Nie wiedziałam że demony są takie hot

41 3 1
                                    

Lin

Szczerze mówiąc rozmowa z Seliną mi pomogła. Jest mi nieco lepiej kiedy wyrzuciłam to z siebie chociaż jednej osobie. Poczułam cząstkę wolności która szybko znikła. Doskonale wiem że jeżeli chcę czuć się lepiej cały czas to muszę im to powiedzieć. Nie wiem jak i kiedy to zrobię ale może niedługo los mi da pod nos rozwiązanie. Jak nie to trudno. Nie wydaje mi się żeby los planował coś dla mnie złego w najbliższym czasie... czy takie myśli ma się zwykle przed czymś złym? Może ale na razie nie będę się tym przejmować. Po prostu staram się jakoś żyć. Dzięki mamie jest o wiele lepiej ale nie chcę jej tego na razie mówić. Nie jestem gotowa. Ta cała sprawa daje mi potężny mętlik w głowie, który staram się zagłuszyć patrolami, robótkami czy zleceniami. 

Kit: Fajnie że dopiero teraz się dowiedziałam o tym że jesteś też najemniczką.

Lin: No jestem a... ty podsłuchujesz moje myśli?!

Kit: Są głośne! Dzielimy ten sam mózg! Oczywiście że słyszę twoje myśli jak ty słyszysz moje!

Lin: To wyjaśnia zawalenie mojej głowy serem.

Kit: No. Dokładnie.

A no właśnie. Chyba wcześniej o tym nie wspominałam ale jestem najemniczką. Mam sporo zleceń i wtedy kiedy nie mam żadnych spraw na głowie to się nimi zajmuje. Wie o tym tylko MJ bo pomógł mi w stworzeniu dwu kostiumu. Ma postać pająka i drugi, który się nazywa Bies. Gdy ja nacisnę dwa razy symbol pająka odpowiednio nanoboty zmieniają mój pajęczy kostium na tamten. Ten od zleceń jest odjechany. Jest to długi, rozpięty, czarny płaszcz z czerwonymi paskami do kolan z kołnierzami przy twarzy. Pod nim mam lekką zbroje, żeby nie krępowała mi ruchów, na którego środku znajdowało się oko, które miało też funkcję pistoletu. Moją maską jest wilczy pysk, który zakrywa całą moją głowę i zwykle jest zamknięty... przynajmniej do czasu gdy nie walczę i tego nie potrzebuje. Na jej górze są rogi, które nie raz wykorzystuje do walki. Rękawiczki są bez palców bym łatwiej wyczuwała broń jaką mam a mam katanę, pistolety czy małe ostrza.

Lin: Mam nadzieje że to zlecenie mi się bardzo opłaci.

Kit: Powiedział że dostaniesz za to kilka tysi. Na pewno. Boisz się że cię oszuka?

Lin: Nie.

Oczywiście że wiem że ten zleceniodawca mnie nie oszuka. Znamy się od kilku lat i wykonuje dla niego zadania. Dobrze płaci, szczególnie zaufanym ludziom. Pan Hands bo tam się nazywa zauważył mnie jako pierwszy i teraz pracuje głównie dla niego. Oczywiście są inni ale Pan Hand ma jakieś mocne plany i płaci dużo. Szczerze mnie nie obchodzi co planuje byle by płacił. Jeżeli by chciał coś złego to bym już dawno o tym wiedziała. Zaprosił mnie parę razy do swojej kryjówki... znaczy kryjówki. Jest to dosyć bogaty typ, który jak to określił " Władza to narzędzie, którego nigdy nie jest za mało". To może brzmi jak cytat jakiegoś villana ale jak mówiłam. Niespecjalnie mnie to obchodzi.

Aktualnie dorwałam lidera gangu Lostów. Nie wiem po co mu on ale zlecenie to zlecenie. Ten gang w porównaniu z Watahą jest mega żałosny więc to było łatwe. Jest on związany a ja sobie siedzę na krawędzi dachu. On mnie błaga o litość a ja go nie słucham. Kit stoi nad nim i go próbuje szturchać kijem. Czekam na człowieka pana Handsa który miał już to być jakiś czas temu... o jest. Gość przyleciał jetpackiem w zbroi zasłaniającą twarz. Podeszłam do niego z przywódcą i dałam. Typ się spojrzał, zaśmiał lekko i ściągnął hełm. Szczerze się zdziwiłam bo to właśnie był Pan Hands.

Jest to dosyć dobrze zbudowany starszy, czarny mężczyzna z lekko siwą bujną brodą i włosami zaczesanymi do tyłu. Na twarzy ma wiele blizn, niebieskie oczy i makijaż. Uśmiechnął się do mnie i rzucił mi wirtualnym hajsem, który po dotknięciu przeze mnie od razu wpłynął na moje konto.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz