88

614 28 1
                                    

***Teodor przyszedł zgodnie z zapowiedzią Malfoy'a, obejrzeli jeden film,drugi zaczął się przy drinkach z ognistej, a na trzecim postanowili pójść wszyscy spać, by mieć energię na jutrzejszy wieczór. Po raz pierwszy Hermiona nie spała w łóżku, które było w sypialni naprzeciwko. Spała w łóżku ślizgona. Obok niego, z nim, wdychając zapach jego perfum i zasypiając z myślami wybiegającymi w przyszłość. Z nim w roli głównej. Ranek z kolei nie należał do przyjemnych dla Hermiony i Malfoy'a. Zabini i Teodor już nie spali jako jedyni. Ginny jeszcze smacznie spała przekręcając się w łóżku na drugi bok, Hermiona równomiernie oddychała całym ciałem przytulona do blondyna, który obejmował ją w pasie. Wszyscy spali, a oni tworzyli plan. Plan żartu. Stwierdzili, że to ostatni dzień w tym roku i, że trzeba zrobić wiele rzeczy, by zapamiętać go jako jeden z najlepszych.Zakradli się do sypialni przyjaciela i wyjęli różdżki. -Aquamenti - wypowiedzieli oboje zaklęcie. Z różdżek trysnął niebieski płomień, a potem strumień wody. Teodor prysnął na Malfoy'a, Zabini na Granger powodując nagłą pobudkę. -Salazar, bierz! - warknął Malfoy ocierając twarz.Wtedy chłopakom zaświtało...ich kumpel miał w pokoju dobermana, który był bardzo posłuszny...ale to bardzo.Pies stanął i zawarczał groźnie, a Nott z Zabini'm rzucili się do ucieczki. Gdy tylko opuścili pokój, a w holu było słychać odgłosy biegu, Salazar ruszył szczekając. Hermiona niechętnie powoli zmusiła swoje ciało do pozycji siedzącej. Dłonią przejechała po mokrych włosach. -Znowu będę miała loki przez tych kretynów - jęknęła.Malfoy oparł swoje ciało na jednym boku i ręką przejechał po policzku Gryfonki, uśmiechając się. -Granger z loczkami czy bez i tak mi się podobasz.Zarumieniła się słysząc Jego słowa. Chęć zostania obok niego w łóżku była bardzo kusząca, ale musiała wysuszyć włosy i się ubrać. Czyli romantyczny ranek szlak trafił. Poszła do łazienki ubrała się w zieloną sukienkę na ramiączkach, sięgającą do kolan, a włosy wysuszyła i wyprostowała, umyła zęby i uporządkowała się. Przerwał jej pół nagi Malfoy stojący w drzwiach.-Lwico, moja kolej na łazienkę - stwierdził i dłonią przejechał mokre włosy, które były w totalnym nieładzie. - Nie mogę tak wyglądać.-Wróciła moja lalunia - uśmiechnęła się i opuściła łazienkę, wpuszczając blondyna.O dziwo, miała naprawdę dobry humor, więc postanowiła zbudzić Ginny.Rudą łatwo szło dobudzić i gdy dowiedziała się o wybryku Nott;a i jej mężczyzny zaczęła się śmiać. -A gdzie ich teraz wcięło? Coś za cicho - stwierdziła Weasley'ówna.Wtedy Hermionę olśniło. -To ty się ubierz, a ja sprawdzę czy Salazar nie pożarł ich żywcem. I zniknęła. Zaczęła przeczesywać kolejne sypialnie i pomieszczenia w poszukiwaniu ślizgonów. Na marne. Ślad po nich zaginął. Ruszyła ku salonowi i zatrzymała się w połowie kroku, gdy drzwi wejściowe były otwarte na oścież, śnieg sypał się do środka, a z zewnątrz słychać było szczekanie psa. Narzuciła na siebie płaszcz Malfoy'a wiszący na wieszaku i ruszyła ku odgłosom. Widok był rozweselający.Salazar stał i szczekał przy ośnieżonym drzewie, a na jego gałęziach siedział Zabini i Nott i nerwowo spoglądali na psa, szczękając zębami z zimna.Zaśmiała się głośno, zwracając na siebie uwagę. -Merlin nam ją z nieba zesłał! - krzyknął Zabini. - Hermiono, proszę zabierz go! Kurwa, zabierz!-Dałem tego psa mu w prezencie, a co mam w zamian?! - krzyknął teraz Teodor. - Jebany na mnie szczeka!Hermiona zaśmiała się pod nosem i zawołała psa. Doberman na dźwięk swojego imienia odwrócił się od chłopców i spojrzał na Gryfonkę. -Chodź Salazar, damy kość - oznajmiła. - Chodź, malutki. Zwierzę jak zahipnotyzowane poszło za nią do kuchni, a ślizgoni zeszli spokojnie z drzewa i otrzepali się ze śniegu. Wchodząc do domu wszędzie było słychać szczękania ich zębów i wyzwiska na temat pupila blondyna. Ginny szybko uspokoiła Diabła i zrobiła mu i dla Teodora gorącą czekoladę podczas, gdy Hermiona poszła do Dracon'a. Chłopak siedział przy uchylonym oknie i palił papierosa, nawet nie zauważając obecności dziewczyny. Zaciągnął się i po chwili wypuścił smugę dymu, która szybko rozwiała się. I tak znowu, i znowu. -Nabawisz się raka płuc, Malfoy - stwierdziła z przekąsem. -Na coś trzeba umrzeć.-Nie bądź śmieszny - oznajmiła. - I zostawiłbyś mnie? Okej. Zapamiętam to sobie.-Lwico - jęknął. - Nott miał rację...za dużo wyolbrzymiacie. Wstał podszedł do nie i brutalnie ją pocałował. Jego dłonie zatrzymały się na jej policzkach, a jej ręce wylądowały na jego szyi. Pocałunek był długi, pełen pasji i namiętności, w którym języki grały własny rytmiczny taniec. Przerwało im wołanie Ginny:-E, gołąbki! Harry już jest, można zaczynać! Wtedy oboje spojrzeli na zegarek. Osiemnasta czterdzieści siedem. Akurat. Nawet nie wiedzieli kiedy ten czas szybko zleciał. Nim się ogarnęli w łazience, rozmawiali...szybko ten czas leci. Hermiona spojrzała znacząco na Malfoy'a, a on odruchowo chwycił jej rękę, splatając ich palce razem. Oh, zazdrośnik wrócił. Zeszli na dół. Czarna czupryna Gryfona nie mogła zostać niezauważona. Chłopak właśnie rozmawiał z Ginny i poprawiał okulary. Harry widząc Hermionę uśmiechnął się szeroko, a gdy spojrzał na Malfoy'a, który trzymał Gryfonkę za rękę nieco mina mu posmutniała.Chłopiec martwił się o przyjaciółkę.-Witaj, Hermiono - uściskał ją. - Witaj, Malfoy. Dzięki za zaproszenie. No i szczęścia z Hermioną. Nie zrań jej tylko. -Oh, Potter - zaczął ślizgon. - Od razu konkrety. Jak ja to uwielbiam. A skoro jesteśmy w komplecie, zaczynamy popijawę. Zapraszam do salonu.
Gestem zaprosił wszystkich do pomieszczenia, a potem udał się do kuchni bo zaopatrzenie. Diabeł zaoferował pomoc, a Ginny i Hermiona rozmawiały zawzięcie z Harry'm.
Kasztanowłosa korzystając z chwilowej nieobecności ślizgona, opowiedziała Gryfonowi historię z Malfoy'em.
-Malfoy i konie? - zdziwił się. - Ale to...
-Dziwne, nie? - wtrąciła Ginny. - To samo powiedziałam, Harry.
Temat znów się urwał, gdyż blondyn z Diabłem wrócili z dwoma reklamówkami, wrócili się i przyszli z przekąskami.
Wyjęto szklanki, kieliszki i talerze wraz z sztućcami.
-Róbta, co chceta ja być dzisiaj barman - oświadczył Teodor.
-Więc polewaj, a nie się opierdalasz - powiedział z uśmiechem Diabeł.
-Że też ci Zabini zawsze humor dopisuje.
Diabeł objął Ginny i czekał aż Nott poleje. Hermiona oparła się o Dracon'a, a Harry rozmawiał z Teodorem. Okazało się, że mieli wiele wspólnych tematów i zainteresowań.
Dziewczyny jako pierwsze otrzymały szklanki z Ognistą, a chłopcy postanowili pić najpierw Czystą.
Pierwsza kolejka wyglądała tak, że cała czwóreczka skrzywiła się, gdy ostra i gorzka ciecz zalała ich od środka, paląc gardło. Było to nieprzyjemne uczucie, ale gdy tylko żar zapili colą to od razu wszystko zelżało.
-Tylko nie nawalcie się przed północą - powiedziała błagalnie Ruda.
Harry położył jej rękę na ramieniu.
-O to się nie martw, Gin. I tak się napierdolimy chociażby po północy. Czasami trzeba.
-Wyjątkowo się zgodzę, Potter - potwierdził Nott.
Hermiona popijając Ognistą przytuliła się do Dracon'a, który właśnie opróżniał z chłopakami kolejny kieliszek. Wdychała jego perfumy niczym narkomanka, bo tak bardzo uzależniał ją ten zapach, a gdy zaczął się bawić jej włosami..
Oh, chciała więcej.
Chciała go tutaj teraz, chociaż wiedziała, że to niemożliwe.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz