I don't need sleep i need answers

17 3 0
                                    

Lin

Ah słodkie objęcia Morfeusza. To jest to co mi teraz potrzebne. Kilka dni realizowania planu SHIP Anny i dzisiejszy patrol mnie wykończyły. Jest czwarta rano czyli czas kiedy zwykle kończymy swoje patrole. Ustaliliśmy taki koniec żeby w razie czego byśmy chociaż mieli trzy godziny snu przed szkołą. Chociaż zwykle nikt kto miał patrol nie idzie do szkoły następnego dnia to tak na jakby co. Dzisiaj było wyjątkowo spokojnie więc nie mam podkręconej adrenaliny czy pajęczego zmysłu oprócz lekkiego mrowienia które występuje od jakiegoś czasu. Jest tak spokojnie.

Już zamykałam oczy i powoli zasypiałam ale nagle usłyszeliśmy alarm. To mnie przeraziło i wskoczyłam na dach. Nat każe nam iść do labu bo Carol przyprowadziła jakiegoś międzywmiarowca, który poprosił ją o pomoc. Nieźle trafił. Akurat do dziewczyny, która zna kogoś kto może odesłać.

Kit: Czy to nie może poczekać do... piętnastej?

Lin: Najwyraźniej nie...

Zmęczona miałam szczęście że nie chciało mi się przebierać więc wyszłam jak byłam. Czyli w swoim kostiumie minus rękawiczki, maska i buty. Zamiast tych ostatnich wzięłam kapcie i wylazłam na korytarz gdzie zebrała się reszta, która podobnie wyglądała jak wypluta z gardła. MJ ma warkoczyki i brak makijażu na mordzie, Elon włosy roztrzepane a wszystkie strony, Anna wygląda jakby nie spała, Ewa z opaską na oczach weszła w ścianę a mama bez makijażu i w roztrzepanych włosach oraz naszym pierścieniem na palcu. Popatrzyliśmy się na siebie i zeszliśmy na dół do labu.

Anna: Dopiero wróciłaś z patrolu?

Lin: Tak - ziew - Nic się nie działo to nie mam adrenaliny. A ty co robiłaś?

Anna: Oglądałam anime.

Kit: Niczego innego się po niej nie spodziewałam.

Ewa: Widać po tych worach.

MJ: Nawet nie ściągnęłaś opaski.

Ewa: Nie mam zamiaru. Widzę pomieszczenie dźwiękiem i niektóre szczegóły.

Carmen: Uważaj kochanie bo wejdziesz w ścianę.

Ewa: Co...?

W czasie gdy to mówiła weszła w ścianę. Lekko się wkurzyła ale dalej nie zdjęła opaski. Weszła z nami do windy i pojechaliśmy w dół jakieś kilkanaście sekund aż się zatrzymała i wyszliśmy. Akurat zdążyliśmy na Nat, która jest w podobnym stanie do Elona i Kittiego, który... wygląda jak obudzony kot. Oj będę narzekać na ten alarm Carol później ale na razie musimy pomóc gościowi.

Weszliśmy do pomieszczenia gdzie siedziała już zmieniona i zmęczona Carol. Podeszła do niej i zwaliłam ją z krzesła w ramach zemsty. Ona za to rzuciła we mnie magicznym plackiem i pstryknęła w nos. Tak. Zaczęliśmy zachowywać się z tymi dziewczynami jak z tamtymi. Teraz wszystkie się jednocześnie kłócą i kochają. Ale nie teraz o tym. Carol pokazała na młodą chyba w moim wieku dziewczynę. Ma fioletowe ubranie, w którego skład wchodzą koszulka z czachą na środku, spódniczka w kratkę i glany. Kolczyki są z spinaczy. Włosy ma krótkie i brązowe. Latarnia popchnęła mnie do niej. Co dziwne nie wydaje się przerażona. Jest bardziej zafascynowana tym co się stało.

Lin: Cześć. Rozumiesz mnie - powiedziałam głosem Larry Croft.

Dziewczyna: Lara Croft? Ło ja cie. Kiedy powiedziała mi że jestem w innym wymiarze nie wierzyłam ale teraz już tak. Jestem we wszechświecie gdzie istnieje Lara?

Kit: Zaczynam ją lubić.

Ja już się jej boje. Jest mega ekstrawertyczna. Poza tym przez nią Ewa zaczęła się ze mnie śmiać. Strzeliłam jej w pysk pajęczyną. Próbowała zdjąć ale jej się nie udało.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz