Draco wstał niezwykle wcześnie. Była godzina piąta rano, a Teodor i Blaise jeszcze spali, co chwila przekręcając się na boczek. Malfoy wzruszył ramionami.
Pierwsze co zrobił to odpalił papierosa i siadając przy oknie zaciągał się papierosowym dymem. Chłód panujący w pokoju sprawił, że dwójka ślizgonów owinęła się szczelnie kołdrą i zaczęli się przebudzać.
-A ty co, spać nie możesz? - zapytał Teo blondyna.
Draco jedynie zaciągnął się kolejny raz i wypuścił chmurkę dymu. Zgasił już papierosa gdy z niego zostawał już sam filter, a po chwili przymknął okno.
-Najwidoczniej nie.
Był tak oschły. Zupełnie zachowywał się tak jakby wariował albo jak opętany. Lub jedno i drugie. Nie było powodów do tego, by chłopak wstawał i od razu się złościł sam na siebie. Czyżby coś zepsuł i bał się przyznać?
-Coś ty taki nie dzisiejszy? - wreszcie głos zabrał zaspany Zabini. - Coś nie tak?
Malfoy zaklął pod nosem. Czy ta czarna mała główka zawsze musiała wyczuć jego zmienny nastrój?
-Bo Parkinson mnie wkurwia przez ostatnie 48 godzin.
-A to coś nowego, że ona wszystkich wkurwia? - zapytał retorycznie Teo i podniósł się do pozycji siedzącej.
Blaise również zmusił się do wykonania tej czynności wiedząc, że już nie zaśnie.
-Nie, ale czy ona nie może zrozumieć, że się kurwa zakochałem i się żenię? I to z Granger? - Draco był zrezygnowany. Jakiś czas temu gdyby ktoś mu powiedział, że będzie z Hermioną..wyśmiałby i uniósł się arystokratyczną dumą.
A teraz?
Oddał jej bezpowrotnie swoje serce, pokochała go za to kim jest i zmieniła jego życie na lepsze. Poruszyła te Jego zimne serce, które kiedyś było twarde jak lód, nie do złamania. A teraz wystarczyła tylko jedna kłótnia, źle dobrane słowa by poczuł niesamowity ból.
-Wiesz, Draco - zaczął filozoficznie Teodor - są ludzie i parapety, w tym przypadku Mops to jest tym drugim no i takie parapety - nie rozumieją pewnych rzeczy. Trzeba się przyzwyczaić.
Blaise zaklaskał.
-No, no - zacmokał. - Nie spodziewałem się Teo takiego, filozoficznego podejścia, może to Ty zakumałeś Kamień Filozofów, a nie Voldek z Potterem.
-Diabeł.. - Nott walnął 'facepalm' - Jak można zajebać coś co jest zniszczone? Kurwa jak?
-Ej no, nie unoś się, zluzuj majty - uśmiechnął się szeroko Zabini i położył się wygodnie.
Draco uniósł znacząco brwi po czym machnął niedbale ręką, a Nott gromił spojrzeniem bazyliszka, Blaise'a, który uradowany od ucha do ucha leżał wyłożony na łóżku jak żaba na liściu.
-Odkleję Ci zaraz ten uśmieszek z twarzy, Zabini - wydukał wreszcie prefekt. - Za twoje odzywki przysięgam na Salazara, że kiedyś poszczuję Cię czymś gorszym od psa.
-I skończymy jak w Święta na drzewie? - zapytał Go.
Wybuchnęli śmiechem, gdy przypomnieli sobie sytuację. Salazar, doberman Dracon'a gonił ich po posiadłości i wymanewrował ich aż na drzewo, gdzie siedzieli na gałęzi drżąc z zimna i prosząc Hermionę by zabrała psa.
Wtedy byli przerażeni a teraz śmiali się z tego w najlepsze.
CZYTASZ
Nie z tego świata || Dramione
Fanfic"Wojna minęła. Hogwart odbudowano. Wielu uczniów wróciło by dokończyć ostatni rok nauki w szkole, a inni go rozpocząć i trwać aż siedem lat. Draco dalej pozostał tym samym wrednym dupkiem, a Hermiona zmieniła się. Ciągłe kłótnie zmieniły zarówno j...