Weszłam skradając się na pierwsze piętro. Rozglądnęłam się i przytuliłam się do ściany plecami i szukałam chłopa z kominiarką.
Korytarz na pierwszym pietrze był pusty i cichy.
- Jak się woła faceta w kominiarce? - pomyślałam. - Cip cip? Nie, to jest zbyt dwuznaczne.
Otrząsnęłam się i zaczęłam stawiać ciche kroki na drugie piętro. To było piętro gdzie Buring ma lekcje z czwartą klasą technikum. Obok była moja klasa, ale czułam się pewnie wiedząc że obie klasy są zamknięte od środka. Do końca lekcji było jeszcze 20 minut. Kogo Ty chłopie szukasz i czemu pojawiasz się w takim momencie gdzie masz mało czasu?
Tysiąc pytań i znów zero jakichkolwiek odpowiedzi. Weszłam na górę i wychyliłam głowę patrząc czy jest wolne. Wzięłam głęboki oddech i zrobiłam kilka kroków w stronę ściany, znów się do niej przytulając plecami. Poczułam wibracje w kieszeni.
- Kurwa.. - powiedziałam najciszej jak mogłam pod nosem. Wyjęłam z kieszeni telefon i odebrałam. - Masz 3 sekundy.
- Diana, ja myślę że on tu jest. - powiedziała przestraszonym głosem Karina.
- Jestem na waszym piętrze i nikogo tu nie ma. Znaczy, ja jestem, ale oddalona od naszej klasy.
- A to spoko. - rozłączyła się po czym po chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Wychyliłam się i ujrzałam idącą bez problemu Karinę trzymającą w rękach gaśnice. Zaczęła nią kręcić w prawej ręce, po czym się uśmiechnęła widać moją wychylającą się twarz.
- Co Ty do cholery tutaj robisz? - spytałam szepcząc.
- Też chce pojawić się w szkolnej gazetce z tytułem szkolnej bohaterki.
- Jeśli myślisz że robię to dla fame-u, to grubo się mylisz. - zirytowałam się. Podeszłam do niej i złapałam ją za nadgarstek. - Karina, ja nie wiem kto to jest i czego on szuka.
- To się dowiemy. - złapała porządnie za gaśnice i ruszyła na górę schodami. - Gdzie Ty idziesz? - zapytałam zdziwiona.
- Dzwoniłaś do pani Merch? - spytała przyjaciółka.
- Tak.
- Dobra to nie musimy się o nią martwić. Mamy przed sobą jeszcze dwa piętra do sprawdzenia. - powiedziała pewnie siebie i zaczęła mierzyć ku górze.Przeszukałyśmy już całe trzecie piętro i zostało nam jeszcze ostatnie. Stawiałam powoli kroki na czwarte piętro, natomiast Karinka ewidentnie chciała by facet nas znalazł i zaczęła wchodzić szybko po schodach, robiąc przy tym hałas.
- Stój! - szepnęłam.
- Co znowu? - odwróciła się w moją stronę.
- Możesz iść z głową?
- A myślisz że co mam na karku?
- W tej sytuacji pustkę. Chcesz żeby pierwszy nas znalazł i zrobił krzywdę?
- Skończ tak dramatyzować. Ruszamy się jak emerytki a gościu łazi po szkole i szuka szczęścia. Jakby chciał znaleźć szczęście to by musiał szukać mnie. - zobaczyłam jak ktoś łapie Karinę za nadgarstek i przyciąga do siebie. Spojrzała się w stronę tej osoby i wyszczerzyła się. - Widzisz, już znalazł.
Wystraszyłam się i niepewnie złapałam za klucz do opon samochodowych.
- Myślisz że krzyżakiem mi coś zrobisz? - zapytał mężczyzna w kominiarce. Wyciągnął z pochwy pistolet i przeładował broń mierząc nią we mnie. Pociągnął za spust a ja padłam na podłogę. Szybko się podniosłam nie otrzymując żadnej kuli. Zbiegłam po schodach w dół i biegłam do sali pani Merch.Zaczęłam mocno uderzać w drzwi i krzyczeć.
- Pani Merch, niech pani otworzy.
Bardzo szybko usłyszałam jak po drugiej stronie ktoś otwiera drzwi.
Otworzył mi je jeden z uczniów pani Merch. Kobieta spojrzała się na mnie z przerażeniem. Podeszła i złapała mnie za przedramię patrząc się głęboko w moje oczy.
- Co się dzieje Diana? Jesteś wystraszona.
- Może dlatego że po szkole chodzi idiota w kominiarce i z pistoletem w łapie. Jeszcze na dodatek wziął Karinę a we mnie chciał strzelić.
- Zostańmy może wszyscy w klasie i bądźmy cicho. - zaproponowała nauczycielka. Wszyscy w klasie patrzyli się na mnie z niedowierzaniem i ze strachem.
- Wie pani co, obawiam się że nie przesiedzimy tu w ciszy... - powiedziałam.
- Dlaczego?
- Bo widział jak tu biegnę i się drę. Może tu być lada chwila.
Usłyszałam za sobą pukanie w drzwi.
- No mówiłam. - powiedziałam po czym się odsunęłam od drzwi. Pani MyAnna natomiast się do nich zbliżyła i przyłożyła palec do ust dając nam wszystkim znak by być cicho.
- Kto tam? - spytała.
- To ja Kamil, uczy mnie pani.
Kobieta nie myśląc przekręciła klucz i złapała za klamkę otwierając drugiej osobie drzwi.
- Pani Merch! - krzyknęłam w stronę kobiety.
Facet w kominiarce popchnął panią Merch do tyłu, a ta upadając uderzyła głową o jedno z biurek uczniów.
- Ups, chyba za mocno panią pchnąłem. - powiedział z zadowoleniem mężczyzna po czym ściągnął z głowy kominiarkę. Moje oczy nagle się powiększyły. Przed sobą ujrzałam Kamila wciąż trzymającego Karinę tylko tym razem za włosy. Przyjaciółka widząc mnie zaczęła się wyrywać byłemu chłopakowi. Kamil wziął za pistolet i strzelił do góry w sam sufit. Wszyscy w klasie zniżyli się do podłogi i pozasłaniali twarze rękoma.
- Jeszcze jeden ruch Karinka, a obiecuje nie ręczę za siebie. - powiedział pewnie siebie. Spojrzałam się na leżącą panią Merch. Widziałam jak unosi się do góry jej klatka piersiowa. To mnie trochę uspokoiło, jednak mimo wszystko martwiłam się o nią. Jeden z uczniów zbliżył się do nauczycielki i zaczął pomagać jej się chociaż podnieść. - Wyraziłem na to zgodę łachudro? - spytał po czym strzelił nauczycielce w nogę. Ta natomiast jęknęła z bólu i złapała się mocno jednego ucznia.
- Zwariowałeś?! - zareagowałam krzykiem. Podeszłam bliżej Kamila i zaczęłam patrzeć się na niego wrogim wzrokiem. - Strzelasz w swoją nauczycielkę! Chcesz narobić sobie więcej problemów Ty pier....
Chłopak wziął zamach i uderzył mnie z całej siły w policzko.
- Nie zapominaj kto tu trzyma broń. - rzekł nagle. Zamknął za sobą drzwi i pchnął Karinę na moją osobę.
Dziewczyna stanęła obok mnie i wtuliła się mocno w moją lewą rękę.
- Kamil, proszę Cię skończ już tą całą zabawę. Nie widzisz że robisz ludziom krzywdę? A tym bardziej swojej rodzinie? - wydusiła z siebie była dziewczyna Kamila. Chłopak jednak nie przejął się jej gadaniem. Zaczął wędrować po klasie mierząc nas ciagle pistoletem. Ucieczka nie była tu możliwa, tym bardziej że łamało mi się serce gdy widziałam zły spływające po policzkach nauczycielki. Nie byłam w stanie jej w tym momencie pomóc. Nikt nie był. Jedyne na co mogłam czekać to na jadącą w tą stronę policję, albo na ratunek jakiegokolwiek nauczyciela. Nie chce jednak by więcej nauczycielki było zranionych. A tym bardziej żeby nie cierpiała pani Buring.
- Skoro już wiecie kto jest prawdziwym mordercą Sandry to może powiem wam powód dla którego ją zabiłem? W sumie.. i tak nie macie innego wyjścia jak podporządkowywać się pod moje rozkazy. - były chłopak mojej najlepszej przyjaciółki spojrzał się właśnie na Karinkę z wielkim żalem. - Widzicie, miłość jest jak pierdolony narkotyk. Strasznie uzależnia, a kiedy nie ma się z boku osoby którą kochamy, to jesteśmy w stanie zabić by zyskać ją na nowo. Zdenerwował mnie fakt że siedziałem w związku z babą, która tak naprawdę nie ma nic przeciwko do związków homoseksualnych, bo sama jest niezdecydowana!
- Kamil proszę Cię... - odezwała się dziewczyna.
- Dziubka... a mogłaś nosić moje nazwisko. Widzisz jaka szkoda?
- Nigdy w życiu bym nie nosiła tak obrzydliwego nazwiska jak Twoje.Chłopak podszedł do nas od pleców i pociągnął Karinę za włosy w dół. Dziewczyna wciąż mnie mocno trzymała za rękę przez co ja sama poszłam z nią na dół. Kamil puścił ją i zrobił kilka kroków w tył po czym oparł się o parapet. Z zaciekawieniem spoglądał na naszą przestraszoną dwójkę, po czym zaczął się uśmiechać pod nosem.
- Mogę chociaż pójść po apteczkę? - zapytał uczeń który pomógł usiąść pani Merch na krześle. Kamil rzucił na niego swym szatańskim spojrzeniem.
- Z jakiej racji mam Ci na to pozwolić?
- Z takiej że nauczycielka zaczyna obficie krwawić! - Odpowiedział unosząc się.
- Trzeba było założyć podpaskę lub jakiegoś tampona. - zaczął się śmiać.
- Przestań durniu, przecież to nie jest ani trochę śmieszne! - wtrąciłam się w ich rozmowę. - Kobieta nie zrobiła Ci krzywdy, bo nie jest w stanie nawet muchy zabić, a Ty oddałeś strzał w jej nogę. Jesteś posrany Kamil. Karina tym bardziej nie będzie chciała do Ciebie wrócić, chory psychicznie człowieku!
- Nie musisz odpowiadać za Karinę, sam się jej o to spytam.
Zdążyłyśmy obie wstać i odwróciłyśmy się w stronę byłego chłopaka przyjaciółki. Kamil zaczął stawiać powoli kroki w naszą stronę, nie spuszczając pistoletu w dół.
- Powiedz mi... moja była najcudowniejsza dziewczyno. Czy chciałabyś może wybaczyć mi za moje głupie błędy i spędzić ze mną resztę życia, zaczynając kompletnie od nowa?
- Nagle stałeś się romantycznym zabójcą? - spytała poirytowana.
- Pytałem się o coś innego, a nie o to kim jestem według Ciebie.
- Nie Kamil. Jesteś skończony. Nie chce mieć z Tobą do czynienia, a tym bardziej nie chce po tym co zrobiłeś Sandrze i teraz pani Merch.
Widziałam na jego twarzy zdenerwowanie. Zacisnął mocno zęby i przyłożył szybko pistolet nad prawą piersią Kariny. Nagle usłyszałam strzał, a po chwili zobaczyłam upadająca na kolana Karinę która trzymała się w miejscu postrzału.
Nagle zamarłam. Z nerwów i z niedowierzania zaczęły trząść mi się ręce.
CZYTASZ
Dzień Dobry Pani Buring
RomanceDiana idzie do starej szkoły jako 3-cio klasistka. Tam poznaje nową nauczycielkę od języka polskiego. Na początku Diana i polonistka są do siebie nastawione w normalny sposób, ale po kilku rozmowach ich życie staje się bardziej ciekawe a uczucia sta...