Młotman robi pif paf

24 3 0
                                    

Lin

Jest środa i po wczorajszej akcji z Shockerem jestem w cholerę zmęczona. Na szczęści szkoła już się skończyła ale dziewczyny dalej próbują dobrać się nam do dupy. Cały czas rzucają się do mnie z mordą. Wczoraj nam odpuściły bo ledwo trzymaliśmy się na nogach ale teraz nie dają spokoju. Wytykają dlaczego ich nie wezwaliśmy itd. Na szczęście nie odkryły że glitch mi się skończył ale zaraz chyba nie wytrzymam i im to pokaże żeby zmienić temat. Nie dość że one dają do pieca to jeszcze czuje kolejny pajęczy zmysł ale nie Hobiego. Wiem że są inni ale bez przesady.

Babs: Dalej nie mogę w to uwierzyć...

Lin: Już koniec?

Jess: Nie! Ile razy mówiliśmy, ustalaliśmy że jeżeli pojawi się jakiś złoczyńca z przynajmniej kategorii trzeciej mamy natychmiast do siebie dzwonić!

Zee: Jess proszę. Dalej mnie bolą plecy i głowa.

Diana: I dobrze. Może się czegoś nauczysz.

Kara: Nie dziwie się szczególnie że tym razem miał jakąś motywacje.

Babs: Jestem tak na was zła! Po prostu jeżeli mamy coś ustalone to mamy się tego trzymać...

Nie dowiedziały się też że są inne pająki ale teraz po prostu przestałam ją słuchać... Znaczy słyszę ją i mnie irytuję. Spojrzałam na Zee, która też była zmęczona tą gadaniną więc podjęłam decyzję, która zakończy moją wolność. Chwyciłam Babs i wzięła w długi namiętny pocałunek. W końcu się zamknęła co było miodem dla moich uszu. Spojrzałam się na nią i natychmiast zobaczyłam jak bardzo była zaskoczona. Po chwili się rozdzieliliśmy. Ja szłam dalej z Zee a tamta stała w miejscu zaskoczona i otwartą szczęką wraz z resztą.

Babs: Czy ty... czy ona...

Lin: Nie widać?

Diana: Nie będziesz się Glitchowała?

Lin: No chyba widać co nie?

Kara: Od kiedy?

Lin: Wczoraj.

Karen: Mogliśmy się tego spodziewać.

Barbi: Poczekaj.

Podeszła do mnie i wzięła mnie za fraki. Zatrzymała się i stuknęła w bruk pytając się czy może mnie pocałować. Łał. Nauczyła się tego kodu? Nie spodziewałam się. W sumie rzadko już go stosuje od czasu gdy Diana mi nie ulepszyła Speakera. Dalej lekko mnie to boli więc czasami a szczególnie w szkole używam migowego czy kodu.

Jednak wracając pozwoliłam jej i pocałowała mnie bardzo namiętnie... powiedziałabym że aż zbyt namiętnie. Po chwili się oderwała i mogłam w końcu odetchnąć.

Barbi: Czekałam na to... i nie przeginaj z tymi oddechami.

Jess: To koniec - uśmiechnęli się do mnie - Czy możemy...

Lin: Nie

Karen: Oj proszę. Tyle czasu byłaś niedostępna - zrobiła mi oczy szczeniaka.

Lin: Dobra. Byle szybko.

Wzięły mnie do jednego, dużego, potężnego uścisku. Starałam się nie nienawidzić tej fizyczności ale nie mogłam tego zrobić. Próbowałam się wyrwać ale te mi nie pozwoliły.

Kara: W sumie to brakowało mi tego.

Jess: Mnie też.

Babs: Dosyć długo to zajęło.

Karen: Mam nadzieję, że już nigdy więcej tak się nie stanie.

Lin: A ja się będę modlić do Alfy bym mogła znowu tak spokojnie żyć.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz