71

619 27 2
                                    

CZĘŚĆ DRUGA

Wieczór w posiadłości Malfoy'ów był dziwny, ale zarazem bardzo przyjemny. Draco namówił Hermionę by ta porozmawiała z Jego matką, a on przyszykuje jej pokój i załatwi sprawy.Z początku Gryfonka zawzięcie upierała się, że blondyn upadł na głowę i że ma się leczyć.
Jednak po dłuższym czasie ustąpiła mu.
-W porządku, Malfoy - rzekła i łypnęła na niego spojrzeniem spod oczu. - Masz godzinę. Jeśli się spóźnisz i nie wrócisz po mnie to z dupy nogi powyrywam.
Chłopak nie mógł się nie roześmiać widokiem grożącej mu dziewczyny. Jednak starał się zachować powagę i szybko skinął przytakująco głową, a potem ruszył po schodach na górę zamknął się w łazience i wyśmiał się tyle ile się dało. Wtedy dopiero mógł przystąpić do obowiązków.
Hermiona niepewnie udała się z korytarza do salonu, gdzie siedziała Narcyza. Kobieta na widok Gryfonki uśmiechnęła się ciepło i zawołała skrzata, by zrobił gorącej herbaty, a po chwili gestem zaprosiła ją by usiadła naprzeciwko.
-Twoja mama to jak mniemam Rose, prawda? - zapytała.
Gryfonka wzruszyła ramionami. Niechętnie chciała z nią rozmawiać na temat...rodziców, którzy nie pamiętali jej. Robiła wszystko by ich ocalić.
-Ym..Tak. Rose Granger.
-Przyjaźniłam się z twoją matką nim poślubiłam Lucjusza - oznajmiła i posłała jej ciepły uśmiech. - Resztę historii już chyba znasz.
Gryfonka skinęła głową i by dłużej nie ciągnąć rozmowy o rodzicach, dłońmi chwyciła za gorący kubek herbaty, którą dostarczył skrzatek. Upiła pierwszy łyk i rozkoszowała się aromatem owoców lasu.
-Może opowiesz mi jak zaczęłaś przyjaźnić się z Dracon'em? - zachęciła ją Narcyza. - Bardzo rzadko zdarza się, że mój syn pokazuje, że mu zależy na kimś. W sumie...jesteś pierwszą dziewczyną o którejkolwiek myśli poważnie.
Posłała jej znów uśmiech i upiła herbaty, a Hermiona miała ochotę iść na górę i zabić Malfoy'a. Jego matka wyglądała na bardzo dobrą i miłą kobietę, ale te pytania to tak ją peszyły, że nie wiedziała, co mogła powiedzieć, a czego nie wypadałoby opowiadać.
-Cóż...dużo nie ma co mówić - odparła Hermiona i znów upiła gorącego napoju. - Mój były chłopak dokuczał mi, a Draco stanął w mojej obronie i mi pomógł. I tak to się jakoś toczy.
Narcyza zdusiła swoje zdumienie. Jej Dracuś wreszcie wyrósł na porządnego mężczyzna bez dziecięcego podejścia do kobiet. Tak jak go wychowała.
-Niedługo będę musiała Cię przeprosić i zacząć przygotowania kuchenne do świąt - powiedziała i wzięła już puste naczynia po herbacie. - Same nic się nie ugotuje i nie upiecze.
-Może pomogę? - zapytała Gryfonka. - Bardzo lubię gotować, a nie chcę siedzieć bezczynnie, gdy mam tu spędzić święta i nic nie robić.
-Z chęcią przyjmę twoją pomoc, Hermiono - Narcyza uśmiechnęła się szeroko. - W takim razie zapraszam do kuchni panno Granger.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz