27. Znowu mnie zostawiasz?

1.9K 107 26
                                    


Usłyszałam poranne pukanie do szyb samochodu, otworzyłam zaspane oczy i się podniosłam. Do drzwi dobijała się moja rodzicielka z twarzą zmartwioną i pytającą się jednocześnie. Odblokowałam przyciskiem kluczyka drzwi i pociągnęłam za klamkę.
- Czemu Ty tu śpisz? - zapytała się i dotknęła moją nogę swoją matczyną ręką. Odgarnęłam swoje rozczochrane  włosy i przetarłam oczy.
- Coo? - Zapytałam. Spojrzałam na oczy swojej zatroskanej matki. - Czekałam aż otworzysz drzwi do domu więc mi się przysnęło.
- Diana, ale one były otwarte.
Sztucznie wydałam z siebie dźwięk śmiechu, moja matka patrzyła się na mnie jakby miała do czynienia z osobą chorą psychicznie.
- Najwyraźniej źle za nie złapałam.
Powiedziałam. Poprawiłam swój fotel i wysiadłam z samochodu.
- O czym miałaś mi powiedzieć mamo? - Zapytałam się rodzicielki z którą zamierzałam do domu.
- Jak wiesz zaraz jadę w delegację, ale jeszcze mi nie powiedziano kiedy wrócę.
- Mm, znowu mnie zostawiasz?
- Skarbie. - Stanęła i złapała mnie za ramię. - Przecież wiesz że nie chce Cię zostawiać ale nie mam innego wyboru.
- Wiem, ale cały czas czuję że nie mam rodziców.
- Przecież zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Oo super. - Rzekłam zażenowana i weszłam do środka mieszkania.
Weszłam schodami na górę do swojego pokoju. Zaliczyłam poranną toaletę, ubrałam się w wygodne ciuchy i zeszłam na dół.
Moja matka stała oparta na kuchennym blacie, kiedy zauważyła mnie schodzącą ze schodów zaczęła iść w moim kierunku.
- Diana, muszę już jechać. Proszę Cię skarbie uważaj na siebie i nie zaniedbuj szkoły.
Pocałowała mnie w policzek i popatrzyła przez chwilkę.
- Idź bo się spóźnisz.
Odprowadziłam ją do drzwi, pomachałam jej i ze smutkiem zamknęłam za nią drzwi na klucz.
Poszłam do salonu i rzuciłam się na kanapę. Patrzyłam się bez życia na biały sufit. Do moich oczu znowu nazbierały się nie chciane łzy. Wybuchłam płaczem i leżałam tak przez długi czas płacząc, nie ruszając się i tęskniąc nie tylko za mamą, a za panią Kasią. Do mojej głowy zawitały dawne wspomnienia, kiedy przykuwała mnie swoim ciałem do ściany, gdzie siedziała na mnie okrakiem i gdzie co chwile zbliżała do mnie swoje usta.
- Kurwa, przecież nauczycielka od tak sobie nie usiądzie okrakiem na uczniu.
Powiedziałam załamanym głosem do samej siebie. Mimo wszystko pani Buring musi coś do mnie czuć. Patrząc na to jak pani MyAnna się zachowuje wobec mnie, a pani Kasia.. to widać że polonistka musi coś do mnie mieć. Może boi się uczuć? Może nie potrafi zrozumieć dlaczego właśnie zakochała się w swojej uczennicy? Albo boi się że zranię ją jak inni mężczyźni w jej życiu?
I znowu, tyle pytań a żadnych odpowiedzi. Leżałam ze łzami w oczach i zastanawiałam się czy dzisiejszy widok polonistki mi zaszkodzi czy bardziej pomoże.
Dobiegała powoli godzina 8 a ja nadal leżałam ale tym razem w stosie zużytych chusteczek higienicznych. Nie jestem w stanie pójść dzisiaj do szkoły, nie dam rady tam siedzieć. Ale nie chce też zaniedbywać szkoły. Czyli chyba standardowo, spóźniamy się na pierwszą lekcje z panią Kasią.

Szykowałam się już do wyjścia gdy nagle poczułam wibracje w kieszeni z tyłu spodni. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na ekran. Znowu Karinka? Przejechałam palcem na zieloną słuchawkę i przyłożyłam zrezygnowana telefon do ucha.
- Słucham Cię Karinka.
- Żartujesz sobie prawda?! Znowu nie przychodzisz na lekcje polskiego z Kaśką?!
- Zaspałam. - Skłamałam, ale nie wiedziałam jaki mam przybrać inny dobry argument.
- To co mam jej powiedzieć?!
- Ehh.. najlepiej nic nie mów.
- Ale pani się pyta.
- Powiedziałam, nic jej nie mów.
Rozłączyłam się i włożyłam telefon z powrotem do kieszeni. Wyszłam z domu i niechętnie wsiadłam do samochodu.

Jechałam najwolniej jak się da, ale i tak nic mi to nie dało. W szkole byłam już po 15 minutach powolnej jazdy. Wjeżdżałam na szkolny parking i ku mojemu zdziwieniu na miejscu parkowania gdzie zawsze stawiam samochód stał „Szef" noworodków.
Otworzyłam okno i wychyliłam głowę w jego stronę.
- Co Ty odwalasz?
Zapytałam zaciekawiona.
- Stoję, nie widzisz? Masz problem ze wzrokiem a posiadasz prawko nie nosząc okularów. Stanowisz zagrożenie na drodze.
- W tym momencie to Ty stanowisz zagrożenie, mam zaciągnąć ręczny i Cię przesunąć czy sam to zrobisz?
- Groźnie.. - powiedział po czym się odsunął. Póki jeszcze jest wolne to szybko wbiłam jedynkę i zaparkowałam w wolnym miejscu.
Zgasiłam pojazd i wyszłam zabierając ze sobą torbę.
- Powiedz mi, po jakiego grzyba stałeś na moim miejscu parkingowym?
- Chciałem Ci przypilnować miejsca słodziutka.
Zaśmiałam się, spojrzałam na niego cała roześmiana, a on patrzył się na mnie pytająco.
- Słodziutka? - wykrztusiłam z siebie dalej się śmiejąc - Czekaj, czekaj. Czy za mną ktoś stoi?
Obróciłam się ale za mną nikogo nie było.
- Aż takie to śmieszne? Chciałem by było Ci miło a Ty teraz się ze mnie nabijasz.
Powoli przestałam się śmiać i popatrzyłam na niego z powagą. Chłopak stał zmieszany niewiedząc co robić. Opuścił wzrok. Przybliżyłam się do niego i klepnęłam go w ramię.
- To było miłe, po prostu nikt mi tego na codzień nie mówi.
„Szef" noworodków uśmiechnął się i spojrzał dumnie. Jego usta tak jak były uśmiechnięte, tak nagle kiedy się na mnie spojrzał, jego piękny i młodociany uśmiech znikł.
- Co się stało. - zapytałam przejęta. Chłopak kiwnął głową za mną a ja się odwróciłam. Za mną pojawiła się polonistka oparta o mój samochód.
- Świetnie że mnie zauważyłeś młodzieńcze - powiedziała i zrobiła wielki krok w naszą stronę. Stanęła nagle obok mnie i oparła się ręką o moje ramię. - bo tak się składa że mam z Dianą do pogadania.
„Szef" zrobił krok w tył, odwrócił się i oddalił się od szkolnego parkingu.
Stałam w bezruchu i nie patrzyłam się na nauczycielkę. Czułam, że jak coś powiem to mogę pogorszyć swoją sytuację.
- Dlaczego Cię nie było na mojej lekcji? - zadała pytanie w moją stronę.
Nie odpowiedziałam jej, nadal patrzyłam się na miejsce gdzie nie dawno stał „Szef" noworodków.
- Będziesz udawać niedostępną?
Przybliżyła twarz do swojego ucha.
- Jesteśmy tu narażone, w każdej chwili ktoś może zobaczyć co robimy.
Może najlepiej będzie jak wsiądziesz ze mną grzecznie do mojego samochodu i porozmawiamy jak dwie dorosłe kobiety?
Parsknęłam śmiechem. Jeszcze co wczoraj powiedziała że jedyną dorosłą osobą w naszej relacji jest ona, a teraz mówi że MY jesteśmy dorosłe. Uspokoiłam swój śmiech i znowu stałam nieruchomo.
- Widzę że jednak mnie słuchasz skoro zareagowałaś śmiechem. - złapała mnie za przedramię i ciągnęła za sobą. Stawiałam opór, ale kobieta była znacznie silniejsza. Zaprowadziła mnie prosto do swojego samochodu, który swoją drogą stał obok mojego. Otworzyła tylnej drzwi i rzuciła mnie na siedzenia. Zamknęła agresywnie drzwi i wsiadła za kierownicę.
- Pozwól że odjadę kawałek bo nadal czuję się niebezpiecznie.
- To na chuj pani mnie wrzuca do samochodu? - zapytałam się poddenerwowana.
- Język..
- Mam, dziękuje za troskę.
Kobieta spojrzała się do tyłu na mnie i przewróciła oczyma.

Kobieta wywiozła mnie gdzieś do pobliskiego lasku. Obserwowałam całą drogę i nie była ona na tyle skomplikowana, by po prostu wyrwać się z rąk nauczycielki i nadzwyczajnie w świecie uciec. Samochód nagle się zatrzymał. Pani Buring zaciągnęła ręczny i zgasiła samochód. Odwróciła się do mnie twarzą i zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Nie ufam Ci. - rzekła stanowczo.
- No ja pani też, to cześć. - Pociągnęłam za klamkę ale drzwi nie chciały się otworzyć.
- Pamiętaj że masz do czynienia z mądrą osobą. - powiedziała pewna siebie i odgarnęła jednym ruchem ręki swoje włosy.
- I niezdecydowaną. - dodałam cicho pod nosem.
- Ale i nie głuchą. Posuń się.
Poprawiłam się a nauczycielka przesiadła się z miejsca kierowcy na tyły. To był śmieszny widok kiedy nauczycielka zamiast otworzyć drzwi, postanowiła przeciskać się przez tą malutką szparę pomiędzy fotelem kierowcy a fotelem przedniego pasażera. Usiadła obok i się poprawiła. Spojrzałam się na nią a ona spojrzała się na mnie.
- Powiedz mi Diana, czy Ty coś do mnie czujesz?
W tej chwili zadzwonił do mnie telefon. Zestresowana wyjęłam z kieszeni telefon i nie patrząc się na to kto dzwoni, odebrałam zieloną słuchawką.
- Hej tu Sandra pamiętasz mnie jeszcze?
- Sandra? - spytałam i spojrzałam na nauczycielkę. Pani Kasia uniosła swoje brwi do góry i odwróciła wzrok.
- Byłaś u mnie nie dawno w sklepie i paliłyśmy razem fajkę.
- Tak, tak. Już pamiętam.
- Co Ty na to by spotkać się dzisiaj o 17?
- O 17? Brzmi dobrze, możemy się spotkać u mnie.
- Jasne, podaj adres a się zjawię.

Podałam znajomej adres domu ciągle patrząc się na nauczycielkę. Na jej twarzy dało się zauważyć jej niezadowolenie.

- To widzimy się o 17. - powiedziałam uśmiechnięta do słuchawki.
- Tak, do zobaczenia słodziaku.
- Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i położyłam telefon w kieszonce w drzwiach.
- Słodziaku? - zapytała nauczycielka. - Już znalazłaś se inny obiekt pożądania kiedy ja nie chciałam Cię pocałować?
- Zacznijmy od tego że pani nigdy nie była moim obiektem pożądania.
- Ale moje usta już tak.
- Nie, byłam pijana.
- Nie będę się z Tobą kłócić, powiedz mi po prostu raz a porządnie. Czujesz coś do mnie?
- Nie.
Widziałam jak nauczycielka odetchnęła a na jej sercu zrobiło się lżej.
- A pani?
- Czy ja coś do Ciebie czuje? - spytała oczekując potwierdzenia że dobrze zrozumiała pytanie.
- Tak.
- Nienawiść i rozczarowanie. Ale to było wczoraj, a czasu nie zmienię.
- Nienawiść i rozczarowanie..
- Ale już mi przechodzi.
- Nienawiść i rozczarowanie..
Powtórzyłam jeszcze raz. Ponownie pociągnęłam za klamkę i spojrzałam się na nauczycielkę.
- Mogę wyjść?

1490 słów.

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz