Psychoza w tej rodzinie jest chyba dziedziczna

12 2 0
                                    

Lin

W pierwszym momencie kiedy obudziłam się poczułam się jak zawsze. Boli wszystko... ale po chwili poczułam się nienaturalnie przyjemnie, miło... i nago? Co jest? Nigdy nie śpię nago. Chciałam to zrozumieć próbując wymacać moją piżamę ale jedyne co czułam to coś dziwnego. Taki materiał podobny do skóry... dlaczego jest mokry?

Babs: Lin wystarczy się zapytać jeżeli chcesz to zrobić znowu... O rany...

Mój umysł nagle zrozumiał co to było. Otworzyłam oczy i zobaczyłam lekko rozbawioną Babs, która też była naga. Przypomniałam sobie w częściach wczorajszą noc. Jednak nie jestem tak odważna jak wczoraj a to znaczy że...

Lin: Sory... Aaaa kurwa!

Spadłam z łóżka z cichym hukiem na podłogę. Babs udało mi się jeszcze rzucić pod głowę poduszkę więc to nie było bardzo twarde lądowanie. Kompletnie skołowana mogłam tylko patrzeć na Rudą, patrzącą się na mnie z łóżka. Śmieje się i to chyba dobrze. Kit pojawiła się obok mnie z worami pod oczami i lekko przestraszoną miną.

Kit: Co jest?! Dlaczego tak szybko mnie budzisz?!

Lin: Jestem w dziwnej sytuacji ok? Wybacz. Nie byłam świadoma tego co robię.

Babs: Hm... nawet nieświadomie robiłaś mi tam bardzo dobrze. Fajne było.

Lin: Sory za to pytanie ale co się wczoraj stało? Bo mam dziury w pamięci.

Kit: Pamiętam jedynie że się wczoraj mega odpaliłaś.

Babs: Zawsze je masz. To nie jest zaskoczenie ale chyba to na co wygląda. Kochaliśmy się.

Lin: O... było fajnie?

Babs: Ze wszystkich dziewczyn z jakimi się przespałam ty byłaś najlepsza. Umiesz słuchać a to już coś.

Wyszła z łóżka i pomogła mi wstać. Zaczęliśmy się przebierać. Kit w tym czasie dalej sennie się na mnie patrzyła po czym zniknęła by iść spać.

Lin: Czy... czy podczas tej nocy dowiedziałaś się czegoś...?

Babs: Tak... - spojrzała na mnie w bieliźnie - Wiem o tym co ci robiła i obiecałaś że jak tylko wrócimy to pójdziesz na terapie.

Lin: A. Tak. Obiecałam to obiecałam. Pójdę.

Babs: Cieszę się. Obiecuje że nie pożałujesz. A teraz chodź na śniadanie. Słyszałam jak ktoś używał mikrofalówki.

Kiwnęłam i po całkowitym przebraniu poszliśmy do jadalni gdzie już wszyscy oprócz Ewy byli i jedli śniadanie. MJ lekko się do nas uśmiechnął, Elon i Anna zbytnio nie zareagowali a mama patrzyła się na nas z dziwnym wyrazem twarzy. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść odgrzaną pizze. Na początku było cicho ale jako pierwszy odezwał się MJ.

MJ: I co? Było fajnie?

Lin: MJ...

MJ: No co? Jestem ciekawy. Nie słyszałem większości ale parę już tak a te ściany są dźwiękoszczelne.

Babs: Powiem tak. W życiu nie miałam lepszego seksu.

Wiem jak zagiąć MJ ale ona najwyraźniej też. Jego mina tylko pokazała dumę po czym zaczął jeść dalej. Anna chyba w tym czasie włączyła dyktafon a Elon albo nie słuchał albo udawał. Mama jednak była nieco nerwowa.

Carmen: Babs. Lin. Czy możemy pogadać na osobności? Proszę.

Odezwała się w końcu a my, którzy nawet nic nie zjedli kiwnęliśmy głowami po czym poszliśmy za nią do jej pokoju. Zamknęła drzwi i stanęła pod ścianą po drugiej stronie myśląc nad czymś. Spojrzałam się na Babs a ona na mnie aż ona w końcu nie zaczęła.

Multivers: początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz