1. Dzień Dobry Pani Buring

7.2K 139 7
                                    


Obudził mnie przeraźliwy dźwięk dobiegający z mojej lewej strony.
Wstając i ledwo widząc na oczy wzięłam telefon i wyłączyłam budzik.
Jasne że chciałam dłużej zostać w miejscu ciszy i spokoju, ale głupio się spóźnić na rozpoczęcie roku. Co prawda wiem że nie zgubię się w żadnym z korytarzy bo do tej szkoły już chodzę trzeci rok, ale w tamtym roku miałam sytuacje że się zgubiłam i nie chce poczuć ani jednego wzroku kiedy będę wchodzić i przepraszać za lekkie spóźnienie. Poszłam więc do łazienki się odświeżyć, a następnie zjeść szybkie śniadanie. Pomyślałam że nie będę robić jakiegoś wow śniadania bo i tak planuje wrócić za niecałą godzinę. Ubrałam się, wzięłam telefon i dokumenty. Wsiadłam do samochodu i pojechałam na rozpoczęcie.
Jak zwykle gromada nowych uczniów musiała stać na drodze do parkingu za szkołą. Jest ich zdecydowanie więcej niż rok temu. Ostatnia klasa gimnazjum i 8 klasa po podstawówce, czuję że ten rok będzie inny. Jechałam na najniższym biegu, niektórzy sami mi schodzili z drogi a na niektórych musiałam użyć klaksonu. Jeśli tak to ma wyglądać do czerwca to chyba się przerzucę na piechotę. Oczywiście musiał się pojawić w gronie tych wszystkich noworodków cwaniaczek który będzie popisywał się odwagą i ripostami.
„Szef" noworodków uderzył średnią siłą w maskę samochodu, ja w ten czas zwolniłam i zdenerwowana otworzyłam okno.
- Skoro widzisz tyle uczniów to po jakiego grzyba pchasz się tutaj swoim gratem? - powiedział bardzo pewny siebie.
- Słuchaj no chłopie, wybaczę Ci ten incydent bo to Twój nowy rok szkolny. Ale najlepiej jak teraz weźmiesz swoje cztery litery z drogi wraz ze swoimi przyjaciółkami i dacie mi pojechać dalej.
- Jasne że mógłbym tak zrobić, ale nie mam takiego obowiązku.-
Nagle całe grono które otaczało mój samochód parsknęło pod nosem.-
Najlepiej będzie jak po prostu wycofasz, ale nie przejmuj się zadbamy i o to byś miała problem z wyjazdem.
-Chcesz wsiąść jako pasażer?- zapytałam.
- Teraz mnie zapraszasz do środka?
- Tak, dokładnie.
- Niby czemu to robisz?
- Bo chce z Tobą pogadać.- uśmiechnęłam się.
Chłopak zdecydował się wsiąść na miejsce pasażera.
- Może i stoimy, ale pasy zapnij.
- Nie będziesz mi dziewczyno rozkazywać.
- Nie rozkazuje, to taka drobna rada.
Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Złapałam za skrzynie i wrzuciłam jedynkę, przycisnęłam pedał gazu by samochód wydarł z siebie dźwięki warczenia. Widziałam jak spora ilość uczniów zaczęła mi schodzić z drogi. W tym czasie postanowiłam wdepnąć sprzęgło i zwolnić ręczny. Samochód lekko się cofnął. Wtedy droga nagle zrobiła się pusta. Ruszyłam dynamicznie i wrzuciłam dwójkę.
- W sumie, dobrze przemyślane.- powiedział „Szef" opierając się prawą ręką.- Nie sądziłem że wpadniesz na ten pomysł, dziewczyny to jednak się boją takich rzeczy. A Ty... Ty jesteś inna, twardo stąpająca po ziemi.
- Twardo stąpająca? Hahahaha
- Z czego się śmiejesz? Właśnie powiedziałem o Tobie bardzo dobre słowo.
- Nagle się zrobiłeś taki miły?
- Może. Znaczy nie radziłbym Ci się nastawiać że nagle Cię lubię. Bo nie.
- To w takim razie chcesz mi powiedzieć że masz zamiar stwarzać mi zagrożenie?
- Ja tego nie powiedziałem.
- Ja też nie.
- Jak nie? Przecież Ty to powiedziałaś.
- Po prostu głośno myślałam. A więc nowa szkoła co? - zapytałam, w tym samym czasie widząc ukryte miejsce pomiędzy samochodami zasygnalizowałem skręt w lewo i zaczęłam powoli parkować.
- Jak mówiłem to że Cię pochwaliłem i wsiadłem z Tobą do tego samochodu, nie oznacza że Cię lubię.
- To że się pytam, nie oznacza że chce być miła.
Spojrzał na mnie jak na wroga, ale z drugiej strony widziałam w jego oczach że lubi te moje odzywki.
- Eh... tak, nowa szkoła.
Spojrzał w prawą stronę za szybę.
- Jaki kierunek?
- Technik informatyk.
Nagle stanęłam. Nie wjechałam do końca, z dwóch przyczyn. Bo wiem że zahaczyłabym lusterkiem o lusterko, a pani Nowacka z pewnością zrobiłaby mi zadymę. I również zdziwiłam się samej odpowiedzi chłopaka. Zawsze kiedy pytam nowych o kierunek to mówią ze liceum, zazwyczaj mat-przyr.
A tu proszę nagle słyszę technik informatyk.
- Też jestem na informatyku.
- Ty? Laska poszła na informatyka?-
Zaśmiał się.
- Co w tym dziwnego?
- Jak mówiłem pare minut temu, jesteś inna. A zazwyczaj spotykam laski które nigdy nie podejmą się prawdziwego wyzwania.
- Od młodego interesowały mnie komputery.
W tym samym momencie zaparkowałam idealnie pojazd.
- Informatyka to nie tylko komputer.
- Jasne że nie, to również i intensywne myślenie.
- Hahahah, nad czym tu myśleć?
- Nad nie zrobieniem błędu, bo czasu nie cofniesz. A chyba nie chcesz robić w kółko jednego i tego samego.
- Nie wiem co do mnie mówisz laska, ale dzięki za podwózkę. I tak jak mówiłem, to że..
- Że z Tobą gadam nie oznacza że Cię lubię. Wiem, zapamiętałam, spływaj już.
Młodziak puścił mi oczko i wszedł do budynku. Ja w ten czas wyszłam z samochodu, zamknęłam go i zaczęłam kierować się w stronę drzwi.
- Ej chwila.
Znam ten głos, odwróciłam się i ukazał mi się przed oczami wysoki blondyn.
- Chwila, chwila Eryk, coś nie za wysoki jesteś?
- Chwila, chwila Diana, coś nie za ładna się zrobiłaś?
Uderzyłam go łokciem w ramię.
- Mam to wziąć jako opamiętaj się czy „Dziękuje Eryk, Ty za to jesteś mega przystojny".
Popatrzyłam się na niego podnosząc jedną brew.
- Wiesz co, bierz to sobie jak chcesz. Wiem ze jak powiem swoje, to Ty i tak będziesz mówił swoją wersje.
- Charakterek nic a nic się nie zmienił.
- Chodź na te rozpoczęcie bo noworodki nam miejsce po zajmują.
- Noworodki?
- Po prostu chodź.
Weszliśmy na sale, widać krzeseł było więcej. My jak zwykle zajęliśmy miejsce gdzieś na tyle. Rozglądałam się by zobaczyć czy nigdzie nie ma Kariny. Zobaczyłam panią Kocurek od języka polskiego, pana Bera od historii, panią Walnicką od w-f i... i nową obcą mi twarz od nie wiadomo jakiego przedmiotu?
- Eryk? Co to za laska obok Walnickiej?
- Pytasz się mnie, gdzie ja jestem zainteresowany tylko jedną kobietą.
Popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem. Postanowiłam się już do niego nie odzywać, to nie będzie miało jakiegokolwiek sensu.
Nagle ktoś zasłonił mi oczy, czy ten ktoś chciał mi zrobić małą niespodziankę? I czy ten ktoś to Karina?
- Dłużej idź do tej szkoły.
- Ja pier kur, a Ty nie możesz się zapytać „Kto to"? - zapytała zażenowana Karina.
- Siadaj i nie marudź, zastanawia mnie teraz jedna osoba.
- Jaka znowu? - usiadła obok mojej prawicy i popatrzyła się w moją stronę.
- Ta obok Walnickiej.
- Ber?
- TA obok Walnickiej. Karina nie załamuj mnie.
- Ty, to nowa?
- Skoro ja jej nie znam, ani Eryk, ani tym bardziej Ty to chyba jest noworodkiem.
- Noworodkiem?
- Zapytałem się jej o to samo!
Szturchnęłam Eryka łokciem.
- Możesz przestać?
Szturchnęłam go ponownie.
- No dobra już milczę.
Na środek wyszła Nowacka, nasza dyrektorka. Zaczęła witać noworodków, nas tych doświadczonych, rodziców noworodków i grono pedagogiczne. Oczywiście musiała powiedzieć kilka dramatycznych słów jak bardzo tęskno jej było za nami wszystkimi, Nowacka nie byłaby sobą gdyby nie zawracałaby dupy nie potrzebnymi sprawami. Nagle na środek zaprosiła czterech nowych wychowawców naszych noworodków. Stała tam pani Dąbek, pan Ber, pani Fiołek i nowa nieznajoma.
- Zanim przydzielę naszych nowych uczniów do danego wychowawcy, chciałabym wam przedstawić nową nauczycielkę od języka polskiego.
W sumie uśmiechnęłam się że mnie uczy pani Kocurek języka polskiego, bo nie chce mieć z nową do czynienia.
Każda z klas została przydzielona do wychowawcy.
- Chodźcie idziemy pod klasę.
- Ale jeszcze się nie skończyło rozpoczęcie. - powiedział Eryk.
- Ale dla mnie już tak.
Wstałam a oni za mną. Kierowałam się w stronę klasy.
- Możesz nam powiedzieć co Cię ugryzło że masz takie odzywki?- zapytała Karina.
Szlam dalej, nie reagowałam na to pytanie.
- Diana, kurwa możesz mi powiedzieć czemu masz takie odzywki?
Stanęłam. Odwróciłam się w ich stronę, uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Przepraszam.
W sumie nie miałam siły i ochoty na wytłumaczenie się z tego wszystkiego. Tak nagle zaczęłam być oschła. Tak mnie zniszczyli ludzie i ich kłamstwa.
- Idę do łazienki, spotkamy się w 209.
Poszłam do łazienki. Usiadłam na parapecie i otworzyłam okno. Z kieszeni wyciągnęłam paczkę Chesterfieldów i zapalare. Szkołę nie było stać na żadne czujniki dymu więc palić w łazience mogłam dowoli. Jednak był jeden problem, trzeba było rozglądać się czy żaden nauczyciel nie nadchodzi. Z Kariną często tutaj chodzimy zapalić, ona stoi pod drzwiami i patrzy czy nikt nie nadchodzi a ja pale. Nie przejmuje się tak na prawdę tym czy mnie ktoś przyłapie czy nie. Ale Karina to już bardzo przeżywa. Jest zbyt wielkim aniołkiem. Wyrzuciłam fajkę przez okno. Zamknęłam je po czym przeglądnęłam się w lustrze.
- Nie jest źle.
Wyszłam z toalety. Postanowiłam poczekać na windę, nie będę się produkować wchodzeniem. Winda się otworzyła a ja do niej weszłam. Już miała się zamykać, ale nagle ktoś złapał drzwiczki ręką.
- Mogę?
To była nowa nieznajoma. Nauczycielka tez się nie chce męczyć wiec korzysta z windy?
- Jasne.
Odpowiedziałam sucho, oparłam się o ściankę i patrzyłam przez szybę.
- Skoro korzystasz z windy to wnioskuje że już siedzisz w tej szkole któryś rok.
- Trzeci.
- Ostatni?
- Przed ostatni.
- Czyli technikum.
Popatrzyłam się na nią ale nie odpowiedziałam.
- Coś ta winda długo jedzie, aż taki wysoki budynek?
- Aż taka biedna szkoła że jedzie 1km/h.
Nie odpowiedziała. Popatrzyła się na mnie z miną jakby chciała wysiąść, ale rozbawiła ją moja odpowiedź.
- Diana, a pani? - Powiedziałam wyciągając do niej rękę.
- Kasia, ale nikt nie mówi do mnie po imieniu.
- To jak mówią?
- Buring.
- A, to dzień dobry Pani Buring.
Nagle winda się zatrzymała.
- To już tutaj 208?
- Tak, zmierzamy w tym samym kierunku. Pani 208 ja 209. Będziemy blisko siebie.
- Hihi, sąsiadki.
- Proszę, niech pani idzie.
- Myślałam że Ty wyjdziesz pierwsza a ja będę szła za Tobą.
- Następnym razem to pani będzie wsiadać do windy, a ja ją zatrzymam. A wtedy ja wyjdę pierwsza a Pani za mną.
- Umówione. - puściła mi oczko.
Zbliżałyśmy się do klas. Ale na korytarzu było pusto. Znowu będę czuła wzrok na sobie.
- Cóż, dziękuje Ci za tą krótką pogawędkę. Miło mi było....
- Diana.
- Przepraszam, trochę się stresuję myślą ze będę musiała uczyć się na pamięć tych wszystkich imion.
- Jak każdy inny, Pani Buring.
Uśmiechnęła się w moim kierunku i zniknęła wchodząc do klasy.
Tak samo i ja weszłam do klasy, popatrzyłam się na wszystkich, przeprosiłam, zajęłam miejsce i z lekkim uśmiechem przywitałam nowy rok szkolny.

1655 słów

Dzień Dobry Pani BuringOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz