Plum...
Plum...
Plum..
Woda była lodowata niczym wody oceanu,gdzie zatonął Titanic. Zimna, mokra...a pod jej powierzchnią czaiło się zło. Bowiem swoich zimnych bram strzegły stworzenia trytony, a spływając coraz głębiej pojawiały się gęste wodorosty i kreatury z trójzębami gotowe zabić.
Malfoy wskakując do wody poczuł przeszywający chłód, ale mimo wszystko zanurkował w głębinach.
Nic.
Wynurzył się i ponowił próbę. I tak z jeszcze dwa razy.
W końcu znalazł ją. Dziewczyna opadała powolnie w głębiny. Mimo zimna jakie mu doskwierało, zmusił swoje ciało do wysiłku fizycznego i podpłynął na tyle blisko, że zdążył złapać ją za nadgarstek i ciągnąć ku powierzchni.
Woda nie była nieskazitelnie czysta jak na majorkach, ale zauważalna była dla Dracona tafla wody, którą wreszcie pokonał. Wziął głęboki wdech i wydech i wyrzucił z wody najpierw zziębnięte ciało Gryfonki i sam wygramolił się na brzeg.
Rozejrzał się nerwowo.
Nie było nikogo, za co dziękował Salazarowi, bo nie chciał zaraz jakiś plot i oczerniania dziewczyny.
Było mu cholerne zimno, ale zmusił swoje ciało by wstać i podnieść Granger, a potem pędem rzucić się do zamku w stronę skrzydła szpitalnego.
Leciał jak struś pędziwiatr uciekając przed jebniętym kojotem mordercą. Mimo popalania od czasu do czasu papierosów stwierdził, że ma świetną kondycję.
Czuł jak usta mu sinieją, a ciało dygocze, ale gdy jego wzrok padł na gryfonkę myślał, że zawału dostanie na miejscu. Z włosów i przemoczonych do suchej nitki ubrań, kapała woda. Usta miała sine i fioletowe niczym ciemna jagoda i lekko rozchylone. Powieki zamknięte, a oddech był płytki i ledwo słyszalny.
Puls też był okropny, bo Draco prawie w ogóle go nie wyczuwał..
Przyspieszył...
Do skrzydła szpitalnego wpadł niczym burza z piorunami i zaczął przeraźliwie krzyczeć na całe gardło. W nosie miał to, że leżeli tu chorzy...dla niego ważniejsza była teraz ona.
-Pani Pomfrey! - wydarł się. - Pani Pomfrey!
Starsza kobieta wychyliła się na dźwięk krzyków gotowa zbesztać młodzieńca za te wrzaski. Ale gdy zobaczyła przemoczonego Malfoy'a, który dygotał z zimna na całym ciele, a na rękach trzymał w jeszcze gorszym stanie uczennicę domu Godryka...zamarła.
Ruszyła pędem z tacą całą eliksirów.
-Połóż ją szybko na wolnym łóżku - poleciła i od razu zaczęła sprawdzać fiolki. - Na Merlina panie Malfoy! Co się wydarzyło?
-Ona...ona - zająknął się, gdy słowa uwięzły mu w gardle. - chciała się zabić....wskoczyła do wody...rzuciłem się za nią i wyciągnąłem...Niech pani powie, że będzie dobrze!
Chłopak był całkowicie rozeźlony. Miał drgawki i czuł okropne i przeszywające ciało zimno, ale nie przejmował się tym. Był całkowicie skupiony na niej.
Pani Pomfrey latała jak oparzona po sali co chwila przynosząc i podając eliksiry Hermionie, które z początku wydawały się nie pomagać. Malfoy wpadł jeszcze większą panikę i zaczął krzyczeć do nieprzytomnej gryfonki.
-Granger, kurwa nie umieraj - mówił. - Nie pozwolę ci na to, słyszysz?!
Wtedy magomedyczka zajęła się również i blondynem, którego drgawki zdawały się ustępować, ale nadal był niesamowicie zimny i dygotał.
Podała mu trzy różne eliksiry i kazała się położyć. Zaprotestował, a ta zagroziła, że albo odpocznie spokojnie, albo nie pozwoli mu leżeć obok jej łóżka i wygramoli go na drugi koniec sali. O dziwo, posłuchał.
-Expecto Patronum - rzuciła zaklęcie Pomfrey, a z jej różdżki wystrzelił biały płomień i uformował się z pumę. - Wezwij profesor McGonagall i profesora Snape'a. Powiedz, że pilne.
Zwierzę zniknęło, a Poppy usiadła na krzesełku obok panny Granger i obserwowała czy dane eliksiry skutkują.
-Przeżyje, pani Pomfrey, prawda? - zapytał ją blondyn.
Miał smutne i niepewne spojrzenie, a na twarzy błądził ukryty grymas bólu.
Magomedyczka wzruszyła ramionami.
-Nie wiem, panie Malfoy - odpowiedziała. -Ta noc będzie decydująca. Odpocznij. I tak prędko się nie ocknie.
Blondyn wiedząc, że nie wygra z lekarką, posłusznie położył się, odwrócił na bok i przymknął oczy.
Towarzyszyła mu taka błoga cisza, od której myślał, że zwariuje. Jednak udało mu się zasnąć.
CZYTASZ
Nie z tego świata || Dramione
Fiksi Penggemar"Wojna minęła. Hogwart odbudowano. Wielu uczniów wróciło by dokończyć ostatni rok nauki w szkole, a inni go rozpocząć i trwać aż siedem lat. Draco dalej pozostał tym samym wrednym dupkiem, a Hermiona zmieniła się. Ciągłe kłótnie zmieniły zarówno j...