Diana
Tak jak prosiła nas Alura i Nat przyszliśmy do kryjówki ukochanej idiotki. Żadne z nas nie wie o co chodzi ale takie nagłe spotkanie chyba nie wróży nic dobrego. Wiem że Lin jest dobrą wojowniczką, godna prawdziwej Amazonki ale... jest w miejscu gdzie jest kobieta, która doprowadziła ją prawie do samobójstwa. Jej rodzona matka, która prawie ją zabiła. Przez krótką chwilę miałam nadzieje że to nic takiego ale moje myśli zostały rozwiane gdy zobaczyłam w jakim stanie jest siostra Nat, Alura, Yuri Barbie, Barb i Leslie. Selina stoi obok nich więc pewnie wie coś o czym my nie wiemy. W sumie się nie dziwie. Od dawna zachowuje się dziwnie. Do nas doszedł też ten Blitzo i Loona, którzy chyba widzą w Lin kolejną córkę i siostrę. Rude rodzeństwo i agentka są nieobecni. Nie wiem dlaczego tamtych nie ma ale może to jakaś ważna sprawa a ich nie było.
Tatsu: Więc co się stało? I nie mówicie że nic. Wasze opuchnięte od płaczu oczy raczej nie mówią że nic.
Zee: Błagam. Nie trzymajcie nas w tym. Jesteśmy dość zestresowane tym spotkaniem a stan Nat bardziej nas przeraża. Co znowu odjebałyście?
Barbi: Chodzi o Lin...
Obawiałam się tych słów i momentalnie poczułam nieprzyjemne uczucie w żołądku. To uczucie zdenerwowania i nie tylko ja je czuje. Reszta też. Loona momentalnie oderwała wzrok od telefonu. Spojrzała się na Blitzo, który jest też zdenerwowany.
Carol: Czy ona... - przełknęła gule w gardle - nie żyje?
Kara: To niemożliwe. Wszystko jest dobrze. Prawda mamo - w oczach jej matki było także widać przerażenie - Mamo?
Yuri: Był u nas Lilith...
Loona: Lilith? Żona Lucyfera?
Barbi: Nie. Uosobienie śmierci i teraz mówię do tych debilek. Dziewczyny. Nie możemy nigdy więcej spać z Lin chyba, że ona sama o to poprosi. Ani przymuszać... Kara.
Posłała jej bardzo cięte spojrzenie. Kosmitka natychmiast się zdenerwowała i wstała. Oho. Będzie nieprzyjemnie. Podeszłam do niej by ją uspokoić ale ona się nie dawała.
Kara: Przymuszanie do seksu ma swoja nazwę. I to się nazywa gwałt. A ja nigdy bym jej coś takiego nie... zro...bi...ła. Rozumiesz? Ona się zgodziła na to. Poza tym serio myślisz że ona by się dała?
Barbie: Prawda! - krzyknęła zaskakując wszystkich - Ale zachęciłaś ją tak, że mogło to tak wyglądać!
Selina: Barbie! To miało być powiedziane spokojnie!
Gwen: Dosyć! Dlaczego wrzeszczysz i o co ci chodzi?
Zapadła chwila ciszy i nikt nic nie powiedział. Kara patrzyła się na Barbie i Seline ze wzrokiem zmieszania. Ja zresztą też. Nie wiem o co im chodzi ale bardzo bym się chciała dowiedzieć. I miałam już najwyraźniej dostać odpowiedź od Barbie ale Nat ją uprzedziła.
Nat: Lin była gwałcona przez Hrez i jej ludzi...
Szczerze nie wiedziałam co powiedzieć. To był jak grom z jasnego nieba. Samolot mógł rozbić się nad nami, ktoś mógł wejść do tej kryjówki z pistoletem i zacząć strzelać wszędzie. Tornado mogło oderwać dach kryjówki i wyciągnąć je do nieba. Coś mogło się stać, a ja nawet bym tego nie zauważyła. Podobnie jak reszta. Poczułam jakby niewidzialną siłę, chwytającą mnie za serce. Nieprzyjemny zimny chwyt, ściskający je zbliżając się do normalnego funkcjonowania. Płuca zapomniały o ich funkcjonowaniu, a po ucieczce powietrza zajęło im to kilka sekund, by znów wciągnąć powietrze.Naprawdę nie miałam pojęcia co powiedzieć i chyba nie musiałam bo Loona wyszła na środek.
Loona: Nie wasz się kurwa kłamać. To nie jest śmieszne!
Kara: Pierwszy raz się z nią zgadzam.
Alura: To nie jest żart Karo...
CZYTASZ
Multivers: początek
FanfictionLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...