Selina
Jest dopiero trzecia w nocy a ja czuje jakby była piąta, czyli jestem padnięta. Nic się w tym mieście nie stało. Jestem na patrolu nie zobaczyłam żadnego włamu, napaści czy czegokolwiek innego. Jest strasznie nudno więc idę do kryjówki Lin. Może będzie i pogadamy. Co ja gadam. Od kiedy zaczęliśmy wykorzystywać jej kryjówkę do patroli chowa się w zupełnie innych. Cóż. Nie dziwie jej się. Jest introwertykiem i potrzebuje tego. W ogóle to od kiedy stałam się częścią tego związku zaczęłam bardziej rozumieć Lin. Wcześniej myślałam że jest po prostu aspołeczną dzikuską a teraz rozumiem że to może być dla niej wybawienie. Ta cała historia z Hrez... eh. Nie chcę o tym myśleć.
Słyszałam do czego zdolna jest Hrez a widziałam jak Wataha rozprawia się z ludźmi. Mogę tylko zgadywać co zrobiła by z taką zdrajczynią jak Lin. Brr. Na samą myśl dreszcz po mnie przechodzi... czy ja słyszę jak ktoś sprejuje? No chyba. Zakradłam się do miejsca i zobaczyłam jak ktoś to robi. Jest podobnej budowy do Lin. Awww. To pewnie ona.
Selina: Nie ładnie.
???: Catwoman? Dlaczego tak mówisz?
Selina: Powiedzmy że jestem po stronie tych dobrych. Tylko że ja jestem nieco ostrzejsza. Więc teraz pokaż mi kim jesteś i oddasz spray A nic się nie stanie.
???: Ok ok, o a co to?!
Selina: Co? Gdzie?
Odwróciłam się by to coś zobaczyć ale nic tam nie było. Gdy się odwróciłam z powrotem jej już nie było.
Selina: Za każdym razem... - usłyszałam ją - Słyszę cię! Już po ciebie idę!
Pobiegłam za dźwiękiem bezszelestnie. Próbując zlokalizować jej bieg pobiegłam w prawo, później w lewo, wbiegłam do korytarza na którego końcu otworzyłam drzwi i prawie spadłam w dół do kryjówki Lin. Zostałam jednak przez coś złapana. Spojrzałam się i zobaczyłam ją wraz z przyczepionym do ściany graficiarzem. Czyli to nie była ona.
Selina: Możesz mnie puścić?
Lin: Wedle życzenia - puściła mnie.
Selina: Ale nie tak!
Na początku krzyknęłam ale później się zorientowałam co muszę zrobić więc się ułożyłam i wpadłam do wody tak by przelecieć przez barierę. Udało się ale zleciałam na trampolinę, która odbiła mnie w ścianę na której też była trampolina, od której odbiłam się w ścianę na przeciwko. Zeszłam na ziemie i się zorientowałam że to chyba było dla Carol, która miała kilka urazów mózgu. Wtedy też wskoczyła Lin. Oboje ściągnęliśmy maski.
Selina: Mogłabyś mnie ostrzec!
Lin: Nie przeginaj. Nie było tak źle.
Selina: Prawie dostałam wstrząsu mózgu...
Lin: Przydałoby ci się. Poza tym masz.
Rzuciła mi w twarz małym pudełeczkiem. Zaśmiała się i je otworzyłam. Był w nim srebrny naszyjnik z kocią mordką. Zaskoczona spojrzałam się na Lin a później na to. Podeszłam do niej i dotknęłam czoła na co natychmiast się odsunęła.
Lin: Co ty robisz?
Selina: Dałaś mi coś bezinteresownie? To do ciebie niepodobne, chyba że czegoś chcesz.
Lin: Nie. Niczego nie chcę. W sumie po to cię szukałam.
Selina: Czy ty na pewno nie dostałaś w głowę mocniej od tego Spota? Jaki w tym haczyk?
Lin: Rany nie mogę wam niczego dać bezinteresownie?
Selina: Ty i bezinteresowność... Ta jasne. W przypadku Spider-girl bym uwierzyła ale w przypadku ciebie to nie możliwe. O co chodzi?
CZYTASZ
Multivers: początek
FanfictionLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...