Kolejny dzień udawania Dardevila

23 3 0
                                    

Lin

Obudziłam się i od razu znowu poczułam ból we... wszystkim. Chyba to powiedzenie że jeżeli się obudzisz i nic cię nie boli znaczy że nie żyjesz to prawda. Ale cóż. Jakoś wstałam i od razu poczułam jak ktoś mi pomaga. Spojrzałam na tę osobę i zobaczyłam kolejny niepełny kontur. Stuknęłam odpowiedni kod.

Lin: Anna?

Jess: Nie wiem co powiedziałaś bo dalej się tego uczę ale nie. To ja. Jess.

Lin: Jess? Co tu robisz tak wcześniej?

Jess: Upewniam że sama siebie nie zabijesz.

Lin: Od kiedy wybierasz mnie nad spanie?

Jess: Od kiedy moja durna dziewczyna jest warzywkiem przez swoją głupotę i nie wezwanie wsparcia.

Lin: To ma sens... Naprawdę nie chcesz tego hajsu od Starka?

Jess: Przyjąć kradzione od zatruwające środowisko miliardera...? Kuszące ale nie. Idziemy na śniadanie.

Lin: Nie mów, że będziesz mnie karmić.

Jess: A co? Duże bobo nie chcę samolocika?

Lin: Może... nie? Ok. Tak ale jak nie wytrzymasz zapachu to wyjdź na dwór rzygać. To Nomarackie jedzenie.

Jess: Zdaje sobie z tego sprawę dlatego - pocałowała mnie i założyła maskę przeciwgazową - Jestem przygotowana.

Lin: Bez przesady.

Jess: Wiem co jest w waszym menu. Wizja wąchania tostów z wędliną z ludziny czy kiełbasy z mamuta mnie nie zadowala.

Oboje poszliśmy na śniadanie i okazało się że specjalnie dla Jess kupili normalne wędliny a dla niej wegańskie jedzenie. To mnie dosyć zaskoczyło i Jess ostatecznie zjadła tosty z awokado. Ja próbowałam ale nie lubię awokado... Po tym poszliśmy do szkoły. Elon ponoć poinformował nauczycieli, że przez krótki czas będę ślepa. Jesteśmy właśnie w drodze do tego pierdolnika gdy nagle poczułam pajęczy zmysł. Zatrzymałam się i starałam zlokalizować jego pochodzenie.

Jess: Lin? Wszystko dobrze... przynajmniej jak na ciebie?

Lin: Tak. Po prostu. Pajęczy zmysł.

Jess: Coś się złego dzieje? Już miałam nadzieje że będzie spokój... Chciałam iść do domu i pogadać z Krwawą Marry. Zaprzyjaźniliśmy się.

Lin: Nie dziwię się. To spoko babka... kiedy nie kantuje. Ale nie. To nie niebezpieczeństwo. Czuje jakby coś innego.

Jess: Ktoś z pajęczaków?

Lin: Nie. Inny. Jakby jest z innego świata...

Jess: Kogo?

Lin: To chyba jakaś anomalia. Czuje że jakby prosiła o pomoc. Jest chyba ranna. Gdzieś tu musi być.

Pajęczy zmysł mi się uspokoił ale uczucie niepokoju i poczucia że anomalia potrzebuje pomocy została.

Lin: Cholera. Możesz zadzwonić do Nat, że mamy kogoś następnego?

Jess: Jasne. Już - zadzwoniła na głośniku - Halo? Nat?

Nat: Co tam Jess?

Jess: Słuchaj Lin wyczuła jakąś chyba ranną anomalie, Ale już nie może tego wyczuć. Możesz tego poszukać?

Nat: Chyba wiem o co chodzi. Są już drony ale najwyraźniej bardzo dobrze się ukrywa. Nie mogę jej znaleźć. Staram się ale nie mogę. Jeszcze poszukać na jakiś forach. Pa - rozłączyła się.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz