45

652 34 0
                                    

Do balu zostały dwa tygodnie, a do świąt trzy. Malfoy właśnie był w swoim dormitorium wraz z przyjaciółmi i panikował.-Jak ja mam ją zaprosić?! - krzyczał. - Przecież nie pójdę i nie powiem jej, idziesz ze mną na bal i już. Zabini uśmiechnął się szeroko, gdyż w końcu blondyn zaczął się interesować kasztanowłosą, a Nott zaczął niedowierzająco kręcić głową. -Idź i się zapytaj po prostu czy poszłaby z tobą na bal. Ot problem - powiedział ślizgon.Diabeł zwijał się już ze śmiechu na podłodze z bezradności przyjaciela. Pierwszy raz widział go takiego...innego. -Dobra, idę - powiedział pewnie Draco i poprawił kołnierz koszuli i marynarkę. Obrócił się na pięcie i opuścił dormitorium głośno trzaskając drzwiami.-Cholera on serio mówił - oznajmił Nott. - Smok i Granger, kto by pomyślał. Zabini przytaknął i dał ciasteczko Salazarowi. Po raz pierwszy odważył się podarować coś dobermanowi sądząc, że w ten sposób ten mu zaufa. Jego przypuszczenia potwierdziły się. Czworonóg przyjacielsko liznął go w rękę i położył się koło niego. Teraz Blaise był o niebo spokojniejszy. -Ciekawe, co on powie Granger - dodał po chwili Teo. - Założę się, że skończy się na przekomarzance jakiejś.-O ile idziesz, że wróci w skowronkach? - rzucił Diabeł z uśmiechem i pogłaskał psa. -Dam Ci 10 galeonów jak przegram - odpowiedział. -Dobra.Przydadzą się - rzucił. - Wiszę dla Malfoy'a trzy ogniste idealnie na bal. Ślizgoni uścisnęli sobie dłonie na znak zakładu i jedyne czego teraz oczekiwali to powrotu Malfoy'a, by potwierdzić słowa czy blondyn wrócił szczęśliwy czy wkurzony.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz