Gdy wrócili do Hogwartu, czuli na sobie wiele spojrzeń. Każdy z uczniów spoglądał na nich z zaciekawieniem. Malfoy obładowany firmowymi kartonami.Wracając, Ślizgon nie pozwolił o dwie głowy niższej od siebie Gryfonce ciągać zakupów. Wziął w dłonie swój zapakowany garnitur, torbę z sukienką Granger i jej buty, a ona sama nie miała nic.
-Daj mi chociaż ponieść te buty - syknęła. - Wszyscy się gapią.
-Wybij sobie to z głowy - odpowiedział jej cicho. - Niech się gapią. Wiem, że jestem przystojny.
-Narcyz - prychnęła Hermiona, ruszając przodem, zostawiając Malfoya w tyle. - Zadufany w sobie paw.Szybko szła prosto do Wielkiej Sali, by zjeść ciepły obiad, a potem zaszyć się w dormitorium i nie oglądać już dzisiaj blondyna, który dał ostatnio pokaz zarówno i tej dobrej, i złej romantycznej natury.Siadła oburzona przy stole Gryfonów.Tym razem jednak spotkała tam Rona, ale chłopak, o dziwo, nie zaszczycił jej spojrzeniem bazyliszka i nie odezwał się ani słowem. Ani do niej, ani do siedzącej naprzeciwko niej Ginny, która ewidentnie była już wkurzona.No tak, przed przyjściem Hermiony, Ronald Weasley dał już popis tego, co sądził o wychowankach Domu Węża.-Niech zgadnę - powiedział z uśmiechem Harry. - Znowu Malfoy?
-Zgadłeś - burknęła kasztanowłosa. - Nie dość, że spalił mi rano sukienkę, kupił nową, to jeszcze nie pozwalał mi nic nieść, bo znalazł się heros! Ja go kiedyś ukatrupię, no!
Potter zaśmiał się pod nosem, a Ron prychnął. Natomiast rudowłosa szybko wtrąciła się do rozmowy.
-Mi Diabeł też kupił sukienkę, wiesz? - uśmiechnęła się. - I jakoś nie narzekam, że jej nie niosłam, Hermiono, spokojnie. To tylko Malfoy.-Ginny, ale Zabini nie ZJARAŁ ci dosłownie żadnej innej kreacji, tylko dodatkowo ci kupił kolejną - jęknęła Gryfonka. - A ten mi moją i spalił, i kupił nową, bo to ja mu towarzyszę. Pan i władca od siedmiu boleści.
-Ale to świadczy o jego dobrym wychowaniu, Hermiono - powiedział rzeczowo Harry. - Nie pozwala ci nieść zakupów, bo cię szanuje i wie, że od tego jest mężczyzna, by pomóc swojej damie.Wtedy kasztanowłosa nachmurzyła się jeszcze bardziej. Nalała sobie zupy do talerza i zaczęła powoli jeść.
-I ty go bronisz?! - powiedziała, robiąc przerwę w konsumowaniu posiłku. - Cholerna męska solidarność plemników! Aż powoli zaczynam żałować, że zgodziłam się iść z nim na ten bal.
Wtedy Ron tak jakby doznał olśnienia.Poczerwieniał na twarzy aż po cebulki włosów, po czym spojrzał nienawistnie na dawną przyjaciółkę, za którą ją uważał do czasu, nim zaczęła zadawać się z tą złą trójcą Hogwartu.
-Idziesz na bal z Malfoyem?! - krzyknął tak głośno, że oczy wszystkich były zwrócone na nich. - Ty bratasz się z wrogiem, Hermiono! Tak jak kiedyś z Krumem!
Wtedy Gryfonka czuła napływające łzy do jej oczu. Nadal Ron był dla niej na swój sposób ważny... W końcu minęło tyle lat... które najwidoczniej nic dla niego nie znaczyły. Zachowywał się podle w stosunku do niej. A to tylko dlatego, że wybrała innych, a nie Jego.Ale cóż... Każdy jest kowalem swojego losu.Wtedy ni stąd, ni zowąd dziewczyna poczuła męską dłoń na ramieniu.
-Idzie ze mną na bal, nie słyszałeś Weasley? - zakpił Malfoy. - Oj, ze słuchem gorzej. Niedobrze.
Zacmokał ustami i szepnął do ucha Hermiony.
-Nie próbuj protestować temu, co będę mówił, bo wtedy to on ci spokoju nie da.
Gryfonka skinęła głową i ze łzami w oczach podniosła na Niego wzrok. A w nim drgnęło. W jednej chwili chciał to rozegrać spokojnie i z żartem, ale gdy znów ujrzał łzy w jej oczach... zagotowało się w nim niemiłosiernie.Jednak wtedy przypomniał sobie, jak bardzo Hermiona przeżywała sceny, gdy to on się bił. O nią.To go uspokoiło.Nachylił się nad stołem i dłońmi oparł się o blat.
-Weasley - zaczął blondyn. - Daj wreszcie spokój mojej dziewczynie. Tak, mojej - dodał, widząc minę rudzielca.
A Hermiona o mało nie zakrztusiła się pitym sokiem. Ale, zgodnie z jego poleceniem, nie protestowała.-To, że żadna cię nie chce, to nie jest wina, Granger - ciągnął. - I daruj sobie szczeniackie zagrywki, bo ja myślę o niej poważnie, jak o kobiecie, a nie zabawce uczuciowej.Rudzielec poczerwieniał jeszcze bardziej, a Draco, dumny z siebie i osiągniętego celu, wyprostował się i uśmiechnął się cię ciepło do Harry'ego, Ginny i Hermiony.Na ostatniej personie skupił się nieco mocniej.Złożył krótki pocałunek na jej czole.-To strzałka, mała - powiedział łobuzersko i odszedł w kierunku swojego stołu, a na jego ostatnie słowa Gryfonka już nie zdołała zaprotestować.Osiągnął zamierzony cel: Ron był naprawdę wkurzony.A o to mu chodziło.
Hermiona na resztę dnia zaszyła się w dormitorium. W swoim łóżku. Pod kocem i z ciepłą herbatą, i dobrą lekturą. Nie widziała blondyna, co bardzo ją cieszyło, gdyż ostatnimi czasy bardzo zawrócił w jej życiu i dosłownie wywrócił je do góry nogami.
CZYTASZ
Nie z tego świata || Dramione
Fanfiction"Wojna minęła. Hogwart odbudowano. Wielu uczniów wróciło by dokończyć ostatni rok nauki w szkole, a inni go rozpocząć i trwać aż siedem lat. Draco dalej pozostał tym samym wrednym dupkiem, a Hermiona zmieniła się. Ciągłe kłótnie zmieniły zarówno j...