31

751 37 1
                                    

Oddech śpiącego Dracon'a owinął szyję Hermiony, a ona po raz kolejny miała okazję narkotyzować się Jego perfumami, które zdawały się pachnieć jeszcze intensywnej.
Zbudziło ją donośne pukanie do drzwi.
Z totalnym kace podniosła się z łóżka omijając sofę Smoka. Blaise i Ginny dalej sobie smacznie spali. Ruda w objęciach Diabła uśmiechała się pod nosem. Teodor dalej spał, a Luny już nie było.
Kolejne walenie w drzwi.
-Już! - powiedziała nieco głośniej.
Otworzyła drzwi, a do środka wślizgnął się Wybraniec i Ron.
-Herm...chcieliśmy przeprosić za... - zaczął rudzielec. - ...co do cholery robi tu Malfoy?! I Zabini z moją siostrą?! I Nott! - ryknął na widok ślizgonów.
Hermiona teatralnie wywróciła oczami.
-Jak widać śpią, bo tak się składa, że to oni dotrzymywali mi towarzystwa całą noc, a nie przyjaciele, dla których przyjście tu było chyba zbyt nudne! - teraz to i kasztanowłosa krzyczała ze złości.
Harry nie odzywał się, gdy to Ron krzyczał na Hermionę, a ona nie pozostawała mu dłużna. On nie miał zamiaru się kłócić z przyjaciółmi i nie miał nic do tego z kim się zadaje.
Krzyki w dormitorium były na tyle głośne, że Malfoy wraz z kumplami zbudzili się z błogiego snu.
-Weasley, do cholery nie wydzieraj tej mordy! - warknął blondyn podnosząc się z sofy, którą po chwili jednym sprawnym zaklęciem zlikwidował. Teodor wyciągnął się na swoim posłaniu i obserwował całą sytuację, a Blaise nawet nie drgnął iż całkowicie rozbudzona Ginny przywarła do niego ciałem i objęła w pasie lokując głowę na klatce piersiowej ślizgona.
Ten widok całkowicie rozjuszył Rona.
-Wytłumacz mi to, Hermiono! - wrzasnął.
Malfoy podszedł do kasztanowłosej Gryfonki i położył dłonie na jej biodrach przyciągając do siebie i uśmiechając się słodziutko, wtrącił się do rozmowy.
-Obawiam się, Panie Weasley, że... - zaczął. - Hermiona nie musi ci się tłumaczyć. Nie jesteś jej własnością.
W Ronie zagotowało się, a Harry próbował na wszelakie sposoby załagodzić sytuację. Jednak wszystko na marne.
-Ginny odejdź od tej imitacji mężczyzny, a ty Hermiono... - powiedział z wściekłością. - ... nie wiedziałem, że tak nisko upadłaś by zadawać się z tym mordercą.
No i wtedy zaczęło się małe piekiełko.
Malfoy rzucił się na rudzielca i teraz oboje leżeli na podłodze i okładając się na zmianę. Teodor ze stoickim spokojem obserwował sytuację, a Zabini ruszył na pomoc Hermionie, która nie dawała sobie z Potter'em rady, by oddzielić od siebie chłopców.
-Smoku, zostaw go - powiedział spokojnie Blaise odrywając przyjaciela. - Nie warto.
Malfoy wyglądał naprawdę groźnie. Na białej koszuli miał plamy krwi, a z rozciętej wargi sączyła się niewielka strużka krwi. Włosy miał potargane, ale szybko same doszły do niecodziennego ładu. Do oczu Hermiony cisnęły się łzy. Jej rzekomo przyjaciel obraził ją i upokorzył, a niegdyś odwieczny wróg wstawił się w jej obronie.
-Zabieraj dupę Weasley i spadaj - warknął blondyn - I nie waż się obrażać ani Granger, ani mnie, ani moich przyjaciół, bo wtedy naprawdę zabiję.
Rudzielec podniósł się z podłogi i dopiero wtedy Hermiona zauważyła jak dostał Ron. Limo pod okiem zaczynało przybierać powolnie barwę fioletu, rozcięta warga i lewa brew, a koszulka zawierała plamy krwi.
Popatrzył z wrogością na Draco i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
-Hermiona,..Malfoy... - zaczął Harry. - Przepraszam was za Niego. Jeśli pasuje ci Herm towarzystwo Malfoy'a to ja nie mam nic przeciwko. Bylebyś była szczęśliwa.
-Dziękuje, Harry - uśmiechnęła się ciepło Hermiona.
Malfoy wyciągnął dłoń do Wybrańca, a on uścisnął ją.
-Więc topór wojenny zakopany - mruknął blondyn. - Ale serio Potter...pilnuj rudzielca, bo naprawdę nogi z dupy powyrywam.
-Ta.. - jego wzrok spoczął na podłodze. - ..to ja lecę.
I już go nie było. Teraz to Hermiona była rozjuszona. Zarówno jak i zachowaniem Rona tak też i dla Dracon'a się oberwało solidnie.
Nie przypuszczał, że Gryfonka dostanie takiej furii.
-Malfoy! - warknęła w Jego stronę. - Jak mogłeś jednocześnie się wpieprzać, a z drugiej mnie bronić?
Już ona sama nie wiedziała czy miała ochotę na niego wrzeszczeć czy po prostu przytulić. Miała dość. Ron odwrócił się od niej ze względu na ślizgonów i tylko Harry i Ginny jej pozostali. A przecież Golden Trio miało trwać...do końca. Właśnie miało.
Gdy łzy zaczęły cisnąć jej się do oczu, blondyn podszedł i przytulił ją. Widział w jakiej rozsypce jest Hermiona. I zarówno nie dopuszczał do siebie myśli, że ona mogłaby się załamać. Nie chciał na to pozwolić.
-Zostawił mnie. Olał to... - łkała, mocząc przy okazji koszulę ślizgona. - Obiecywał mi.. Malfoy, dlaczego?
Zaskoczyła Go. Co miał jej teraz powiedzieć? Że to skończony dupek, kretyn i idiota? Wtedy pogorszyłby sytuację.
-Granger, tak już jest. Jedni zostają, jedni odchodzą. Masz teraz nas. I mnie. I Zabini'ego, który czasem to naprawdę komik. I Nott'a. I wiewiórę oraz Potter'a. Dasz radę. - rzekł poważnie.
Reszta mu przytaknęła.
A spróbowaliby zaprzeczyć. To Malfoy by ich chyba zadźgał xd
-Ale pomożecie mi? - zapytała.
-Pomożemy - odpowiedział Draco i koniuszkami palców otarł łzy Gryfonki.
Wtedy dopiero Panna Granger nieco ochłonęła.
Ale nie zmieniło to faktu, że nadal chodziła nieco przybita.

Nie z tego świata || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz