Następnego dnia w szkole siedziałam w łazience kończąc papierosa. Dzisiejsza pogoda była okropna, przed wyjściem z domu myślałam czy nie najlepiej będzie jak pojadę samochodem do szkoły. Jednak postanowienie to postanowienie, będę przez ten tydzień chodzić do szkoły, benzyna jednak kosztuje. W szkole była kompletna cisza, jedyna woźna chodziła z kanciapy do kanciapy w poszukiwaniu mopa i wiaderka. Delektowałam się dymem papierosowym i obserwowałam przyrodę zza okna. Wiatr bujał drzewa na boki, a te zrzucały od czasu do czasu swoje stare liście. Ptaki siedziały na liniach wysokiego napięcia i skakały z lini na drzewo i z powrotem. Wiatr psuł im plany tak samo jak ja samej sobie. Niesamowite że jestem wiatrem i ptakiem jednocześnie. Obok szkoły przejeżdżało znane mi auto, kiedy samochód wjeżdżał na szkolny parking przyjrzałam się dokładniej kierowcy. Pani Buring, jak zwykle wcześnie w szkole, ale ja jestem tu jeszcze wcześniej. Nie ukrywam ale ciekawiło mnie to czy nauczycielka ma się dobrze po wczorajszym i czy mi wybaczyła. Postanowiłam wyrzucić więc końcówkę kiepa zza okno po czym je zamknąć i kierowałam się w stronę naszej przypałowej windy. Nauczycielka wchodziła już do windy, drzwi miały się już zamykać ale postanowiłam podbiec i wsunąć rękę by winda do końca się nie zamknęła. Drzwiczki ponownie się otworzyły a ja zobaczyłam stojącą z podniesioną jedną brwią polonistkę.
- Można?
Zapytałam się uprzejmie nauczycielki, ta natomiast dalej stała i patrzyła się na mnie z zażenowaniem. Widać było po twarzy że nie odpowiada jej moja obecność. Chyba jednak po całości ją zraniłam, najwyraźniej przegięłam pałę do takiego stopnia, że trudno będzie ją wyprostować na nowo. Mimo jej wyrazu twarzy i braku odpowiedzi postanowiłam kontynuować jazdę, wsiadłam więc do windy i przycisnęłam pierwszy lepszy przycisk. Spojrzałam się na nauczycielkę, a ta obserwowała świat zza szyby która nie dawno była zasłonięta plandeką.
- Brzydka pogoda..
Próbowałam dalej, liczyłam na to że nauczycielka odpowie, ale ona kompletnie nie zwracała na mnie uwagi. Czułam się odtrącona, wypluta, niechciana i zlana. Zrobiło mi się bardzo przykro, zaczęłam mieć teraz straszne wyrzuty że wczoraj jednak nie poszłam do niej.
- Przepraszam, pani Kasiu.
Nauczycielka spojrzała na mnie tylko kącikiem oka a następnie dalej wróciła do obserwowania przyrody.
Ma gdzieś moje przeprosiny i wcale jej się nie dziwie, też bym tak zareagowała gdyby jakaś małolata postąpiłaby podobnie jak ja. Nie wiedziałam czy jest sens by się dalej do niej odzywać. Ona nie może być na mnie wiecznie zdenerwowana, ale też nie ma powodu by się odezwać od tak. Jednym słowem spierdoliłam to, ale chciałam dobrze. Jakbym ją wczoraj pocałowała to z tej windy by mnie wyrzuciła. Przysunęłam się do niej a ta zaczęła mnie dalej obserwować kątem oka.
- Zrobiłam zadanie domowe.
Nauczycielka zrobiła krok w bok i opuściła głowę.
- Na prawdę przepraszam za wczorajszą sytuację. Gdybym mogła cofnąć czas zachowałabym się inaczej.
Ponownie spróbowałam się do niej zbliżyć. Otarłam się o jej rękę, a nauczycielka znowu ode mnie odeszła.
- Pani Kasiu... teraz nie będziemy się do siebie odzywać? Już tak na wieki wieków?
Kobieta nadal nic, miałam wrażenie że straciła słuch bo wzrok miała dobry kiedy odsuwała się ode mnie. Robiło mi się coraz bardziej przykro. Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Wstyd mi było przy niej płakać, ale czułam się tak chujowo że nie mogłam powstrzymać tych łez. Odwróciłam się tyłem do nauczycielki i pozwoliłam moim łzom powędrować po mojej twarzy. Nie chciałam by nauczycielka usłyszała jak pociągam nosem, więc zasłoniłam usta i nos ręką. Winda się zatrzymała i otworzyła, na szczęście na piętrze nie było uczniów innych klas. Nauczycielka ominęła mnie i wyszła z windy nic przy tym nie mówiąc i kierowała się w stronę klasy gdzie zaraz mam mieć lekcje. Nie zainteresowała się moją osobą, nie obchodziły ją moje łzy, ale tak samo ja postąpiłam wczoraj. Nie wiedząc co robić wcisnęłam przycisk windy na najwyższe możliwe piętro gdzie jeszcze winda może jeździć i usiadłam w kącie zasłaniając twarz rękoma.Siedziałam na lekcji języka polskiego u pani Buring. Zrezygnowana całą tą lekcją zaczęłam stukać długopisem o ławkę. Nic mi się nie chciało, ani słuchać, ani robić notatek, a tym bardziej zgłaszać się do głupich pytań.
Siedziałam obrażona na cały świat i zajmowałam się nic nie robieniem, najchętniej to bym wyszła z tej lekcji, ale nie chce zwracać na siebie uwagę.
- Teraz przeczytamy fragment książki, otwórzcie proszę podręczniki na stronie 209 i proszę niech zacznie czytać Amelka.
Nie miałam ochoty nawet otworzyć książki, w dalszym ciągu zajmowałam się długopisem. Poczułam jak przyjaciółka szturchnęła mnie łokciem. Popatrzyłam się w jej stronę.
- Co chcesz?
- Otwórz tą książkę..
Szepnęła mi Karinka do ucha. Po czym cicho wzięła książkę z mojej strony ławki i otworzyła na stronie 209.
- Nie będę tego czytać.
- Kobieto co się z Tobą dzieje?
W tym samym momencie odwrócił się do nas Eryk z Kamilem.
- Co jest? - zapytał zainteresowany naszą rozmową Eryk.
Spojrzałam się na nich wszystkich z irytacją. Nagle zaczęli mnie zauważać? Przecież nie powiem im o wczorajszej sytuacji.
- Żyje, to jest.
- O widzę że stara Diana wróciła do gry.
- Kamil, odwróć się i zajmij się swoją książeczką. - dodała po chwili Karinka.- Ty Eryk najlepiej też, to babskie sprawy.
Pani Buring spojrzała się na nasz rząd i szukała wzrokiem gadatliwych uczniów, kiedy zobaczyła ruszające się usta Kariny, kobieta wstała i uderzyła ręką o biurko.
- Dziękuje Amelka. Karina kontynuuj.
Zasłoniłam się ręką, wiedziałam że zaraz nauczycielka uweźmie się na mnie. Karina spojrzała niepewnie na tekst przed sobą i zaczęła szukać zdanie przeczytane przez pupila wszystkich nauczycieli.
- Proszę koleżanka obok.
Kurwa mać, koleżanka obok? Jeszcze co wczoraj potrafiła powiedzieć kochanie lub słoneczko. A teraz jestem dla niej koleżanką obok?
Spojrzałam na tekst i postanowiłam przeczytać randomowe zdanie.
- Spojrzał na nią oczyma wielkimi które gwiazdy na niebie przypo....
- To już było.
- A no rzeczywiście.
Zeszłam niżej wzrokiem i zaczęłam czytać kolejne zdanie.
- Pogoda była piękna...
- Dość. Ostatnia ławka zostanie po lekcji. Zuzia, kontynuuj dalej.
Zuźka zaczęła czytać a my z Kariną zaczęłyśmy patrzeć się na tekst. Byłam cała zdenerwowana tą sytuacją, gdyby nie Karinka i jej ciekawość wszystko byłoby w porządku. A teraz przez nią muszę zostawać po lekcji i patrzeć się na obrażoną moją kobietę. Znaczy tak na prawdę już nie moją, bo nie mam żadnych szans na naprawienie sytuacji.
- Super Diana, teraz przez Ciebie musimy zostawać po lekcji..
- Przepraszam że co? Przecież to Ty zaczęłaś zadawać głupie pytania.
- Ale to Ty jesteś znowu obrażona na cały świat.
- Zamknij się i wsadź ten dziób w tą zjebaną książkę.
Po czym wzięłam jej głowę i pochyliłam nad książką. Całą sytuacje znowu zauważyła polonistka. Ta ponownie wstała i zaczęła iść w naszą stronę. Kiedy już znajdowała się przed nami spojrzała się na Karinę a potem na mnie.
- Karina proszę Cię przesiądź się do wolnej ławki.
- Już nie będę proszę pani.
- Nie obchodzi mnie to, przesiadaj się już.
Widziałam niezadowoloną twarz Kariny, jedyne wolne miejsce było obok Norberta który zawsze nieprzyjemnie pachniał. Wzięła swoje rzeczy i usiadła obok kolegi. Pani Buring ciągle stała nade mną, w pewnym momencie nachyliła się i szepnęła.
- Musimy chyba na poważnie pomówić.
Po czym się wyprostowała i wróciła na swoje miejsce. Zaczęłam się bać, ale z drugiej z strony byłam szczęśliwa że kobita w końcu się do mnie odezwała. Nie chciałam zostawać po lekcji, ale byłam ciekawa co kobieta ode mnie chce.W klasie rozbrzmiał dzwonek. Ja i Karinka siedziałyśmy oddzielnie w swoich ławkach i czekałyśmy aż klasa się rozejdzie.
- Amelko, zamkniesz drzwi?
- Oczywiście.
Kiedy kujonica wyszła z klasy zamknęła za sobą drzwi a pani Buring pierwsze co to podeszła do Kariny. Stanęła przed nią i zaczęła się pytać dlaczego jej przeszkadzała w lekcji. Przyjaciółka w skrócie powiedziała że była zaciekawiona moim humorem i tym dlaczego nie chciałam otworzyć książki, na koniec przeprosiła nauczycielkę a ta pozwoliła jej wyjść.
Polonistka następnie podeszła do mnie i postanowiła usiąść przede mną na ławce. Zarzuciła nogę na nogę, wzięła głęboki oddech i przemówiła.
- I co mam z Tobą zrobić?
- To co pani uważa za słuszne.
- Mam Cię zostawić ze łzami w oczach tak jak w windzie?- zdziwiłam się. Myślałam że tego akurat nie zauważyła.- Przede mną niczego nie ukryjesz.
- Przyznaję, wylałam kilka łez.
- W takim razie jesteśmy kwita.
- Kwita?
- Tak. Wczoraj Ty zostawiłaś mnie, a ja dzisiaj Ciebie.
- Pani specjalnie się do mnie nie odzywała przez wczorajszą sytuacje?
- Nie miałam tego w planach, ale kiedy weszłaś do windy to nagle wszystko mi się z wczoraj przypomniało.
- Ja przepraszam jeszcze raz pani Kasiu.
- Już mnie nie przepraszaj, to po części moja wina.
- Jak to?
- Alkohol.
Dobra Diana nie graj bohaterkę i po prostu kiwnij głową.
- To nasza wspólna wina.. - dodałam.
Pani Buring wstała z ławki i podeszła do swojego biurka po kolejne karty pracy. Postanowiłam podnieść swoje cztery litery i do niej podejść.
- Tu masz kolejne zadania.
Po czym dała mi do rąk stos kartek.
- Co tak dużo?
- Bo musisz się ostro przygotować.
- W takim razie dziękuje i idę na kolejną lekcje.
Odwróciłam się tyłem i już miałam iść w stronę wyjścia, lecz poczułam dotyk nauczycieli na swojej dłoni. Polonistka obróciła mnie po czym zbliżyła do swojego ciała i otuliła mnie swoimi drobnymi rękoma. W końcu poczułam jęk uderzający zapach, czułam się jak w siódmym niebie, nie chciałam by ktokolwiek przerwał nam tą chwile. Pani Buring jednak po chwili się oddaliła i powiedziała:
- Wybacz, nie powinnam była ale po prostu to na przeprosiny.
- Spokojnie, fajne były te przeprosiny.
Nauczycielka się zarumieniła a ja zadowolona, wyszłam z klasy i zamierzałam na trzecie piętro do pani Merch.1553 słów
CZYTASZ
Dzień Dobry Pani Buring
RomanceDiana idzie do starej szkoły jako 3-cio klasistka. Tam poznaje nową nauczycielkę od języka polskiego. Na początku Diana i polonistka są do siebie nastawione w normalny sposób, ale po kilku rozmowach ich życie staje się bardziej ciekawe a uczucia sta...