121

427 24 0
                                    

***
Posiedzieli na błoniach dłuższą chwilę.
Udali się do dormitorium Slytherinu, Blaise siedział u Ginny, a Teodor zaszył się gdzieś w bibliotece, mieli czas dla siebie. Sami.
Wchodząc do pokoju wspólnego domu węża, Gryfonka czuła się bardziej pewna siebie, ślizgoni na wieść o zaręczynach pary zaczęła przychylniej traktować Hermionę. Byli milsi, hojniejsi i wstawiali się za nią tak jak za blondynem.
Byli nietykalni.
Jedynie Pansy Parkinson potrafiła jeszcze robić poważne problemy i wywoływać różne kłótnie, takie jak teraz.
-Co ta szlama po raz kolejny tu robi? - syknęła.
Draco stanął w bezruchu i mocniej ścisnął smycz Salazara, a Hermiona mocniej przytuliła się do ślizgona by próbować opanować narastająca w nim furię.
Oczy mu pociemniały.
-Ile razy Ci kurwa pusty cieplaku powtarzałem, że masz się od niej odpierdolić?! MASZ SIĘ ODJEBAĆ DO KURWY NĘDZY, TO MOJA NARZECZONA I MATKA MOJEGO PRZYSZŁEGO SYNA!
Oczy wszystkich obecnych zwróciły się najpierw na minę Pansy, która telepała się ze zmienności nastrojów, a potem przenieśli wzrok na Hermionę, a raczej na jej brzuch.
-Draco... - szturchnęła blondyna Gryfonka. - Do pokoju marsz!
Chłopak zawahał się przez chwilę, ale potem szybko pociągnął dziewczynę i Salazara ze sobą.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz