Attack on titan wersja niskobudżetowa

11 2 0
                                    

Lin

Zwykle w większości historii fantasy istoty zamieszkujące krainę, której grozi jakieś starożytne zagrożenie wiedzą co robić. Na wszystko są przygotowane i wiedzą co robić. Jednak teraz... gdy jestem w środku świata fantasy i na nas biegnie rozjuszony Tytan a wszyscy w panice biegają w różne strony nie wiedząc co robić zaczynam we wszystko wątpić. Jedynie ja, wujek, Sasha i Karen nie panikujemy a nawet Linus w panice rozważa różne opcje a jego reprezentant zastygł w bezruchu. Eclipse stara się ich uspokoić ale to na marne a musimy coś zrobić bo zaraz spadnie nam Tytan na łby. Nie wiem szczerze co zrobić ale musimy mieć jakiś czas na przygotowanie. Przywódca Serafinów podleciał do nas zmartwiony.

Kit: Dlaczego nigdy nie ma kompetentnych...

Eclipse: Co teraz zrobimy? Macie jakieś pomysły?

Lin: Wiadomo chociaż ile czasu zajmie mu tu dojście?

Eclipse: Zwykle z królestwa Syrenów do stolicy droga zajmuje dwa dni więc... mamy jakąś godzinę lub mniej.

Sławek: Musimy się przygotować. Przecież da się jakoś zabić Tytana. Jakoś się musi udać. Linus? Masz coś?

Linus: Chuja rozumiem z dalszego tekstu. To jest jakiś dialekt...

Strzebor: Walczyłem w wojnach Tytanów. Dajcie mi to a rozszyfruje. Potrzeba mi tylko czasu. Wiem tyle że ich stal byla zdolna ich zabijać.

Eclipse: Wszyscy go potrzebujemy. Dobra. Spróbuje i ich uspokoić i wezwać straże przeciw niemu. Ich stal? W sumie logiczne. Mamy broń z tego metalu. Dobra. Już wiem co robić. A wy?

Sasha: Ja ze Szczerbatkiem będę patrolować niebo. Może uda nam się go spowolnić.

Sławek: Spróbuje zrobić bardzo wybuchowe rzeczy.

Lin: A ja mam inny pomysł, który może nawet go zniszczy.

Kit: Masz?

Eclipse: Dobrze. Więc wszyscy wiedzą co robić. Niech Alfa was prowadzi.

Ten pomysł jest w cholerę niebezpieczny ale miejmy nadzieje że się uda. Karen cały czas się pytała o co chodzi ale powiedziałam jej że jak się dowie to mi nie pozwoli. Poszłam więc do prywatnej komnaty gdzie połączyłam się z Nat, która pojawiła się po chwili. Weszłam w sferę z niepewnością.

Nat: Cześć Lin. Jeszcze półgodziny i będziemy gotowi.

Lin: Tak... fajnie ale słuchaj. Tytan się obudził.

Jej mina momentalnie zmieniła się na zmartwioną. Kitty, który siedział na niej spojrzał się na mnie z otwartym pyszczkiem.

Kit: Też szokłam...

Nat: O ja jebie. Ale mamy czas na ucieczkę?

Lin: Nie. Bo chcemy z nim walczyć.

Kitty: To jest idiotyzm... Wiesz?

Lin: Tak ale dlatego potrzebujemy waszego wsparcia. Wyślij wiadomość do każdego kto nam by mógł pomóc z Tytanem... i dodatkowo rozpoczynamy projekt Moc.

Zmartwiona mina pogłębiła się jeszcze bardziej. Zdaje sobie sprawę że ten projekt może mnie zabić ale jeżeli zmienię się w Wilkona być może mi się uda.

Kitty: To szaleństwo! I dobrze o tym wiesz.

Lin: A widzisz inne wyjście? Jeżeli tytan dostanie się tu to może być koniec.

Nat: Jesteś pewna?

Lin: Tak. Zaufaj mi.

Na chwile zapadła cisza. Nic nie powiedziała. Widać że się nad czymś zastanawia i nie wiem nad czym. Spogląda w różne strony pewnie szukając jakiegoś innego rozwiązania ale w końcu gdy nic nie znalazła po prostu zamknęła oczy.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz