Diana
Minął prawie miesiąc od walki siostry Lin z Shockerem. Wylizała się z większości ran. Nos i żebra jej się zrosły bardzo szybko jak rany na plecach. Jedynie uraz na boku dalej ją boli choć rzadko to ukazuje. Teraz zaczęła bardziej bo ruja się zaczęła i tym razem jest też bardziej szczera. Stała się też milsza a ja nie wiedzieć czemu zaczęłam czuć od niej zapach ambrozji... Jest cudowny. Nie wiem dlaczego ale na razie nic o tym nie mówię.
Wracając to ta rana jest ledwo widoczna choć okazało się, że szkło przecięło trochę mięśni. Większość się już zrosła Ale nie wszystkie. Elon pozwolił jej iść do szkoły Ale zwolnił ją z WF na który i tak rzadko chodziła. Ona, Ewa i Anna uważa, że jest nadopiekuńczy jednak ja i inne siostry uważamy, że on ma rację. Pozwolił jej wychodzić na patrole. Jednak tylko z którąś z nas. Z tego co wiem to po narzekaniach Lin Babs i Jess są najbardziej opiekuńcze a Kara pozwala jej robić co chcę. Zee nie jest restrykcyjna ale cały czas na nią patrzy jak Karen. Ja staram się nie być aż tak opiekuńcza ale i tak mam na nią oko a dzisiaj jest dzień kiedy w końcu wróciła do szkoły. Kiedy przybyła żadna z nas się do niej nie odezwała bo wydawało się że gdyby któraś z nas ją zaczepiła... szczególnie jeszcze ledwo żywą po najwyraźniej dobrym śnie to by się rzuciła. I tu nie żartuje. Wyglądała jakby przeżyła apokalipsę... Ten widok mnie wręcz przeraża. Dobra. Muszę iść na próby zespołu gimnastycznego i ona idzie ze mną bym miała na nią oko.Barbi
Przechodzę właśnie próby zespołu gimnastycznego wraz z innymi uczniami. Radzę sobie wręcz idealnie! Nikt nie może mnie pokonać. Ha! Moja kolej. Podbiegłam do trampoliny z wielką atletyczną prędkością i gdy dobiegłam wskoczyłam wysoko w powietrze z niebywałą gracją. Mój cudowny wdzięk wręcz odbijał się wszędzie w tej hali. Wykonałam dwa salta do przodu w powietrzu, po czym wylądowałam z wielką gracją na nogach. Ukłoniłam się i inni którzy chcieli mnie pokonać zaczęli bić brawa. Powodzenia lamusy.
Uczeń: Zrobiłaś niesamowite rzeczy, Barbi!
Dziewczyna: Z tobą w drużynie, bez problemu poradzimy sobie z finałem!
Barbi: Tak, to oczywiste. W końcu byłam przygotowana na tegoroczne wyzwania - powiedziałam z głębokim akcentem i głową postawioną wysoko do góry.
Trenerka: Gratulacje, Barbi, jesteś najlepszym zawodnikiem, jakiego do tej pory widzieliśmy
Barbi: Cóż, jeśli aplikuję jako ostatni, z przyjemnością zajmę stanowisko kapitana drużyny... Znowu.
Trenerka: Hm, właściwie jest jeszcze jeden kandydat.
Barbi: Co? Kto został - spojrzałam się na dziewczynę... chyba, która siedzi na ławce i gra na mini konsoli - Ona? Nie wygląda na atletyczną - wypiła trochę picia przez co lekko bekła - Cóż. Nie wygląda jakby miała jakąkolwiek kondycje...
Trenerka: To nie ona. Właściwie to nie wiem co tu robi ani kim jest. Jest uczennica imieniu Diana Prince. Tam jest
Odwróciłam się ze wszystkimi by zobaczyć chyba jakąś szajbuskę, która klęczy i gada coś pod nosem.
Diana: O wielki Borealis, bogu nieba i wiatru, daj mi siłę, abym wzleciała wysoko i osiągnęła mój cel.
Trenerka: Rusz się. Niektórzy z nas mają inne zajęcia, na które muszą chodzić.
CZYTASZ
Multivers: początek
FanfictionLin i jej rodzeństwo stracili wszystko. Dom, rodzinę i dawne szczęście. Starają się teraz jakoś odnaleźć. Wiele lat życia w Nowym Jorku sporo zmieniło. Czy to zachowanie czy zdolności. Stała się znana jako Spider-man. Jednak po pewnym incydencie rzu...