Karen
Jestem dzisiaj na patrolu zamiast Lin, która musiała jeszcze pogadać z Nat i Kittym o kwestiach organizacyjnych co do Multiversum i przejść między nim dlatego że znowu coś się dzieje. Szczerze mówiąc też wzięłam ten patrol za nią by móc w spokoju pomyśleć. Tydzień temu dowiedziałam się że Lin jest... a w zasadzie była córką Hrez. Był to dla mnie szok i niemałe przerażenie że jest jej tajnym agentem ale szybko się zorientowałam że to nie prawda. Jedną z mocy Anny a posiada ich trochę jest rozpoznawanie aury czy coś w tym stylu. Lin nienawidzi Hrez szczerze i dzięki temu czuje się lepiej choć dalej mam lekkie złe przeczucia. Kocham ją dalej ale podświadoma część mnie każe mi jej nie ufać. Nie chcę tego ale nie mam wyboru.
Powinnam jej ufać szczególnie że otworzyła się przed nami bardziej niż nawet swojej rodzinie. Pokazała nam jej kryjówkę do której mogliśmy wchodzić bez zaproszenia. Co prawda ma inne ale w końcu to Lin i pochodzi z Nomaratu. Może tego potrzebuje. Cóż ze wstydem przyznaje że spędziłam czas w tej kryjówce by ją przeszukać ale nic złego nie znalazłam. Jedyne co było tam dziwnego było to stara pizza pod jedną z rur, która uciekła na małych nóżkach. Wysłałam tego zdjęcie na grupę i okazało się że Lin traktuje to jako zwierzątko i nazywa się Beatka. Nie wiem jak powstała ale widziałam jak pożarła szczura większego od niej więc wolałam trzymać się od niej z daleka.
Jednak musiałam wyjść tylko dlatego, że były wieści o włamie. To było akurat wtedy kiedy położyłam się na materacu, który sprowadziliśmy. Lin dotychczas spała na pajęczynach. Nie umiem ich używać kompletnie bo od razu się sklejam... Jednak szybko udało mi się dotrzeć do miejsca i szczerze już się nie boje walczyć bo Lin dała mi cząsteczki Pyma, których używa Ant-man. Powiedziała że sama je potrafi zrobić ale wydaje mi się że je ukradła... Dobra. Odchodzę od tematu.
Weszłam do zaułku myśląc że będę walczyć ale zaskoczyłam się gdy okazało się że jednak nici z tego bo wszyscy bandyci byli już pokonani... każdy martwy i to w ciul brutalnie. Podeszłam do jednego i przeanalizowałam rany.
Karen: Nie są od Watahy więc od kto to zrobił...
Nagle coś mi błysło w kącie oka i zauważyłam że to był bardzo znajomy kształt. Podeszłam do tego i od razu wiedziałam że to coś co znam.
Karen: To batarang - spojrzałam do tyłu - Od kiedy Babs stosuje metody Lin? Przecież nawet ona nie zabija jakiś podrzędnych bandziorów - obejrzałam dogłębnie batarang by zrozumieć ze ten jest większy i czerwony - Cóż. Chyba muszę to pokazać innym - zadzwoniłam na grupę.
Lin: Już potrzebna ci pomoc?
Karen: Gdyby to nie była nagła sytuacja to bym cię obraziła. Nieważne. Babs. Czy ty zaczęłaś stosować metody Lin?
Babs: Co? O co ci chodzi?Ja śpię. Jest druga w nocy...
Karen: Po prostu spotkajmy się w kryjówce.
Zee: Potrzebuje osiem godzin...
Karen: Nie jesteś ładna i się z tym pogódź. Po prostu chodź.
Zee: To było wredne...
Po minucie siłowania się z tym batarnagiem w końcu go wyjęłam i poleciałam do naszej kryjówki w Sweet Justice. Widać że większość spała bo Kara, Babs i Barbie są w piżamach z ledwo otwartymi oczami a reszta się spóźniła i to pewnie dlatego że wyglądają na ludzi. Oprócz Lin ale to u niej normalne.
Barbie: Dlaczego wyciągnęłaś nas tak bestialsko z łóżek?
Lois: A miałam taki fajny sen...
Diana: O czym?
CZYTASZ
Multivers: początek
FanficLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...