Przerwanie swatania = śmierć

15 2 0
                                    

Azerta

Jeszcze tego samego dnia Lin zdecydowała że zacznie mnie swatać. Szczerze jestem bardzo zdenerwowana ale skoro to ma zadziałać to muszę się starać. Ok. Jestem właśnie przed domem miłości mojego życia i chcę ją zaprosić na randkę. Luzik... Kogo ja oszukuje. YGH! Dlaczego to nie może być łatwe. Przynajmniej niewidzialna Lin będzie mnie obserwować i doradzać.

Lin: No dalej. Pukaj - powiedziała niewidzialna na dachu

Azerta: Zbyt się boję. A jak tego nie przyjmie?

Lin: Sasha ma taki charakter, że jest ostatnią osobą, która by nie przyjęła zaproszenia na spacer. Masz szczęście że nie ma podobnego charakteru do mojego. Inaczej byś miała przesrane. Ja bym nie poszła.

Azerta: A jeżeli pomyśli, że zapraszam ją na randkę?

Lin: Jakby o to w tym chodzi ale wtedy powiem Ci jak z tego wybrnąć. Jeżeli będzie szczęśliwa to powiesz, że tak A jak nie to po prostu chcesz wyjść gdzieś z kimś... Ekstrawertyczne sprawy.

Azerta: A jak zapyta o Ciebie?

Lin: Powiesz, że chciałam się odizolować od wszystkiego co może mówić i poszłam głaskać nierozumne stworzenia... Szczerze nie wiem które to które. Niby pogłaskałam jakąś zwiniętą kulkę ale to była wiedźma, której się to podobało... Teraz za mną chodzi...

Wiedźma: Gdzie jesteś człowieku? Ja ciebie chcę - usłyszałam z oddali.

Lin: Już tak od godziny...

Azerta: Ta. Czasami tacy są - wzięłam oddech - No dobra. Nie pękaj Az.

Zapukałam cicho. Na początku nic nie słyszałam ale po chwili drzwi otworzyła Sasha w swoim stroju łowcy nagród, który idealnie na niej leżał. Powstrzymałam krwawienie z nosa i sprośne myśli chociaż szczerze się zepsułam.

Sasha: Cześć Azi. Wróciliście? Gdzie jest Lin?

Azerta: Lin chciała się odizolować i głaskać zwierzęta a ja akurat przechodziłam i...

Sasha: Wszystko dobrze?

Azerta: Może chciałabyś wyjść na spacer do parku... ze mną?

Sasha: Z chęcią. Może pójdziemy z Karen? Chcę poznać przyszłą szwagierkę.

Azerta: Skąd ta pewność?

Sasha: Ten wielki związek nie jest normalny. I dzięki temu przetrwa.

Azerta: Dziwne związki według Ciebie przetrwają? Chciałabyś taki? - krzyknęłam wewnętrznie.

Sasha: Opowiem Ci po drodze chodź. Chyba jej nie ma.

Już na początku prawie się wyłożyłam a co dopiero będzie później. Eh. Muszę to przeżyć. Poszliśmy razem do parku w chwili gdy ta powiedziała że w tej zbroi jest jej wygodniej. Ta. A przy okazji ja się psuje. Dobra. No nic. Dotarliśmy do parku akurat gdy było mniej więcej dwie godziny do zachodu słońca. Tak jak ostatnio park tętnił życiem, było wiele istot, które po prostu się relaksowały. W słońcu jej cera była jeszcze piękniejsza. Ja się znowu zarumieniłam.

Azerta: Więc mówiąc o związkach...

Sasha: A tak. Cóż, Ja nigdy nie miałam do nich szczęścia. Zwykle jakiś chłopak lub dziewczyna mówili, że się im nie podobam a do tego moja " dziwna reputacja" nie pomagała. I dlatego chciałabym, związek z kimś na swój sposób innym.

Azerta: Rany. Współczuję Ci. Kto jest w twoim typie bo w moim... - spojrzałam na Lin bluzie czapce i okularach, która siedzi na ławce i mnie zachęcała. Jakim cudem Sasha jej nie widzi nie wiem - Są dziewczyny.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz