Alfa chyba mnie bardzo nie chcę...

25 3 0
                                    

Carmen

Podczas walki i na polu bitwy byłam za bardzo rozkojarzona walką i symbiontem. Nie byłam w stanie zobaczyć jak bardzo poharatana była Lin. Dopiero po tym jak wróciliśmy do labu i adrenalina mi trochę opadła byłam w stanie zobaczyć jak bardzo jest źle. Ma tak wiele ran, oparzeń i pewnie nowych blizn że samo to sprawia że może umrzeć. Samo to że z tych ran leci krew. MJ ją pewnie widział w gorszych sytuacjach ale ja nie. Najgorzej co było to postrzelone płuco a i tak wyglądała źle. Teraz jest gorzej. Nigdy tak naprawdę nikt nie zrozumie, przez co ludzie przechodzą jeśli życie twojej córki jest realnie zagrożone, dopóki samemu nie staną przy takiej możliwości nawet jeśli nie jest biologiczna. To mnie nie interesuje. I tak ją kocham. To było wstrząsające. Nigdy nie byłam tak przestraszona ani zła, nigdy nie czułam się tak bezradna i słaba mimo że V.I.L.E dawało mi do tego powody. Nic nie mogło porównać ani wyjaśnić tego, co czułam w tamtej chwili. Chciałam krzyczeć, aż nie mogłam oddychać. Chciałam płakać, ale powstrzymałam się dla Lin. Chciałam być tam przy niej by ją przy tulić, aby chronić ją przed wszystkim co by mogło jej zagrozić, mimo że wiedziałam, że nic nie mogę dla niej zrobić w tej chwili. Wiem że jest silna, ba. Widziałam na wielu filmikach w internecie jak walczy z o wiele silniejszymi wrogami od siebie, ale to była najgorsza część. Była tam, nie dalej niż kilka metrów ode mnie i nie mogłam nic zrobić, tylko siedzieć przed salą i czekać. MJ, Kitty i Peni starają się ją poskładać. Symbiont, dodaje mi otuchy mimo że dopiero co go poznałam. Jest bardzo cichy więc nie mam z nim za wiele do gadania. Odwróciłam głowę, kiedy poczułam, jak Anna i Elon lekko ściskają moje ramię. Oboje są bardzo wspierający od kiedy tu się pojawiłam. Ich wsparcie jest ogromne. Spojrzałam w ich zmęczone oczy i zobaczyłam ten sam ból i strach odbijający się we mnie. Ze względu na mnie próbowali to ukryć za ciepłym uśmiechem i za to ich kocham jak własne dzieci. Próbowałam się uśmiechnąć, ale nie mogłam zmusić mojej zmęczonej twarzy do tego. Po prostu skinęli głową, podając ręce, które lekko ścisnęłam. Dzięki symbiontowi wyleczyłam parę powierzchownych ran z rąk Anny. Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła. Niby moglibyśmy zrobić to samo na Lin ale jest zbyt wyczerpana.

Oderwałam oczy od nich, żeby spojrzeć na innych siedzących dalej. Barb usiadła naprzeciwko nas na krześle najbliżej holu, żeby móc tam być w razie czego. Doceniam to. Lin zawsze wyrażała się o niej z uznaniem... co było dziwne jak na nią ale sama stwierdziła że to ona była pierwszą, która pokazała jej że antybohaterski styl bardziej się opłaca. Miała na sobie swój strój Batgirl Beyond. Mimo że byłam zdenerwowana, nie mogłam powstrzymać się od myślenia, że ​​wygląda jak płatny morderca chociaż i tak nie była najdziwniejszą osobą w tym pomieszczeniu.

To miano dostał demon Blitzo, który siedział przy niej. Też wydaje się tą sytuacją zestresowany. Cały czas próbuję spojrzeć czy z dziewczyną wszystko dobrze. Jest dobrym przyjacielem. Nie spodziewałam się że kiedykolwiek wypowiem takie słowa w stosunku do demona. Nie że nie mogą być fajne. Po prostu nie wiedziałam że kiedykolwiek jakiegoś spotkam.

Pająki siedziały nieco dalej. Peter miał usta w dłoniach. Ham opiera się o ramię Noira, który wpatrywał się w ścianę. Myślę, że Ci oboje mają się ku sobie mimo że to może być zoofilia. Nie wiem jak to działa z międzywymiarowcami. Nie jestem w stanie zobaczyć ich twarzy ale widać że płaczą tak Hobie i Pavitr. Gwen z nich wszystkich wyglądała najgorzej. Miała oczy we łzach próbując nie płakać. Peni jest tam na sali by ją ratować.

Klan Superziomków czy jak im tam też byli rozdarci. Barry biegał starając się znać jak najwięcej informacji. Hal był równie zaniepokojony co smutny. Olivier tępo patrzył na swój łuk nie wiedząc co ze sobą zrobić. Garth i Cartel nie wiedzieli co robić więc po prostu patrzyli w górę. Szczerze ledwo ich znam ale naprawdę wydają się lubić Lin a łączą ich wszystkich łzy, które spływają po polikach.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz