6

1.2K 53 1
                                    

*

Draco Malfoy nie mógł usiedzieć. Zabini już tak bardzo podniósł mu ciśnienie i jeszcze siedział sobie uśmiechając się głupkowato.
-Ale przyznaj, że Granger wyładniała.
Powiedział przepraszająco. Blondyn po raz kolejny wywrócił teatralnie oczami. Miał dość gadek Diabła o Granger.
-Zabujałeś się w niej do cholery czy jak?! Tylko Granger i Granger!
Warknął arystokrata i usiadł na przeciwko kumpla, który tylko po raz kolejny się uśmiechnął ciepło.
-No co ty, Smoku. Wiewióra lepsza. Mi wystarczy. Ale Ty i Gryfonka to będzie miód malina!
Zacmokał.
-Diabeł! Miód malinę to ja ci zrobię jak cię piznę w podobiznę! Ja i Granger to odmienne dwa światy. Jestem pieprzonym draniem dla kobiet, więc dla niej tym bardziej!
Krzyk blondyna odbił się echem po pomieszczeniu.
Blaise wzdrygnął się na dźwięk podniesionego tonu przyjaciela, ale nie odpuścił.
-Ooo nazwałeś ją kobietą, to już postęp Smoku.
Rzucił i upił łyk Ognistej ze szklanki. Arystokrata nie krył oburzenia. Nosiło go tak bardzo, że myślał że za dosłownie moment uszkodzi czarnoskórego i zakopie gdzieś jego zwłoki. Jak on może gadać że Draco Lucjusz Malfoy zainteresuje się kimś takim jak Granger. To była dla niego cholerna i uparta Gryfonka. Ale oczywiście w szatańskiej główce Blaise'a uroiło się coś takiego jak wizja zakochanego Malfoy'a i musiał mu przyznać, że chłopak miał fantazję do takich rzeczy i nie mógł trzymać wtedy języka za zębami. Ale nigdy jego poezją nie był sam Draco wychodzący z siebie na samą myśl o tym, że Zabini chce go zeswatać z kasztanowłosą gryfonką.
-Przestań już pieprzyć Zabini. Idę spać. Może tam nie będę słuchać twojego obecnego zbędnego pierdolenia głupot.
Uśmiechnął się blondyn i dokończył płyn w szklance i zniknął w drzwiach swojej sypialni. Diabeł zdążył jeszcze pożegnać kumpla i deportował się do własnego domu, gdzie również padł na łóżko kompletnie zmęczony i zasnął.

*

3 dni minęły bardzo szybko.
Był teraz wczesny poranek, gdzie pani Weasley zwołała wszystkich na śniadanie,które odbyło się w ogromnym gwarze. Ron i Hermiona zdążyli się pochwalić już o tym, że nie są razem i poprzestali na przyjaźni, a Ginny to tej pory zerwała z Wybrańcem i również zostali przy warunkach pokojowych. Teraz każdy rozmawiał co będzie się działo na ostatnim roku w Hogwarcie. Zastanawiali się czy spotka ich znowu jakaś przygoda po upadku Voldemorta czy to będzie jedyny spokojny rok w ciągu siedmiu lat.
Gdy minęła godzina dziesiąta, wszyscy byli już spakowani i wybierali się na King Cross.. Tym razem pani Weasley nie odstawiła swoich pociech na peron tylko pożegnała się ze wszystkimi w domu, a na koniec męża,który wybierał się do pracy w Ministerstwie.
Pociąg odjeżdżał o godzinie jedenastej, ale każdy jak tylko mógł już szukał wolnego przedziału. Hermiona poszła przodem wraz z Ginny, a za nimi Potter i Ron. W korytarzu minęli Malfoy'a i Diabła. Oboje mieli szaty w barwie Slytherinu i szli pewnym krokiem. Przypadkiem ktoś podstawił dziewczynom nogę, a te jak długie wyrżnęły na ślizgonów.
-Patrzcie jak łazicie, Weasley i Granger.
Warknął Malfoy.
Kasztanowłosa spuściła wzrok. Zawstydziła się gdy wylądowała na blondynie, pod sobą czuła jednak silnie umięśnione ciało.
-Złaź ze mnie, Granger póki jestem spokojny.
Hermiona otrząsnęła się szybko i podniosła się. Draco wstał i otrzepał szatę. Blaise natomiast głupawo uśmiechał się do rudej, która nie raczyła się szybko podnieść.
-Ginny!
-Diabeł!
Krzyknęli jednocześnie. Wtedy Gryfonka i ślizgon szybko podnieśli się z ziemi, zawstydzeni.
Wymienili spojrzenia.
-Do zobaczenia Granger. Pilnuj świty, bo Weasley jeszcze ci się zgubi.
-Odwal się od moich przyjaciół, Malfoy.
Prychnęła Hermiona, a blondyn spojrzał na nią badawczo i wraz z Blaise'm wyminęli Gryfonów idąc do swojego przedziału.
-Chodźcie.
Mruknęła kasztanowłosa Gryfonka i zaprowadziła resztę do ich przedziału. Tam siedli spokojnie i toczyli jak zawsze rozmowy podczas jazdy pociągiem.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz