12

939 44 1
                                    

*

Blaise czujnie obserwował psa, który krążył po pokoju. Draco spał, a on nie ufał zwierzęciu. Doberman okrążył pokój, a Diabeł nie spuszczał go ani na chwilę z oka. Gdy czworonóg zjadł trochę karmy i napił się wody oraz ułożył się w kojcu i zasnął wtedy dopiero Zabini mógł spokojnie się położyć spać nie bojąc się, że owa bestia mu coś zrobi.
Ostatnie co widział to jak Teo jeszcze leżał w łóżku i czytał jakąś książkę, przy której przysnął.
-Musiała być zajebista lektura, kiedy on śpi.
Mruknął i zasnął.

Następnego ranka Teo i Blaise wstali dość wcześnie, gdyż dzisiaj był pierwszy dzień zajęć. Gdy Nott udał się ogarnąć do łazienki, czarnoskóry spakował się i spojrzał na cicho pochrapującego blondyna.
-Smoczku wstawaj!
Ryknął mu prawie nad uchem. Chłopak tylko przewrócił się na drugi bok i poprawił kołdrę, oznajmiając, że idzie dalej spać.
-Wstawaj, bo się doigrasz.
-Pierdol się, idę spać.
Warknął i nasunął sobie kołdrę aż po czubek nosa. Blaise zarzucił ręce pod boki i pomachał głową. Chwycił za różdżkę i wypowiedział zaklęcie "Aquamenti". Z końca patyka wypłynął strumień wody prosto na blondyna. Ten od razu zerwał się na równe nogi, odrzucając kołdrę na bok. Spojrzał na przyjaciela z żądzą mordu.
-Lepiej zacznij spierdalać, bo zabiję.
Warknął groźnie, a Blaise tylko blado uśmiechnął się i odwrócił w stronę łazienki.
-Nott! On chce mnie zabić!
Krzyknął ze zgrozą, a potem przypomniał sobie o psie. Doberman wpatrywał się w niego. Zabini przełknął ślinę i zgodnie za radą blondyna zaczął uciekać.
-Salazar, postrasz Blaise'a.
Rozkazał dla psa Draco. A czworonóg posłusznie poleciał za czarnoskórym do pokoju wspólnego Slytherinu i szczeknął. Diabeł krzyknął wystraszony.
-Won,Malfoy zabieraj go! Kurwa zabierz go no!
Krzyczał zrozpaczony, a potem było tylko trzaśnięcie drzwiami. Blaise wyszedł z lochów.
Draco zaczął się panicznie śmiać, a jego śmiech odbijał się echem po pokoju. Salazar przybiegł do właściciela zadowolony. Blondyn pogłaskał go i w nagrodę dał mu jedno psie ciasteczko. Gdy Teodor wyszedł z łazienki, Draco opowiedział jak Diabeł szybko opuścił pomieszczenie, a czarnowłosy ślizgon wybuchnął tym samym śmiechem co przyjaciel, a Malfoy po raz drugi nie mógł się opanować. Wziął szatę Slytherinu i pomaszerował z nią do łazienki i ogarnął się. Zostawił Salazara z nową dawką karmy i wody. Zawołał skrzata, któremu kazał wyprowadzić dobermana i zająć się nim podczas jego nieobecności.
Wtedy dopiero wraz z kumplem opuścili lochy i udali się na śniadanie. Przy stole siedział już Blaise i ewidentnie nie miał dobrego humoru.
-Przeklęty pies. Więcej cię nie budzę, bo cierpię na tym psychicznie Smoku.
Mruknął.
Smok wyszczerzył zęby w uśmiechu do Blaise'a. A potem zobaczył wchodzącą do sali Granger i Weasley. Zamiast szaty miała szarą spódniczkę, białą koszulę na krótki rękaw,szary sweterek i krawacik z barwami Gryffindoru, a do tego długie czerwone cienkie skarpetki i buty sięgające jej za łydki. Musiał przyznać, że wyglądała pociągająco jak na Grangeer,którą niegdyś zapamiętał jaką największą kujonkę,która zawsze chowała swoje ciało pod spódniczkami i grubymi swetrami.
Wojna zmieniła ją.
Ona sama zmieniła siebie.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz