44

670 38 0
                                    

Rok w Hogwarcie długo się przeciągał dla uczniów. Aż w końcu nastał Grudzień. Ulubiony miesiąc Hogwartczyków. Bal Bożonarodzeniowy, święta,prezenty, Noc Duchów, którą zawsze organizowali podczas przerwy świątecznej, świąteczna atmosfera...wszystkie te rzeczy przypominały Hermionie szczęśliwe chwilę.W tym roku musiała spędzać święta sama. Rodzice byli w Australii i nie pamiętali jej, a do Nory nie miała ochoty iść po tym co robi jej były przyjaciel Ron. Była skazana na siebie. Oczywiście Ruda namawiała by jednak zgodziła się przyjść, ale panna Granger stanowczo odmówiła i tłumacząc jej swoją odmowę. Ginny zrozumiała.A ona cieszyła się jak małe dziecko, że nie ma jej tego za złe. Jedynie było jej smutno, że spędzi je sama. Teraz właśnie szła z Malfoy'em, Ginny, Blaise'm i Teodorem korytarzem do sali od wróżbiarstwa.Wybrali je tylko dlatego, że Sybilla robiła luzackie zajęcia i żadne nie musiało wysilać się zbytnio. -Z kim spędzasz święta, Granger? - zapytał ją ślizgon.-Sama - odpowiedziała szybko i spuściła głowę. Wtedy przy stoliku, gdzie siedzieli w piątkę pojawiły się filiżanki z kawą. Hermiona powoli upiła łyk aromatycznego napoju. -Jak to sama? - zdziwił się również pociągając łyk. - Nie powinnaś. -Nie mam wyboru, Malfoy - powiedziała smutno. - Rodzice mnie nie pamiętają i nie wiem gdzie dokładnie są, a do Nory nie pójdę by użerać się z Ron'em. Chłopak parsknął śmiechem. Nie spodziewał się takiej zawziętości Gryfonki, ale podziwiał ją za to. Wreszcie wyeliminowała łasicę ze swojego życia. Bo z nim nigdy by go nie miało.-Więc zapraszam Cię do siebie na święta, Granger - uśmiechnął się Draco. - Nie przyjmuję odmowy.Hermiona zaskoczona spojrzała na ślizgona. Nie spodziewała się takiego gestu z jego strony i była mu wdzięczna za to, że jeśli się zgodzi to samotność jej nie będzie doskwierać. -Nie wiem czy to dobry pomysł.... - rzekła niepewnie. - nie wiem co na to twoi rodzice. Nie ucieszą się chyba moim widokiem. -Granger, daj spokój . - odpowiedział. - Moja matka gdyby nie ślub z Lucjuszem dalej rozmawiałaby z mugolakami. A ojciec...zmienił się cholernie...ze śmierciożercy zamienił się w zamiłowanego czarodzieja do muzyki. Kupił sobie fortepian i rypie po nocach. Hermiona musiała się zaśmiać. Nie wyobrażała sobie Lucjusza Malfoy'a grającego przy fortepianie albo grającego na czymkolwiek. To było niedorzeczne.-Zgódź się Miona - namawiała ją Ginny słysząc rozmowę blondyna z jej przyjaciółką. - Nie będziesz bynajmniej sama.-Wiewióra ma rację, Granger - odezwał się Nott, a Zabini przytaknął. - Po co masz być sama skoro możesz spędzić je z tym denatem? -Zgadzam się - oświadczyła po chwili namysłu. - Tylko jeśli będziesz mnie tam obrażał obiecuję, że się ulotnię. Pomachała mu groźnie palcem i dopiła kawę. Na jej dnie z fusów ułożył się dziwny kształt, którego nie mogła rozpoznać. Wtedy profesor Trealwney podeszła do ich stolika i zajrzała w filiżankę Hermiony. Uśmiechnęła się szeroko. -Proszę, to fajerwerki - powiedziała rzeczowo - spędzisz udanego sylwestra w przyjacielskim gronie. Kasztanowłosa uśmiechnęła się szeroko. Jej grono przyjaciół znacznie się teraz powiększyło. W ciągu dwóch miesięcy nawiązała dobrą, a nawet wspaniałą nić porozumienia z Malfoy'em, Diabłem i Teodorem. Miała również Ginny i Harry'ego, więc jednak sylwester mógł okazać się interesujący. *-Herm, zaprosił cię ktoś już na bal? - zapytała ruda, gdy szły razem do dormitorium, a ślizgoni poszli załatwiać swoje sprawy.Miały chwilę dla siebie.-Nie - odpowiedziała smutno. Do balu zostały raptem dwa tygodnie. - McLaggen się przymierza, ale ja z nim nie pójdę. A ty jak? -Idę z Diabłem - uśmiechnęła się promiennie. - Ale słyszałam od Blaise'a, że Draco ma napady depresji bo nie wie jak ma cię zaprosić na bal.Hermionie wyszły oczy na wierzch. Malfoy zapraszający ją na bal?! To mógłby być naprawdę ciekawy i pełen wrażeń grudzień.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz