10

988 39 7
                                    

*
-Ale jaja Nott Naczelnym! No to już na pewno mamy w szkole lajt.
Krzyczał rozradowany Blaise. Właśnie szedł z Draco do lochów, gdzie mieli swoje dormitoria. Kiedyś wybłagali nauczycieli by tylko oni i Teodor we trójkę dzielili jeden pokój i po wielu próbach udało się im. Mieli spokój od innych ślizgonów, do których nie pałali entuzjazmem.
-Ta. Nie myśl, że będziesz robił bajzel w pokoju jak to ty potrafisz, bo wtedy nie ja ci dam popalić, ale Nott z moją niewielką pomocą.
Powiedział Draco i uśmiechnął się szeroko. Dotarli do dormitorium, gdzie zamierzali spędzić resztę wieczoru, a gdy Blaise nacisnął klamkę...zrobił się blady i wystraszony.
-S...Smoku co to kurwa jest?!
Krzyknął przerażony, a jego krzyk odbił się echem po całych lochach.
W pokoju znajdowały się trzy łóżka, a na wyru od ściany znajdował się sporej wielkości doberman. Pies zawarczał z początku, a później wstał i pewnym krokiem wymaszerował na środek pomieszczenia, a Diabeł z kolei o krok się cofnął.
-To uroczę zwierzątko? Salazar. Pies.Doberman. Mój pupil. Jakieś niejasności?
Powiedział młody Malfoy kładąc nacisk na każde zdanie. Blaise nie był przekonany do racji kumpla. Powoli podszedł do swojego środkowego łoża i usadowił się na nim.
-Dobrze...ale co tutaj to coś robi?
Rzucił niepewnie.
-Pies? Stoi. A tak poważnie to matka mi go dała w prezencie. Wytresowany,zadbany i nazwałem go tak na cześć jednego z najlepszego założycieli Hogwartu. Jest całkowicie niegroźny póki nie dzieje mi się większa krzywda lub mu nie rozkaże.
Malfoy nie krył dobrego humoru z przerażenia przyjaciela. Siadł wygodnie na swoim łóżku i zawołał psa, a ten podbiegł i wskoczył na wyro obok swojego właściciela. Draco pogłaskał go po łbie i podrapał po brzusku, a pies liznął mu w podziękowaniu dłoń. Zabini przyglądał się badawczo całej sytuacji.
-Ludzie mam dobrą i złą nowinę.
Wtedy do pokoju ślizgonów wszedł Nott z teczką wypełnioną papierami i przypięta już na szacie odznaki Prefekta. Malfoy spojrzał na kumpla.
-Zaczynaj od złej. Dobra mnie ewentualnie pocieszy.
-McGonagall chce mnie wyjebać na górę do dormitorium prefektów.
Zaczął niepewnie i udawał przejętego tą wiadomością jak zarówno i niezadowolonego jednak żaden z jego przyjaciół nie zareagował tak jak się tego spodziewał tylko w ciszy obserwowali go czekając na tą dobrą nowinę.
-A dobra wiadomość jest taka,że pozwoliła mi tu zostać po długiej namowie, ale mam nie zaniedbywać obowiązków.
Uśmiechnął się, a wtedy Blaise wydał z siebie okrzyk radości. Teodor przywitał się z Salazarem i pogłaskał go, co nie umknęło uwadze Diabła. Spojrzał oskarżycielsko na Nott'a.
-Ty znasz to coś...?
-Ta, bo co? Byłem przy tym jak Smok go dostał...bo w sumie jego rodzina dostała tego dobermana od mojej rodziny no i...
Zaczął swój monolog,ale Blaise uciszył go szybko nie dając dojść mu więcej do słowa. Draco obserwował z ciekawością ślizgonów.
-Nie kończ. Bo jestem jedynym,który poznał tego sierśćciucha dopiero pół godziny temu i o mało co nie zszedłem na zawał. Ale jest OK, przyzwyczaję się.
Mruknął i dodał coś cicho pod nosem.
Teodor machnął ręką i walnął się bezsilnie na swoje łóżko. Młody Malfoy podniósł się nakarmił i napoił psa po czym chwycił za ręcznik oznajmiając, że idzie się wykąpać.
Zeszło mu to jakieś góra dwadzieścia minut, a zegar wskazywał już godzinę dwudziestą drugą. Bez wahania blondyn położył się spać, a pies ulokował tuż obok jego łóżka w kojcu. Długo nie trzeba było czekać aż Draco odda się w objęcia Orfeusza.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz