Poranek był ciężki.
Draco do tej pory odczuwał dreszcze zimna, a to, że Granger jeszcze się nie ocknęła dobijał go jeszcze bardziej. Dostał eliksiry i poszedł dalej spać wiedząc, że i tak nic innego nie zrobi.
Zasnął tylko na dwie godziny, gdy obudził go dziewczęcy szloch.
Przetarł dłonią twarz i spojrzał w kierunku źródła płaczu. Na krześle obok kasztanowłosej siedziała Ginny i płakała trzymając dłoń przyjaciółki. Koło niej stał Diabeł i położył jej dłonie na barkach i delikatnie masował je próbując uspokoić rudą.
-Ruda, nie wyj - jęknął i poprawił się na łóżku. - Będzie dobrze, ale rykiem nie pomożesz.
Wtedy ta odwróciła się wraz z Zabini'm w jego stronę. Weasley'ówna rzuciła się blondynowi na szyję.
-Na Godryka, Malfoy masz u mnie dług - powiedziała z płaczem. - Dziękuję, że ją uratowałeś.
Ślizgon prychnął.
-Uwierz, wiewióra - zaczął ironicznie - ocaliłem ją nie dla Ciebie, ale niech ci będzie...ale dlatego,że mi na niej zależy, a twój brat kanalia ma przejebane. Mój ojciec się o tym dowie!
Diabeł zaśmiał się, a Ginny zmierzyła dwójkę ślizgonów spojrzeniem bazyliszka. Nie spodziewała się takiej reakcji.
-To twoja stała kwestia, ale kanalia czy nie, to dalej mój brat - mruknęła niezadowolona.
Blondyn wzruszył ramionami, a potem popatrzył prosto w oczy gryfonki. Tak mocno, jakby wzrokiem miał wywiercić jej dziurę w mózgu.
-Weasley...nie wkurwiaj mnie - warknął. - Albo ja zabiję tego kurdupla, albo zajmie się nim Ministerstwo. Przez Niego twoja przyjaciółka chodziła struta przez kilka dni, chciał ją zabić, a potem ona sama wykańcza się psychicznie. I wszystko przez tego jełopa!
Przewrócił się na drugi bok, obrażony na cały wszechświat i poprawił sobie pierzynę. Blaise nie odezwał się ani słowem. Doskonale rozumiał przyjaciela i wyobrażał sobie jak może się czuć. W końcu znali się od gówniarza.
-Przypomniałem sobie - zaczął Draco. - Zabini masz z Nott'em zaopiekować się Salazarem i broń boże masz go nie przekarmić!
Diabeł zaśmiał się, a blondyn odwrócił się automatycznie.
-Zabini, co jest kurwa takiego śmiesznego? - warknął. - Pies ma jeść 3 razy dziennie, a nie co godzinę, a potem się nie mieścić w kojcu.
Fuknął i znów się odwrócił od rudej i diabła. Spróbował zasnąć, ale cienko mu to szło.
Rozsadzały go nerwy, a gdy uspokoił się to nie mógł się skupić. I tak w kółko, i w kółko.
Zasnął dopiero po godzinie.
CZYTASZ
Nie z tego świata || Dramione
Fiksi Penggemar"Wojna minęła. Hogwart odbudowano. Wielu uczniów wróciło by dokończyć ostatni rok nauki w szkole, a inni go rozpocząć i trwać aż siedem lat. Draco dalej pozostał tym samym wrednym dupkiem, a Hermiona zmieniła się. Ciągłe kłótnie zmieniły zarówno j...