiej. Na szczęście to nie jest taki związek typu awuwuwu, jesteś piękna itd. Nie, tutaj każdy ale to naprawdę każdy jest ci w stanie powiedzieć w twarz co mu nie pasuje i jeszcze zwyzywać. Karen mnie tak zaskoczyła. Kiedyś była zamkniętą w sobie myszką i wydaje mi się że przez to co zrobiła jej Wataha ale teraz jest inna. Ciągłe kłótnie dla zachowania stabilności też występują. Na początku to było później ale szybko się przyzwyczaiłam. Nie sądziłam że kiedykolwiek będę w tak popierdolonej grupie ale jestem i mi to odpowiada.

Właśnie koncert się skończył i wszyscy zaczęliśmy wychodzić z klubu. Śmialiśmy się i gadaliśmy ze sobą. Najbardziej śmialiśmy się ze Screwball, która tydzień temu znowu była irytująca. Kara brała w tym udział dwa razy i strasznie jej nienawidzi. Szczerze nie dziwie się. Widziałam co ona odpierdala i nie wytrzymałabym z nią. To jest najbardziej irytujący złoczyńca o jakim słyszałam a jestem w jednej drużynie z Harley...

Kara: I to był koncert! Nie spodziewałam się że MJ będzie miał tak zajebisty gust muzyczny. Dzięki za to Ewa.

Ewa: Spoko. Samą by mnie tu nie wpuścili więc mam was.

Doris: Jesteś nawet urocza kiedy nie jesteś psychopatką.

Ewa: Awww. Dziękuje.

Kara: Chwila - zaczęła nasłuchiwać - Słyszycie?

Leslie: Rany, co znowu?

Kara: Chyba walka... tyle relaksu na dziś...

Mieliśmy już pobiec by się przebrać w ciuszki herosów ale nagle obok nas wylądowało auto, które przejechało po drodze kilka metrów. Ludzie się tym kompletnie nie zdziwili tylko słyszeliśmy rożne jęki i stęki. Nawet gość w samochodzie wyszedł najspokojniej jak tylko mógł z kilkoma ranami, zadzwonił gdzieś i zaczął mówić że firma ubezpieczeniowa ma nową robotę. Nie pochodzę z tego miasta ale najwyraźniej codziennie mieszkańcy mają taki stan wyjebania na to co się dzieje że zachowują mega spokój. W sumie nie dziwie im się jak co chwilę jakiś szaleniec próbuje zniszczyć miasto. Bardzo mi się podoba poziom wyjebania tych ludzi.

Ewa: Fajnie że latające auta już nie wzbudzają takiej sensacji jak kiedyś.

Doris: Tych ludzi by nie ruszyło pewnie nawet tsunami. Po prostu ze stoickim spokojem weszli by na jakiś dach albo schronów.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz