Lin
Tak szybko jak to możliwe zaczęliśmy biec w kierunku mostu. Nigdy nie walczyłam z tą Harley Quinn ale Babs tak. Mówiła że jest ona czasami gorsza od Jokera pod względem wkurzalności. Jest też niebezpieczna i szalona co sprawia że im szbciej dam jej w mordę tym lepiej. Już z tej odległości widzę że chcę zawalić ten most ale też że nie jest sama. Są tam wszystkie vilanki z jakimi tutaj walczyłam. Giganta, latarnia, Black cat, Poison Ivy i... Leslie. No tak. Jakby to było gdyby się nie odpalała. Kiwnęłam Carmen żeby skoczyła ze mną na najbliższy budynek.
Carmen: Czyli nie jest sama.
Lin: Nie i przez to to będzie trudne - włączyłam sygnał pomocniczy - Odsłuchają jak najszybciej i przyjdą.
Kit: Żeby cię ratować... jak zwykle. A co to za światełko?
Lin: Światełko - spojrzałam się ale nic nie zobaczyłam.
Carmen: Jaki masz plan?
Lin: Wezmę ich z zaskoczenia...
Carmen: Sama przeciwko im?
Kit: To jest głupi pomysł.
Lin: Znam ich moce. Poradzę sobie. Nie chcę cię narażać.
Carmen: Lin poradzę sobie.
Spojrzałam się na nią przez ramię rozumiejąc że mi nie odpuści. Nie chcę żeby coś jej się stało ale skoro chcę.
Lin: Eh. Dobra ale wchodzisz wtedy kiedy będę przegrywać. Nie dasz sobie rady z latarnią... a co dopiero Leslie...
Kiwnęła do mnie głową i skoczyła na budynek najbliżej mostu a ja dzięki wingsiutowi i wystrzeleniu się nabrałam prędkości i przeleciałam pod mostem. Zaczepiłam się o niego wybijając się w górę. Znowu zaczepiłam się o most i wystrzeliłam prosto w Gigiante. Nie spodziewała się tego w ogóle bo poleciała prosto na jedną belkę. Stałam się niewidzialna i skoczyłam na zaskoczoną Latarnie by porazić ją prądem co się udało. Niestety zdołała mnie odrzucić. Zaczepiłam się o most przesuwając po nim pzurami i się oduniewidzialniłam. Pomachałam do Catwoman, której przeszedł dreszcz po plecach.
Star: Spider-girl?! Rozwaliłaś mi włosy!
Lin: A wy rozwalacie most. I to burzy między nami most porozumienia.
Quinn nie mogła się powstrzymać i zaczęła cisnąć bekę ku dezaprobacie reszty jej zespołu. Stanęłam dosyć dumnie gdy Giganta do nich podeszła.
Lin: Widzicie? Ona rozumie.
Quinn: No co? To jej się udało.
Kit: Suuuuuuuuchar!
Giganta: Wydoroślej - spojrzała się na mnie - Czego od nas chcesz co?
Lin: Zgadnijcie. Rozwalanie mostu psuje piar miasta.
Leslie: Daj spokój pajęczyco i daj się nam zabawić. Nie masz innych rzeczy roboty jak mafia, demony...
Quinn: Czy świetlik którego wypuściłam?
Wszystkie się na nią spojrzeliśmy w lekkim szoku. Znowu wypuściła tego pomyleńca? No to już jest kurwa przesada...
Poison: Że co ty zrobiłaś?
Quinn: No co? Żeby się czymś zajęła.
Catwoman: Miałaś do wyboru tylu nieszkodliwych i bezużytecznych złoczyńców jak latawiec a ty wybrałaś typa co może nam spalić domy?
Quinn: No co? Najpierw myślę a później działam.
Leslie: Dobra. Pajęczyco. Masz ostatnią szanse żeby się wycofać. Jeżeli nie to będziemy się bić.
CZYTASZ
Multivers: początek
FanfictionLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...