Namiętnie składaliśmy sobie pocałunki. Nauczycielka owinęła swoje nogi wokół mojej talii i przytuliła się do mojej szyi. Powoli machałam nogami i jedną ręką by unosić się na wodzie.
- Diana.. ja przy Tobie jestem w końcu szczęśliwa.
Poczułam bardzo przyjemne uczucie w środku, słysząc to zaczęłam ją coraz czulej całować.
- Wróćmy na łódkę. - powiedziałam do nauczycielki. Ta natomiast się odepchnęła ode mnie i uśmiechnęła mówiąc:
- Gonisz! - zanurkowała.
- Osz Ty. - poszłam pod wodę za nią.
Kobieta idealnie poruszała swoimi nogami pod wodą. W pewnym momencie przystanęła i zaczęła odpinać swoje spodnie. Złapałam ją za nogę i przyciągnęłam do siebie. Chciałam ją pocałować pod wodą, jednak kobieta wymknęła mi się z rąk zostawiając mi swoje spodnie.
Wynurzyłam się i wrzuciłam spodnie do łódki. Próbowałam złapać oddech.
- Zmęczyłyśmy się pod wodą?- zapytała prowokując mnie.
- Wynurzyłam się bo chciałam Ci powiedzieć że całkiem ładne masz te macki..
- Jedną z nich mogę Cię związać wokół szyi jeśli chcesz.
- Będzie bolało? - podpłynęłam do polonistki.
- Nie powinno. - złapała mnie w pasie i obie nas zanurzyła. Złapałam dłonią za jej majtki i powoli zaczęłam je ściągać. Kobieta machnęła przecząco głową i zabrała moją rękę. Pchnęła mnie znowu do tyłu i ściągnęła z siebie koszulkę. Znów ode mnie odpłynęła. Potrafiła dobrze wstrzymać oddech i pływać pod wodą skoro tak długo w niej potrafiła być. Ja co chwile miałam chęć wypłynięcia by złapać oddech. Postanowiłam ją gonić. Nauczycielka coraz bardziej zaczynała mnie kusić. Patrzyłam się na jej mokre majtki i na to jak odznaczają się jej wargi. Może faktycznie Buring jest syreną i nie dość że ma dobre płuca to jeszcze przepięknie wygląda pod wodą. Wypłynęłam i zaczęłam szukać tlenu.
- Palenie.. tak właśnie działają fajki. - rzekła kobieta.
- Poddaje się Kasia, jesteś w tym lepsza. - złapałam się łódki i powoli miałam zamierzać do niej wejść. Nauczycielka jednak chwyciła mnie za rękę i odciągnęła mnie od łódki.
- Czekaj.. Skoro już jesteśmy w wodzie to chociaż niech jedna z nas już zgubi ubrania..
- Mam zrobić wyliczankę? - zapytałam.
- Ohh.. rozbierz mnie po prostu. - jęknęła. Zbliżyłam się do niej i chwyciłam za tył jej stanika po czym go odpięłam. Ściągnęłam z niej stanik i wrzuciłam do łódki. Następnie zajęłam się jej dołem. Chwyciłam za majtki i zanurkowałam po czym szybko zdjęłam z niej ostatnią rzecz.
- Gotowe. - powiedziałam zadowolona.
- Pomóż mi wejść do łódki, proszę. - zaczęła prosić mnie polonistka. Obie zbliżałyśmy się do łódki, na początku weszłam ja bez większego problemu a następnie pomogłam wejść polonistce.
Położyłyśmy się obie trochę wymęczone. Polonistka przybliżyła się do mnie kładąc głowę na moim ramieniu. Powoli wsunęła rękę pod moje spodnie. Paluszkiem zaczęła dotykać mojej kobiecości. Z wielką chęcią lekko rozchyliłam nogi i pozwoliłam jej działać.
- Diana, jesteś tego pewna? - zapytała. Spojrzałam się na nią i posłałam jej czuły pocałunek w usta.
- Nigdy nie byłam tak bardzo pewna.
Nauczycielka powoli wstała i chwyciła jednocześnie za moje spodnie i majtki. Podniosłam lekko pośladki by pomóc jej pozbyć się ciuchów. Pod wpływem przybywających emocji sama bez jej pomocy ściągnęłam z siebie koszulkę oraz stanik. Spojrzałam się na panią Buring a ta natomiast zbliżała powoli swój język do mojego czułego miejsca. Położyła jedną dłoń na moim udzie mocno wbijając mi paznokcie. Drugą ręką zaczęła działać na dole zanurzając we mnie swoje dwa chude paluszki. Poruszyła nimi do przodu i do tyłu powoli przyspieszając. Jęknęłam i zaczęłam macać swoje piersi. Przymknęłam oczy i dałam się ponieść rozkoszy jaką właśnie sprawia mi nauczycielka.
Coraz głośniej wydobywałam z siebie jęki i ciężko mi było złapać oddech.Położyła się obok i obie patrzyłyśmy się w chmury.
- Pisałam kiedyś wiersze, tym się właśnie interesuję. - powiedziałam po chwili.
Nauczycielka popatrzyła się na mnie i się uśmiechnęła.
- Naprawdę? - zapytała nie wierząc w to co przed chwilą powiedziałam.
- Aż tak trudno w to uwierzyć?
- Szczerze mówiąc to strasznie ciężko, nigdy nie sądziłam że możesz mieć duszę poety. Powiesz mi któryś ze swoich wierszy?
Pomyślałam chwilkę i złapałam głęboki wdech.
- Bla, bla, bla coś tam miłość. Bla, bla, bla coś tam atencja. Nie ma sensu o uczucia skoro szmata nie ma serca.
- Że słucham? - zaśmiała się. - Fajne, śmieszne ale z drugiej strony nawet i prawdziwe.
- Fajnie że śmieszy Cię moja twórczość. - rzekłam zirytowana.
- Kochanie to nie tak, liczyłam na coś bardziej... Hm, nie wiem jak to określić chwytające za serce?
- Chcesz żeby Cię na prawdę chwyciło?
- Masz więcej?
- Mam. To powinno panią zadowolić.
Już spokojnie śpij-że dziecino,
Niech twe zmęczone powieki w końcu opadną.
Śpij-że dziecino i śnij o miłości,
Która ci wcześniej nie była daną.
Śpij-że dziecino, śpij i się nie budź,
Poczuj się w końcu choć raz wypoczęta,
Śpij-że dziecino, śpij ile trzeba,
I zamknij w końcu swe piękne oczęta.
- Napisałaś wiersz o dziecku?
- Jest pani polonistką i musi się pani męczyć z interpretacją wiersza Mickiewicza. Nawet jak on napisze o gównie za przeproszeniem to wszyscy nagle interpretują to jako miłość, a kiedy ja powiem swój wiersz to nie możecie interpretować to jako miłość do kobiety tylko jako troska o dziecko? Ostatni raz cokolwiek komuś mówię o swoich wierszach.
- Kochanie, spokojnie.. chciałam tylko pożartować. Nie napisałabyś czegokolwiek o dziecku. - zaśmiała się pod nosem. Następnie lekko się podniosła i usiadła na moich biodrach. Nachyliła się i spojrzała mi prosto w oczy. - W takim razie powiedz mi jakie ja mam oczęta?
- Piękne? - powiedziałam niepewnie.
- A może lepiej się wypowiesz na ich temat mój kobiecy Mickiewiczu?
- Jasne...Yy..yy.. Masz oczy jak pięć złotych.
- Pięć złotych?
- Dobra, to było trochę stare i przeżarte. Pani oczy są jak oczy tej laski co zamieniała ludzi w kamień.
- Ponieważ? - chwyciła mnie za nadgarstki i dała moje ręce nad moją głową.
- Ponieważ właśnie sprawiłaś że nie jestem w stanie się ruszyć.
- Wracajmy już, co o tym myślisz? - złapała za ubrania i sprawdziła czy dalej są mokre. - Już możemy założyć ciuchy bo są już suche.Usiadłyśmy w samochodzie i usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wzięłam go do ręki i spojrzałam na ekran.
- Przepraszam panią, Karina dzwoni.
Wyszłam z samochodu i odebrałam telefon.
- Słucham Cię Karinka.
- Diana wróć szybko!
- Coś się stało?
- Myśle że Sandra Cię okradła.
- Co?!
- Spuściłam ją na chwile z oczu, poszłam ją szukać i zostałam sama z otworzonymi drzwiami wyjściowymi.
- Karina, idę do samochodu i zaraz przyjadę.
- Pośpiesz się. - po czym się rozłączyła. Zdenerwowana wsiadłam do samochodu i spojrzałam na panią Kasię.
- Jedziemy do mnie. - powiedziałam stanowczo.
- Coś się stało? Jesteś cała zdenerwowana i wystraszona jednocześnie.
- Okradli mnie.
- Co? Z czego?
- Też bym chciała wiedzieć. - odpowiedziałam po czym dynamicznie ruszyłam.Kiedy dojechałam na miejsce wraz z nauczycielką szybko wysiadłyśmy z samochodu trzaskając mocno drzwiami. Zamknęłam pilotem pojazd i weszłam do domu a za mną nauczycielka. Karina stała na środku salonu i słysząc kroki odwróciła się. Spojrzała się na mnie ze łzami w oczach i rzuciła się na moją szyje. Całkowicie się rozpłakała i schowała twarz w moich włosach.
- Spokojnie. - powiedziałam klepiąc ją delikatnie po plecach. - Powiedz mi lepiej co zniknęło.
Chwyciła mnie za dłoń i poprowadziła do barku mojej mamy.
- Alkohol. - powiedziała przyjaciółka łamiącym się głosem.
- I co jeszcze?
- No i nic, tylko alkohol. - polonistka stanęła obok mnie i spojrzała się na Karinkę dziwnym spojrzeniem. - Nie zepsułam wam randki? - zapytała.
- Randki? - ze zdziwioną twarzą spytała się Kariny.
- Wiem o was. - powiedziała Karina wciąż mając łzy w oczach. Nauczycielka spojrzała się na mnie ze złością.
- Przepraszam.. ale Karina nikomu nic nie piśnie.
- Dokładnie pani Kasiu.
- Nie myśl Diana że ta rozmowa Cię ominie. Nie wyraziłam zgody na jakiekolwiek rozgadywanie. Czuje się teraz narażona na stratę pracy.
- Pani Kasiu, przecież ja nie chce dla pani źle. - powiedziałam i położyłam swoją dłoń na jej ramieniu. Między nami stanęła Karina zabierając mi rękę.
- Ehh.. czasem nawet i samolot potrafi nas zmyślić będąc pośród gwiazd. - rzekła przyjaciółka. Wraz z polonistką spojrzałyśmy się na nią pytająco. - No co? - zapytała po chwili - Widzisz Diana, to właśnie się nazywa kopia Mickiewicza. - odezwała się polonistka krzyżując swoje ręce.- Probowałaś się do niej dodzwonić? - spytałam Kariny siedząc w trójkę na kanapie.
- W sumie, to nie.
- Coraz bardziej mi ręce opadają. - powiedziała pani Kasia wtulając się we mnie.
- To może do niej zadzwoń! - powiedziałam uniesionym głosem.
- Racja. - wstała i chwyciła za telefon. Stała kilka sekund w kuchni i patrzyła się na naszą dwójkę. - Chyba nie odbierze.
- Jak kiedyś ją spotkam to z pewnością sobie to z nią wytłumaczę. A tak to nie powinnam się przejmować skoro to tylko alkohol został skradziony.
- Nawet i lepiej że został. - powiedziała pod nosem pani Kasia.
- Słucham?
- Nie będziesz mi się truć jakimś badziewiem.
- Sama mnie nim częstowałaś kiedy byłam na prywatnym nauczaniu w Twoim mieszkaniu, pamiętasz?
- Trudno o tym tak szybko zapomnieć.. - odpowiedziała z uśmieszkiem.
CZYTASZ
Dzień Dobry Pani Buring
RomanceDiana idzie do starej szkoły jako 3-cio klasistka. Tam poznaje nową nauczycielkę od języka polskiego. Na początku Diana i polonistka są do siebie nastawione w normalny sposób, ale po kilku rozmowach ich życie staje się bardziej ciekawe a uczucia sta...