Więcej interakcji ludzkich...

54 3 0
                                    

Lin

Wbiegłam do szkoły z niemałym pośpiechem i cała nabuzowana adrenaliną. Czuję się mega pobudzona. Zawsze tak jest po walce ale tym razem nawet mam siłę na ludzkie interakcje co mnie martwi.

Kara: Ej. Lin - spojrzałam się na nich z niechęcią - tutaj!

Przewróciłam oczami i zdyszana podeszłam do nich.

Jess: Coś Ty taka zdyszana?

Spojrzałam się na Zee. Uśmiechnęła się do mnie po czym skinęła ale nagle Babs jej przerwała i podała jakby małe soczewki.

Babs: Pracowałam nad tym kilka miesięcy. To są tłumacze języka migowego.

Zee: O. Ok. To fajnie - założyły.

Babs: No dalej. Machaj albo stukaj. Obojętnie. Możesz stukać gdy nie będziemy cię widzieć a słowa się wyświetlą. Będe tego używać przynajmniej dopóki nie nauczę się tego i tego. Przynajmniej w miejscach publicznych żeby ludzie nie uznali nas za czubów kiedy gadamy do ciebie a ty nic nie mówisz.

Lin: Rozumiecie mnie?

Diana: Bardzo wyraźnie. Gratulacje siostro.

Jess: Ta. Fajnie że ją rozumiemy ale chyba też wyłapuje zwykłe machanie rękami - spojrzała się na chłopaka - Nie chcecie wiedzieć co pokazał ale dobra. To jak tam?

Lin: Po wczorajszej walce, adrenalina mi w końcu opadła - odpowiedziałam gdy adrenalina lekko puściła i zachciało mi się spać. No weźcie... teraz?

Babs: Jakiej walce?

Lin: Dorwałam Bane'a.

Zee: Dlaczego nas nie wezwałaś? O ile wiem to Bane jest niebezpieczny.

Lin: Po tym jak przestał być niezniszczalny był łatwy. Poza tym była trzecia w nocy i musiałam iść do apteki.

Kara: Po co o trzeciej w nocy do apteki?

Lin: To trochę prywatne sprawy.

Babs: No ok - zaczęła coś wąchać - Czy ja czuje burito?

Diana wąchając: Ja nic nie czuje. A wy siostry - pokręciliśmy głową.

Babs: To dziwne. Czuje je i to jeszcze moje ulubione... Chyba ktoś musi je gdzieś jeść. Teraz zachciało mi się burito.

Jess: W sumie to dziwne bo ja też czuje burgera halloumi. Cudowny zapach.

Gdy Babs zaczęła próbować zlokalizować zapach jej ulubionego burito a Jess idąc normalnie wąchała powietrze zaczęliśmy iść w kierunku klasy gdzie mieliśmy mieć zajęcia, ze wszystkich sił starając się nie łasić do którejkolwiek z dziewczyn. To dziwne? Tak wiem. Jestem pół wilkonem czyli kosmicznym wilkołakiem ale też człowiekiem a teraz przechodzę ruje, która polega na łaszeniu się do osób, które są nawet trochę bliskie. Podczas niej jestem milsza, łagodniejsza i bardziej uległa. To dzieje raz w miesiącu od trzech do czterech dni choć może być inaczej. Nienawidzę tego okresu bo wtedy przymilam się do czegokolwiek. Przynajmniej to jest niezależnie od płci więc przynajmniej tyle. Oczywiście mamy na to leki ale mają skutki uboczne. Tylko krew ludzka może mi to zniwelować. Dziewczyny wiedzą tyle że jestem tylko pół człowiekiem. I niech na razie to tak zostanie.

Babs: Gdzie jest to cholerne burito?!

Kara: Chyba ci nos szwankuje choć przyznaje że czuje jakby delikatną woń pizzy...

Jess: Kto żre halloumi?!

Kara: Kolejna walnięta...

Karen: Dlaczego prawie się spóźniłaś? Zaspałaś?

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz