47

660 38 0
                                    

-Nie wierzę - warknął. - Nie dość, że upadliście tak nisko to jeszcze obściskujecie się akurat tutaj? Gdzie zamek jest tak wielki?! - kolejna fala złości.
-Odwal się, Weasley - Malfoy syknął w kierunku Gryfona. - Twoja eks to moja przyszła i zostaw moją partnerkę.
Smok chwycił dziewczynę za nadgarstek i pociągnął ją w kierunku schodów.Dotarli na dół by zmierzyć do Wielkiej Sali, a przed nią napotkali już Ginny i Blaise'a, a za nimi stojącego Teodora.
-I jak tam Smoku? - powiedział radośnie Diabeł na widok kumpla i mocniej przycisnął do siebie rudą.
-Zajebiście - powiedział i chwycił Hermionę za rękę. - Mam partnerkę na bal. Idealną.
Kasztanowłosa uśmiechnęła się, a na jej twarz wstąpił obfity rumieniec, gdy blondyn wypowiadał się tak ciepło na jej temat.
Ale puściła jego rękę. Spojrzał na nią pytająco, a ona uśmiechnęła się słodko.
-To byłoby zobowiązanie - mruknęła. - nie sądzisz?
A on prychnął.
Chwycił ją znowu za rękę i splótł ich palce razem.
-Pieprzyć to - syknął. - Wolę takie zobowiązanie, bo chciałem je od bardzo dawna.
Hermiona po raz kolejny puściła rumieńca.
Trzymając ją za dłoń pociągnął ją do sali, a wszyscy uczniowie spoglądali na nich.
Arystokrata i mugolaczka parą? To pytanie dźwięczało im w uszach.
Malfoy wzruszył ramionami.
Mimo protestów kasztanowłosej pociągnął ją w stronę ślizgonów i tam mieli zjeść kolację. Inni życzyli im szczęścia i byli zadowoleni z obrotu spraw i chętnie rozmawiali z Gryfonką i wypytywali o dużo rzeczy. Jedynie Pansy Parkinson nie była zachwycona.
Nerwy aż nią telepały.
-Jak możesz! - krzyknęła wstając. - Staram się o Niego tyle czasu, a pojawia się nagle szlama i co?!
W Malfoy'u zagotowało się.
Popatrzył wrogo na dziewczynę, a Teodor chwycuł kumpla za ramię, by nie zareagował z przemocą. Ale niestety...
Wybuchnął agresją.
-Za kogo się do cholery masz?! - warknął. - Granger jest MOJA. I nie mam zamiaru wysłuchiwać twoich żali, Parkinson. Więc do cholery się odpieprz na dobre!
I odwrócił się w stronę kasztanowłosej, gdy Pansy za plecami smoka dygotała z płaczu.
-Mogłeś sobie darować, Malfoy - stwierdziła Gryfonka. - Jej gadanie mi zwisa i powiewa.
-Uważaj na słownictwo, Granger - uśmiechnął się. - A i weekend idziemy na Pokątną. Kupimy Ci sukienkę.
-Nie ma mowy, założę swoją.
-Kupimy nową i mnie to nie interesuje, Granger.
-Malfoy!
-Malfoy! - przedrzeźniał ją. - Kupujemy i koniec. Tamtą założyć kiedy indziej. Na balu masz być jak bogini, wyglądać jak bogini i idealnie wpasować się do mojego towarzystwa.
-Do nadętych arystokratów nie przynależę! - warknęła, ale już nie wspominała tematu sukienki.
-Nie mów hop tak szybko - mruknął i zabrał się do jedzenia.
Hermiona wiedząc, że nie wygra z blondynem również zaczęła konsumować posiłek.
Resztę kolacji spędzili w ciszy.
Natomiast Diabłowi gęba się nie zamykała.
-I co Nott? - uśmiechnął się. - 10 galeonów moje. Ale jak chcesz to daj mi trzy ognist i będziemy kwita. I napijemy się na balu i nacieszymy na widok zakochanego Smoka.
-Dobra, ale zamknij się już - mruknął Teodor. - Słucham twoich głupot od godziny.
Zabini posłał mu przepraszający uśmiech.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz