Żyjesz. Ciesz się, ja chcę spać.

46 3 0
                                    

Lois

Jest prawie dwudziesta trzecia a ja dopiero wyszłam ze szkoły. Cały dzień musiałam szukać informacji o pajęczycy, która niedawno pojawiła się w mieście. Uratowała mnie w Nowym Jorku dwa lata temu i od tamtego czasu staram się jej pomagać pod względem wizerunku. Wielu jej nienawidzi bez powodu a ja naprawdę chcę żeby wszyscy ją podziwiali bo na to zasługuje. Robi wszystko co może a i tak jej nienawidzą.

To mnie trochę irytuje a nawet bardzo ale nagle kątem oka zauważyłam ciemną sylwetkę podążającą za mną. Przyspieszyłam kroku a sylwetka za mną. W duchu błagałam żeby Spider-girl pojawiła się albo ktokolwiek inny. Zaczęłam się już denerwować gdy ktoś mnie chwycił z przodu i zakrył usta. Rzucił mnie do zaułka tak mocno że uderzyłam o śmietnik. Lekkie mroczki zamgliły mi oczy a gdy odzyskałam całą świadomość zauważyłam jak trzy postacie się do mnie zbliżają. Nie widzę ich dokładnie ale chyba mają zasłonięte twarze.

Bandyta: Słodko. Szybki numerek - chwycił mnie i już się dobierał.

Lois: Zostaw mnie - starając się wyrwać kopnęłam w kolano tego z przodu i zaczął krzyczeć z bólu.

Bandyta 2: Ty suko!

Bandyta 3: Teraz masz przejebane. Choć tu!

Lois: Nie!

Nagle usłyszałam głośne kraczenie z góry. Spojrzałam się tam wraz z tym, który mnie trzymał ale nie puścił. Zobaczyłam tam kruka, który patrzył się na nas. Patrzyłabym na niego w lekkim zdziwieniu dalej ale wtedy jeden z nich chwycił mnie za koszulkę.

???: Halo - kobiecy głos dobiegł znikąd.

Bandyci przestali i zaczęli się nerwowo rozglądać. Ja też i jedyne co zauważyłam to postać w cieniu, która przemknęła na dachu a ja poczułam zapach jajecznicy. Co jest?

Bandyta 2: Kto to?!

???: Orient!

Nagle z pełną mocą Bandyta został uderzony w ścianę przez Spider-girl, która wylądowała w swojej typowej pozie na ziemi. Szybko jednak wstała i rozglądając się zrobiła Finger guny a zapach jajecznicy się powiększył.

Lois: Spider-girl!

Bandyta: No nie. Tylko nie ona!

Bandyta 3: Strzelaj nie gadaj!

Zaczęli do niej strzelać a ta bez problemu unikała każdej z kulu zbytnio się nawet nie wysilając. Robiła dosłownie uniki w miejscu.

Bandyta: Jak ona to robi?!

Spidy: Tak.

Strzeliła pajęczyną w twarz jednemu z nich po czym przyciągnęła go do niego co dało jej możliwość kopnąć w kolegę. Oboje polecieli na do śmietnika, który się zamknął.

Spidy: Ten rzut był za trzy choć to śmierdząca sprawa.

Lois: Dziękuję! Jesteś moją bohaterką - spojrzała się na mnie lekko zdezorientowana po czym oczy jej maski się rozszerzyły.

Spidy: Ten głos. Chwila. Lois Lane?

Lois: Pamiętasz mnie?

Spidy: No jasne, że tak. Jak mógłabym zapomnieć dziewczyny, która pomogła ocalić mi most Brookliński? Jestem ci wdzięczna.

Lois: Ty jesteś mi? Nie nie. Ja jestem tobie. Uratowałaś mnie dwa razy. Dziękuję!

Spidy: Nie ma za co.

Lois: Nie pozwolę Ci odejść bez nagrody. Więc... jeżeli lubisz dziewczyny to choć tu a jak nie to i tak chcę coś ci dać.

Spidy: Moją nagrodą jest twoje bezpieczeństwo. Więc choć. Wezmę Cię do domu.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz