105

543 28 0
                                    

-Uf myślałem, że będzie gorzej - stwierdził Draco, gdy z Hermioną podążali na górę.
Nie spodziewał się tak spokojnej i radosnej reakcji ze strony rodziców.
-Twoja mama już wpada w szał by wszystko przygotować.
-Ma pół roku na to - uśmiechnął się blondyn.
-Aż pół roku...szybko minęło, co?
Spojrzała na Niego, a on w tym samym momencie na nią. Ich spojrzenia skrzyżowały się. Oczy Dracona były takie radosne, ciepłe, szczere.
Stali już przed drzwiami sypialni blondyna. Wtedy Gryfonka rzuciła mu się na szyję i przytuliła się mocno. Ten gest zaskoczył ślizgona.
-Dziękuję - szepnęła.
Draco objął ją i wtulił twarz w jej włosy.
-Za co, lalka?
-Za wszystko. Za Ciebie. Nigdy nie pomyślałbym, że się dogadamy...A co dopiero, że będziemy narzeczeństwem...nie do pomyślenia, co?
-Uwierz mi,Granger. Też się nie spodziewałem - odparł. - Serce nie sługa,hm?
-A idź ty - odsunęła się od niego i trzepnęła go w ramię. - Gdyby nie ty, to byłabym spokojna. A teraz? Jak nie boję się o Ciebie, to o siebie.
-Ktoś musi.
Wyszczerzył się i uniknął kolejnego trzepnięcia Hermiony. Dziewczyna miała dobry refleks, ale ślizgon znał ją już na tyle dobrze, że przewidział jej kolejny ruch. Zaczął uciekać, gdy Gryfonka popędziła za nim.
Dawno nie zachowywali się jak dzieci na siłę udając powagę.
Zdążyli tylko wejść do sypialni i rozpętała się wojna na poduszki. Jedno celowało w drugie i na odwrót. Brakowało im tego.

*
-To jak? - zapytał Blaise, gdy wszyscy spakowani siedzieli w salonie. - Jedziemy?
-Nie mamy wyjścia - odparł poważnie Teo.
-No to lecimy - Draco podniósł się z sofy i chwycił za walizkę swoją i Hermiony. - Czekajcie, gdzie znowu jest ten cholerny pies?!
Rozejrzał się. Nie było nigdzie widać czworonoga i było za cicho jak na tego psa.
-SALAZAR! - ryknął Malfoy.
Pies nagle zbiegł z góry trzymając w zębach poduszkę Dracon'a, która po drodze gubiła białe piórka. Draco zasłonił dłonią twarz próbując uspokoić skołatane nerwy.
-Ja pierdolę, kurwa mać... - jęknął. - No kurwa, nie. No po prostu kurwa nie. Boże czy ty to widzisz?!
Przykucnął i zabrał od psa siłą poduszkę. Ten zrobił oczy szczeniaczka, ale spojrzenie Malfoy'a było zimne i widać było, że był zdenerwowany. Zresztą nikt mu się nie dziwił. To była trzecia poduszka, którą szlag trafił od zębów Salazara.
-Niedobry pies - poinstruował go już nieco spokojniej.
Przypiął mu smycz i podał psa Gryfonce, podczas gdy on dźwigał już ich walizki.
W końcu całą zgrają udali się na King Cross i stamtąd z kolei udali się na peron 9 i 3/4. Tam zbierała się już chmara uczniów gotowi wrócić po świątecznej przerwie do nauki i też Ci,którzy chętnie by jeszcze poleniuchowali. Draco,Hermiona,Blaise,Ginny i Teodor wraz z Salazarem udali się do przedziału dla ostatnich klas i tam znaleźli wolne miejsce. Odstawili na górę bagaże i wygodnie rozsiadli się na kanapach.
-To co dzisiaj mała impreza powitalna w Hogwarcie? - zadał pytanie Blaise unosząc znacząco brwi.
-NIE! - krzyknęła jednocześnie Ginny z Hermioną.
-Ale...
-Nie, Diable. Za dużo ostatnio pijecie. Albo my albo alkohol - zagroziła kasztanowłosa.
Ruda jedynie potwierdziła słowa przyjaciółki.
Blaise udał urażonego, Draco uśmiechał się pod nosem, a Teodor udawał, że nic go nie obchodzi zdanie Gryfonek. W głębi duszy nie chciał kolejnych kłótni przyjaciół.
-Czyli nie pijemy - westchnął blondyn i rozciągnął dłonie na szerokość kanapy.
-I prawidłowo.
Hermiona założyła dłonie na piersi i oparła się.
Jednak dłuższą chwilę później ich całe złe aury ulotniły się i zaczęli żywą rozmowę.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz