100

521 29 0
                                    

***
Zatrzymał się przy drzwiach, gdzie siedziała Granger. Nie słyszał już jej płaczu, ale wiedział, że na pewno albo śpi, albo intensywnie wszystko analizuje.
Jednak...nie zapukał.
Zamarł z zaciśniętą pięścią tuż przy samych samych drzwiach.
Zrezygnował i udał się do swojego pokoju. Salazar siedział w kojcu i bacznie obserwował właściciela. Wiedział, że jest mu źle, więc podniósł się, podszedł bliżej i liznął go w rękę.
Pies - najwierniejszy przyjaciel człowieka. (Mam świnki, też nie narzekam) XD
-Jest dobrze, Salazar - uspokoił go Malfoy. - Jest dobrze - powtórzył.
Chyba sam nie wierzył do końca w to, co mówi.
Chwycił za paczkę papierosów, zapalniczkę i otworzył na szerokość okno sadowiąc się na nim, podparł nogi o ścianę naprzeciwko. Odpalił papierosa i zaciągał się, wypuszczając dym z płuc i wysyłając go na świeże powietrze.
Oh, jak on tego potrzebował.

***
Po dwóch godzinach znów się namyślił by do niej zapukać.
Do tylnej kieszeni dżinsów wsadził maleńkie pudełeczko, które kiedyś podarowała mu matka. Pewniejszy siebie wrócił pod drzwi, gdzie urzędowała ona.
Zacisnął dłoń w pięść.
Minął dzień, nastał wieczór co dawało prawie 24H, które wytrzymał bez niej z wielkim trudem i bólem.
Uniósł rękę i wreszcie zapukał.
-Granger? - zapytał niepewnie. -Śpisz?
Usłyszał po dłuższej chwili jej odpowiedź.
-Nie.
-Wpuścisz mnie?Możemy porozmawiać?
Znowu cisza.
Taka głucha i cholerna cisza, która go dobijała. Ale usłyszał szczękanie w zamku, a po chwili ujrzał ją. Miała podkrążone i opuchnięte oczy od płaczu, który niedawno co ustał, a na jej ciele jedyne co było to krótka koszulka sięgająca zaledwie do ud.
-Co chcesz? - zapytała od niechcenia. - Znowu mnie wywieźć? Zamiast do Irlandii to do Niemiec może?
-Granger, porozmawiajmy - powiedział cicho. - Co mogę sprawić byś mi wreszcie do kurwy nędzy uwierzyła, że nie chciałem?
-Udowodnij - odparła hardo.
-Co mam ci udowadniać? Mam sobie strzelić w łeb byś wiedziała? - parsknął. Jednak takiej odpowiedzi jakiej mu udzieliła się nie spodziewał.
-Udowodnij, że mnie kochasz, że ci zależy - odparła. - Że mogę ci ufać.
Wtedy on przypomniał sobie o pudełeczku spoczywającym w tylnej kieszeni dżinsów. Wyciągnął je i przewracał w dłoni i zaśmiał się.
-A myślałem, że nie dojdzie do Tego tak szybko... - powiedział. - Koniec wolności... - dodał pod nosem.
Gryfonka nie wiedziała o co może mu chodzić i spoglądała na niego niepewnie robiąc jeden mały kroczek w tył.
-Mówisz, że mam ci udowodnić swą miłość byś mi wierzyła? - uśmiechnął się niedowierzająco. - Proszę.
Kleknął, a pudełeczko otworzyło się.
-Hermiono Jean Granger, czy wyjdziesz za mnie?

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz