Lin
Nie wierzę że dałam się na to namówić... Jestem aktualnie na hali sportowej patrząc jak Diana gra w siatkówkę. Nienawidzę sportu ale one mnie przekupiły że złożą mi się na grę. Wszyscy są głośno i jej kibicują. Eh. Nie wytrzymam... Muszę gdzieś pójść... Ah. Może uda mi się wymknąć przez główne drzwi.
Kara: To ja rozumiem. Neandertalska królowa wygra ten sezon!
Babs: Whoo hoo!
Zee: Z Dianą w drużynie każdy wygra... Nie mówcie jej że to powiedziałam.
Jess: Zobaczymy. Jutro jesteśmy na debacie "papier czy plastik". Diana przekona wszystkich do toreb wielokrotnego użytku tak jak przekonała Lin by robiła pajęczyny z jej organicznych.
Karen: Jak ona ją do tego namówiła? Przecież zwykle się wyłącza jak coś do niej gada.
Jess: Tak jak zwykle. Przekupiła ją jedzeniem.
Zee: Nie dziwie się. To tak może?
Jess: Tak. Nowe sieciowody wykorzystują jej DNA i naturalne pajęczyny by stworzyć je w nieskończoność. Babs ma zapełniane siecią organiczną sieciowody.
Babs: Tak. I jest bardziej stabilna i przyczepna.
Karen: Jak to zrobiła?
Jess: Nie wiem. Ale dzięki wiedzy, jej, jej rodzeństwa i Diany udało się!
Karen: Ludzie. Lin stworzyła urządzenie dzięki któremu może mówić a Diana pomogła ulepszyć. Skoro potrafi stworzyć genetycznie nieskończone pajęczyny i lepszy speaker to w środę będzie niepokonana w alchemii!
Diana uderzyła piłkę i widząc że one są rozproszone tak jak wszyscy stałam się niewidzlana i powoli przesuwałam się do drzwi.
Babs: Oh! W czwartek ma być przewodniczącą w orkiestrze piłkarskiej. Lin ma towarzyszyć jako Spider-girl. Też ją przekupiłam.
Ponownie uderza piłkę i po tym jak zdobyła punkt odbiła się tak że walnęła mnie w głowę i upadłam na trybuny z cichym jękiem.
Karen: Słyszeliście to?
Kara: Lin pewnie znowu jęczy.
Tak. Jęczę z jebanego bólu. Ta piłka przekroczyła barierę dźwięku czy jaki chuj?
Zee: Ah tak? Ona będzie mistrzowską Julią podczas przedstawiania w piątek. To będzie mój debiut reżyserski.
Diana ponownie uderza piłkę A wynik był 15-0. Na szczęcie tym razem uniknęłam piłki przez co dotarłam do drzwi.
Dziewczyny: Dalej Diana!
Kara: Diana ma tydzień swojego życia. Czy cokolwiek ją powstrzyma? Pierwszy raz nie chcę mi się jej dosrać!
Szczęśliwa miałam już wyjść ale nagle drzwi się otworzyły waląc mnie po twarzy. Upadłam na plecy z łoskotem lekko oszołomiona. Nie wiem kto to zrobił ale postanowił mi pomóc podając mi rękę. Na początku nie chciałam przyjąć ale kiedy zobaczyłam trzech takich samych typów wzięłam jego rękę i wstałam.
Trwało to sekundę i na szczęście odzyskałam świadomość. Wtedy też usłyszałam jak coś się skiepszcza. Spojrzałam na Dianę, która się zarumieniła i straciła zmysły patrząc na nas. Uderzyła ją piłka i upadła wszystkich zadziwiając. Ma za swoje!
Lin: Ha!
Natychmiast zakryłam usta ale było już za późno bo Kara mnie zauważyła i dziewczyny patrząc za nią też mnie zauważyły. Jednak na szczęście to Diana przykuła uwagę gdy piłka odbijając się od słupka trafiła ją w twarz.
CZYTASZ
Multivers: początek
FanficLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...