~*~
Ginny przeszukała już chyba cały Hogwart.
Nigdzie nie mogła znaleźć przyjaciółki i już była gotowa wyjść na zewnątrz, ale wtedy nagle ni stąd ni zowąd znalazł się Draco i prowadził zmarzniętą Hermionę. Pies szedł posłusznie zgodnie z krokiem właściciela i nawet nie raczył szczekać wiedząc już, że w zamku nie powinien szczekać głośno.
-Hermiona! - krzyknęła Ginny szybko zmierzając w jej stronę; - Tak się o Ciebie martwiłam! Draco gdzie ją znalazłeś? Wszędzie jej szukałam.
Zwróciła się teraz do blondyna, który drżał z zimna.
-Na mostku nad jeziorem, jest...wszystko w porządku.
-Wszystko - powtórzyła Hermiona. - Mam nadzieję, że tak zostanie, chodźmy do Ciebie. Idziesz Ginny?
Ruda przytaknęła i z przyjaciółmi ruszyła z powrotem do lochów. Weszli pewnym krokiem do pokoju wspólnego, gdzie siedziała reszta paczki; Nott i Zabini, a pozostali ślizgoni siedzieli albo u siebie lub na kanapie i ochoczo o czymś rozmawiali.
-Dracusiu znowu z nią wróciłeś? - jęknęła Pansy. - Przecież było tak dobrze,
W Malfoy'u się zagotowało, zrobił się czerwony, a oczy mu pociemniały. Był naprawdę wkurzony, niczym Smok ziejący ogniem.
-ZAMKNIJ SIĘ WRESZCIE TY IMITACJO KOBIETY, ZAMKNIJ KURWA SIĘ ! - ryknął, a przez Hermionę przeszedł dreszcz.
Nigdy nie widziała go tak wściekłego.
Przylgnęła bardziej do niego i szepnęła;
-Draco..zostaw, nie warto.
Chłopak nie spojrzał na Gryfonkę jednak zaczął powoli odpuszczać, ale targały nim sprzeczne emocje. Ginny podeszła do Blaise'a i cmoknęła go w policzek i wraz z nim i Nott'em wstali już gotowi ruszenia do pokoju.
Malfoy spojrzał gniewnie jeszcze na pannę Parkinson.
-Masz cholerne szczęście, mopsie - warknął. - Bo gdyby nie Hermiona, moja narzeczona to już bym Ci załatwił naprawdę świetne ferie w Mungu, bo jesteś żałosna. Powinnaś jej podziękować, bo już dawno byś dostała solidny wpieprz.Po tych słowach pociągnął Salazara i udali się z Hermioną do pokoju.
Każdy klepnął na swoim łóżku. Ginny leżała wygodnie na łóżku Diabła a on siedział na końcu łóżka chcąc jej dać jak najwięcej wygody, Salazar wpakował się do wyra Teodora, a ślizgon usiadł obok i zaczął głaskać czworonoga.
Hermiona zajęła miejsce na kolanach Malfoy'a, który jako jedyny siadł w fotelu.
-Wszystko między wami w porządku?
Przerwał milczenie Nott i spojrzał w kierunku pary, która wyglądała na pogodzonych. Siedząca Gryfonka na kolanach ślizgona i on chowający twarz w jej włosach. Widok warty fortunę.
-Już chyba tak - odezwała się kasztanowłosa. - Skończymy zaraz ten Hogwart i nie będę musiała już oglądać tej małej, jadowitej anakondy. Mam jej dość, jeszcze trochę a zrobię jej szopę na głowie i wydłubie oczy.
-Już lwico, fajnie było?
Odezwał się Malfoy i podniósł głowę spoglądając teraz na wybrankę serca. Po jego twarzy przebiegał łobuzerski uśmiech, co sprawiło że nawet Gryfonka musiała się uśmiechnąć.
"Czy on musiał zawsze tak na nią działać?" pomyślała.
-No co, Smoku?
-No to, że nie pozwolę Ci narobić sobie kłopotów, bo ty jak lwica wystawisz pazury i skończysz waląc jej łbem o podłogę, a ja... - urwał - zrobię to jak na ślizgona przystało: szybko i bez żadnych podejrzeń.
-A skąd wiesz, że nie mam zadatków na ślizgonkę?
-Za grzeczna jesteś.
-A ty za duże mniemanie o sobie, kochanie.
Cmoknęła go w nos i zaśmiała się cicho i wpiła się w Jego usta, których tak bardzo jej dzisiaj brakowało. Już niedługo będzie cały jej. Będzie otwierała oczy i budziła się przy nim i wpatrywała w Niego godzinami jak śpi lub na odwrót. Spędzi z nim resztę swojego szalonego życia na wiele sposobów.
-Jak mi tego brakowało, gołąbeczki wy moje!
Krzyknął uradowany Zabini i klasnął w dłonie.
-Jak jeszcze raz wspomnisz coś o małych Malfoy'ątkach to cię potraktuje Avadą, Diable albo zrobisz za karmę dla Salazara
Malfoy uśmiechnął się jak na ślizgona przystało; cholernie seksownie i groźnie zarazem.
CZYTASZ
Nie z tego świata || Dramione
Fanfic"Wojna minęła. Hogwart odbudowano. Wielu uczniów wróciło by dokończyć ostatni rok nauki w szkole, a inni go rozpocząć i trwać aż siedem lat. Draco dalej pozostał tym samym wrednym dupkiem, a Hermiona zmieniła się. Ciągłe kłótnie zmieniły zarówno j...