Lois
Jest poniedziałek a ja jestem w cholerę zmęczona. Nie dość że wczoraj odkryliśmy Tombstone'a i musieliśmy z nim walczyć... o dwudziestej drugiej a walka trwała jakąś godzinę wraz z jego minionami to jeszcze koło pierwszej w nocy Demony chciały porwać autobus. Nie udało im się więc się rozdzieliły i wszystkie musieliśmy ich ścigać dwie godziny. Mają szybkie pojazdy więc nawet Kara miała trudności. Też się dziwnie zachowywali jak mówiła Diana. Bardzo nieostrożnie ale dobra. Teraz weszłam do mojego biura z nadzieją że się prześpię ale niestety moje plany zniszczyła dziewczyna...
Lois: Leslie Willis. Znowu tu weszłaś. Nieproszona. Czego chcesz?
Leslie: Tylko ulepszam twoją gazetę Lois. Mam pomysł od, którego będzie choć trochę czytelna.
Lois: Byle szybko. Jestem zajęta
Leslie: I zmęczona?
Lois: Skąd wiedziałaś?
Spojrzałam na nią swoją ledwo ogarniętą twarzą i się wzdrygnęła.
Leslie: Powinnaś się przespać.
Lois: Też bym chciała więc do rzeczy!
Leslie: Dobra już. Spokojnie. Wyobraź sobie. Oddzielna tabela z plotkami.
Lois: Nie ma szans.
Leslie: Co? Dlaczego? Boisz się, że ta gazeta będzie lepsza?
Spojrzała na komputer gdzie był artykuł o Dianie jako WW ratującej koty. Według mnie to było uroczę ale w razie czego to jest tylko artykuł. Wcale nie twierdzę że ma uroczy uśmiech.
Leslie: Koty? Poważnie?
Lois: W mieście są dwie kocie bohaterki. Więc coś do nich masz?
Leslie: Eh. Ale chyba o pajęczycy można. W końcu Jameson mówi o niej dużo. A w mieście pojawił się już Rhino, Shocker, Juggernaut, jakaś nowa elektryczna złoczyńca najwyraźniej powiązana z pajęczycą czy ta sprawa z gangami i bronią Sable.
Lois: Wszystko co mówi Jameson o Spider-girl to kłamstwa. Więc mnie nie przekonasz. Coś jeszcze?
Leslie
Mnie się nie odmawia. Poszłam do drzwi Ale przed tym zauważyłam że Lois pije kawę. Potarłam palcami i wysłałam iskrę, która poraziła ją i przez to wylała na siebie kawę. Sfotografowałam to i opublikowałam kiedy byłam w domu jak i kilka innych w tym tej gwiazdeczki Barbie, która uderzyła nosem o drzwi ruchome.
Lin
Ja i Diana w dymiących ubraniach i roztrzepanych włosach weszliśmy do szkoły i ledwo szliśmy. Co się stało? Stało się to że Świetlik znowu uciekł z więzienia i uciekł. My go dorwaliśmy po kilkunastu minutach pogoni i ciepła ognia, który w nas strzelił. Diana na szczęście mnie uchroniła zasłaniając własnym ciałem ale i tak lekko mnie też przypaliło.
Diana: Czuje się jak skwarka.
Lin: A ja jakbym wpadła do wrzątku i była ciągnięta.
Nie mieliśmy już siły by sobie dosrać więc po prostu doszliśmy do naszej grupy, która się z czegoś śmiała przy szafce Babs, która dalej miała Moto moto na sobie.
Diana: Z czego się śmiejemy - pokazali jej - Dlaczego?
Babs: Bo to zabawne.
Diana: Zabawne? Czy to w świecie mężczyzn jest zabawne?
Zee: To tylko żenująca chwila. Wszyscy je mamy.
Lin: Łatwo Ci mówić gwiazdeczko. Dzięki Flashowi. Szkolnemu osiłkowi miałam wiele takich chwil. I nie były zabawne.
CZYTASZ
Multivers: początek
FanfictionLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...